Chronić autorytety

Zamiast charyzmatycznych autorytetów proponuje się kukiełki tańczące w teatrze życia publicznego

Z ks. bp. dr. Adamem Lepą, członkiem Rady Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu, rozmawia Katarzyna Cegielska Księże Biskupie, 22 stycznia w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu odbędzie się konferencja naukowa "Oblicza autorytetu" organizowana z inicjatywy Księdza Biskupa i ojca Tadeusza Rydzyka. Omawiany będzie temat autorytetu. Skąd taki wybór i jakich prelegentów usłyszymy?
- Cykl zatytułowany "Oblicza" ma to do siebie, że każda konferencja podejmuje konkretne zagadnienie, które aktualnie zastanawia, niepokoi i jest wyzwaniem. W tym roku przedmiotem refleksji jest autorytet, dlatego że mamy obecnie rosnący kryzys i deficyt autorytetu, ale dostrzegamy też takie zjawiska jak handel autorytetami. W polityce autorytet staje się wręcz kartą przetargową i zapewnia nowym nabywcom mocne alibi. Często zamiast autorytetów mamy dziś kukiełki tańczące w wielkim teatrze życia publicznego. Wtedy słowo "autorytet" nadawałoby się raczej na pseudonim. Media zaś, będące największą fabryką autorytetów, dokonują swoistego namaszczenia człowieka, którego kandydaturę wystawiają na miarę własnej poprawności politycznej. Wobec tych zjawisk nie wolno przechodzić obojętnie. Na konferencji problem autorytetu rozpatrywany będzie na ważnych polach aktywności Polaków - w nauce, polityce, mediach i Kościele. Z wykładami wystąpią specjaliści znani ze swych kompetencji i licznych publikacji.

Często słyszymy pojęcia: "autorytet", "wzór do naśladowania", "mistrz", ale także "idol". Czym one się różnią? Jak rozumieć określenie "autorytet"?

- W języku potocznym pomija się często słowo "autorytet". Funkcjonują jego synonimy, jak np. "człowiek legenda", "człowiek instytucja", albo sformułowania typu: "to jest ktoś!", "autor z górnej półki", "arystokrata ducha", "człowiek z charyzmą". Autorytet oznacza więc wpływ konkretnej osoby lub instytucji na innych ludzi, budzący w nich uznanie, respekt czy miłość przechodzącą nawet w stan uwielbienia. W następstwie tego wpływu autorytet odbierany jest przez człowieka jako jego mistrz, idol czy guru. Wiele zależy od tego, z czego zrodził się ten autorytet - z kompetencji człowieka, dojrzałej osobowości, nieprzeciętnej indywidualności czy z faktu, że jest charyzmatycznym świadkiem wartości, które odważnie głosi. Wtedy cechą wyróżniającą takiego człowieka jest heroizm - w głoszeniu poglądów czy w obronie wartości.

Dlaczego potrzebujemy w życiu autorytetów?


- Autorytet kojarzy się powszechnie z misją drogowskazu. Na taki autorytet trzeba mozolnie zapracować. O Papieżu Janie Pawle II mówi się, że był dla świata busolą wskazującą zawsze najwłaściwszy kierunek życia i postępowania. Taką cechą odznaczają się autorytety charyzmatyczne. Lapidarnie wręcz ujął tę zależność Papież Paweł VI, gdy mówił, że ludzie słuchają chętnie swoich nauczycieli, ale idą tylko za takimi, a więc naśladują wyłącznie tych, którzy stali się świadkami. I takich autorytetów potrzebujemy dziś najpilniej. Spodziewamy się, że nasza konferencja stanie się czytelnym sygnałem dla rodziców oraz dla pedagogów szkolnych, aby nie ustawali w formowaniu młodego pokolenia na ludzi nieprzeciętnych, którzy kiedyś staną się dla innych prawdziwymi autorytetami.

Dyskredytacja autorytetów to chleb powszedni współczesności. A przecież, jak wskazywał o. Józef Maria Bocheński, ci, którzy dyskredytują prawdziwe autorytety, sami dają posłuch innemu "autorytetowi" niż ten, który zwalczają...

- Różne są motywy atakowania autorytetów w celu ich wyeliminowania. Czyni się to z pobudek politycznych, ideologicznych, ze względu na konkurencję, ale też podkopuje się autorytet z zemsty czy zazdrości. Niszczenie uznanych autorytetów bierze się zasadniczo z niskich, a nawet nikczemnych pobudek, jest więc swoistą dywersją wobec dobra wspólnego. Dzieje PRL są najsmutniejszą kartą w działaniach, które prowadziły do niszczenia autorytetu poprzez jego izolację albo całkowitą eliminację. Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński był izolowany od swojego Kościoła i całego społeczeństwa. Inny autorytet, również ze znamieniem heroizmu, to rotmistrz Witold Pilecki zamordowany przez oprawców w polskich mundurach. Wobec autorytetów nieakceptowanych przez reżim stosowano wtedy różne formy ostracyzmu, a więc wykluczenia - środowiskowego, politycznego i towarzyskiego. W ten sposób przygotowywano miejsce dla "autorytetów" z nadania partyjnego - na miarę panującej ideologii. Takich przykładów niszczenia autorytetów było wiele. Niech będą dla nas przestrogą.

Czy zgodzi się Ksiądz Biskup ze stwierdzeniem, że niszczenie autorytetu to walka z prawdą?


- Bezpośredni dialog z autorytetem, choćby najkrótszy, może się stać kołem ratunkowym dla osoby, która szuka pomocy. Nie jest w stanie udzielić jej ktoś, kto w rzeczywistości jest zaledwie imitacją autorytetu, jego niezdarną kopią czy karykaturą. Stać go wtedy jedynie na namiastkę pomocy, a dzięki uruchomieniu mechanizmu iluzji stwarza pozory spotkania z prawdziwym autorytetem.
Autorytety są dobrem wspólnym narodu, dlatego walka z nimi może doprowadzić do zachwiania ładu moralnego w społeczeństwie. Doświadczenie uczy, że walka z prawdziwymi autorytetami idzie w parze z promowaniem autorytetów fałszywych. Naród, który niszczy swoje autorytety, zagubi się, gdyż utraci ważne dla siebie drogowskazy. Groźniejsza jednak jest sytuacja, gdy młody człowiek odrzuca wszelkie autorytety, bo w swoim mniemaniu on sam jest autorytetem dla siebie i dla innych. I to mu całkowicie wystarcza. Walka z autorytetem to fałszowanie prawdy o konkretnym człowieku.

W kreowaniu bądź zwalczaniu autorytetów przodują media. W większości z nich promowane są liberalne "autorytety", a wypierane moralne - najczęściej przez kłamliwą propagandę. Jak rozpoznać prawdziwy autorytet?

- Zastanawia fakt, że w wolnej Polsce więcej się mówi o tym, jak autorytet jest niszczony, niż o tym, jak powinno się go budować. Ta dysproporcja najbardziej niepokoi. Może głos światłych pedagogów i psychologów społecznych jest w Polsce zbyt słaby albo też działania mediów przekraczają siłę oddziaływania nauczycieli i wychowawców.
Nie jest łatwo odróżnić autorytet prawdziwy od pseudoautorytetu. Wymaga to długotrwałej obserwacji i trwałego dialogu z danym człowiekiem. Istotnie, często los konkretnego autorytetu jest w rękach mediów. One przecież najskuteczniej walczą z autorytetami i przyczyniają się do ich eliminowania. Różne bywają metody tego rodzaju walki, np. kompromitowanie konkretnego autorytetu, a w szczególności ośmieszanie jego walorów moralnych lub umysłowych. Do tego dochodzi "pomniejszanie dokonań" czy wręcz niedostrzeganie ich, aż po metodę nagłaśniania tzw. haków, przez które najskuteczniej kompromituje się daną osobę.

W świecie, w którym niszczy się autorytety, pojęcie autorytetu jest nadużywane np. przed wyborami prezydenckimi czy parlamentarnymi.

- Działają tu mechanizmy reklamy i konkurencji. Kandydaci do władz różnych szczebli są prezentowani jako ci najlepsi. Mają przecież przekonać do siebie potencjalnych wyborców. Można powiedzieć, że kampania wyborcza to swoisty festiwal różnej klasy autorytetów. Przy czym o byciu autorytetem często nie decydują walory osobiste kandydata, lecz siła przebicia propagandy jego ugrupowania politycznego. Nieprzypadkowo przyjęło się określenie "sztab wyborczy".

Nie sposób nie nawiązać do działań, które mają na celu podważanie autorytetu Kościoła. Ostatnio są one zmasowane i agresywne.

- Mówi się, że atakowanie Kościoła w Polsce stało się ostatnio modne. Nie atakuje się wyznawców innych wyznań i religii. W niektórych mediach należy wręcz do dobrego tonu, żeby postawić jakiś absurdalny zarzut Kościołowi lub spostponować biskupów czy duszpasterzy parafialnych. Szafowanie w stosunku do Episkopatu słowem "podział" czy "rozłam" stało się metodą obliczoną na ignorancję czytelnika i telewidza. Trzeba mieć wiele tupetu i arogancji dziennikarskiej, a nawet złej woli, żeby różnicę stanowisk i opinii traktować jako symptom rozłamu. Nie sądzę bowiem, żeby czasy peerelowskie mogły tak dalece zaszkodzić autorom tekstów i programów telewizyjnych. W atmosferze agresywnej pogardy wobec "wybranych" biskupów próbuje się wymusić dyskusję na temat reformowania Kościoła. Przeprowadza się to w taki sposób, aby przez ośmieszenie podważyć autorytet ludzi Kościoła. Prym wiedzie "Gazeta Wyborcza", która ma akurat najmniejszy tytuł, aby stawać w obronie Kościoła i wartości chrześcijańskich, czego sama niejednokrotnie dowiodła. Dlatego wnikliwa refleksja nad autorytetem oraz nad jego zagrożeniami jest dziś bardzo pilnym postulatem.

za: NDz z 15-16 stycznia 2011, Nr 11 (3942) (xwk)