Prof. Włodzimierz Bojarski: Energetyka na sprzedaż

Polska energetyka stanowiła i nadal może stanowić podstawę suwerenności Polski. Jest to nasz ogromny majątek narodowy, dorobek trzech pokoleń Polaków, który przynosił dochody budżetowe i przy dobrym zarządzaniu mógł nadal się rozwijać bez obciążania finansów publicznych. Dziś wymaga przede wszystkim nowych inwestycji, a nie planu wyprzedaży będącego działaniem na szkodę państwa.

Niestety, rząd ucieka od odpowiedzialności za tę dziedzinę gospodarki.
We wczesnych latach 80. ubiegłego wieku rozpowszechniana była w Polsce neoliberalna pseudonauka o uniwersalnych możliwościach regulacyjnych i rozwojowych "niewidzialnej ręki rynku" i ograniczenia do minimum roli państwa. Jej głosicielami byli Jeffrey Sachs i Jacek Rostowski, przyjeżdżający z USA, oraz dokształcony tam Leszek Balcerowicz. Wcielanie jej w życie miało prowadzić do przyspieszenia wzrostu gospodarczego pobudzanego przez wejście na rynki krajowe międzynarodowych korporacji i kapitału światowego, którym należało otworzyć granice państwowe oraz dokonać prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Domagał się tego Bank Światowy oraz inne siły globalne, narzucając państwom rozwijającym się tzw. Konsensus Waszyngtoński.
Polsce została narzucona "terapia szokowa", a w tym i program powszechnej prywatyzacji. Nałożyło się to na realizowany już od końca lat 80. pęd do uwłaszczenia się nomenklatury partyjnej. Ruszyła więc wielka prywatyzacja i rozpoczęło się zawłaszczanie majątku narodowego, dokonywane poza kontrolą społeczną, częstokroć z naruszeniem prawa.
Fatalne skutki realizacji wspomnianej powyżej "terapii szokowej" i Konsensusu Waszyngtońskiego doprowadziły szereg krajów pod koniec lat 90. i na początku obecnego stulecia do granicy bankructwa, jak np. kraje Ameryki Łacińskiej. Okazało to i zdemaskowało fałsz neoliberalizmu i ideologii rynkowej. Ostrą krytykę tego nurtu przedstawili światowej sławy ekonomiści i nobliści, jak: J. Galbraith, D. Korten, J. Stiglitz i szereg innych. Nawet sam J. Sachs w 2005 r. odniósł się krytycznie do własnej "terapii szokowej", a wreszcie i G. Soros w 2006 roku. Do tych złych doświadczeń i jednoznacznie krytycznej oceny neoliberalizmu przez uczonych doszło nowe, wstrząsające doświadczenie światowego kryzysu finansowego i gospodarczego. Ideologia i pseudonauka neoliberalna ostatecznie się skompromitowały.
Tak więc odpadły już dziś wszystkie przesłanki ideologiczne, rzekomo uzasadniające prywatyzację nawet strategicznych sektorów i segmentów gospodarki narodowej. Pozostał tylko jeden argument zwracający uwagę na niesprawność i nieefektywność zarządu państwowego w porównaniu z prywatnym. Faktycznie, w warunkach coraz szerszej i głębszej destrukcji aparatu państwowego oraz demoralizacji pracowników publicznych upada w Polsce poziom racjonalności, efektywności i dalekowzroczności zarządu w przedsiębiorstwach państwowych, i tak skazanych przez władze na wyprzedaż. Dotyczy to szczególnie tak ważnych, strategicznych systemów gospodarczych jak elektroenergetyka czy koleje państwowe. Ten argument przemawiający za prywatyzacją jest bardzo bolesny, ale powierzchowny. W wielu bowiem krajach europejskich publiczne przedsiębiorstwa energetyczne i inne działają bardzo sprawnie i efektywnie. Trzeba więc walczyć z wadliwym zarządzaniem i z destrukcją organów publicznych, ale jednocześnie bronić własności państwowych przedsiębiorstw w sektorach strategicznych, do których należy niewątpliwie energetyka, górnictwo, koleje, przemysł zbrojeniowy i publiczne instytucje finansowe.

Zakres planowanej obecnie prywatyzacji w energetyce
Władze w Warszawie od lat udają, że nic nie wiedzą o negatywnych skutkach neoliberalnej transformacji rynkowej w kraju i w świecie ani o negatywnej ocenie takich działań przez naukę. Niezmiennie kolejne rządy, wbrew oporowi społecznemu, realizują program sprzedaży polskiej energetyki. W pierwszych latach mówiło się tylko o prywatyzacji mniej znaczących obiektów i o sprzedaży mniejszościowych pakietów akcji w granicach 25-35 procent. W następnych podjęto prywatyzację także kluczowych obiektów, zachowując tylko mniejszościowy udział akcji kontrolnych. W ostatnich latach rząd podjął decyzję o sprzedaży także i tych pozostałych, kontrolnych pakietów akcji.
Wprawdzie rząd PiS, obejmując władzę, zadeklarował powstrzymanie prywatyzacji i ochronę sektorów o strategicznym znaczeniu dla państwa, ale wkrótce wylansował nowy program konsolidacji przemysłu energetycznego i jego prywatyzację. W ciągu kilkunastu lat zmagań kolejnych rządów o wyprzedaż elektroenergetyki z 19 polskich elektrowni sprywatyzowano 6 spółek, z 19 elektrociepłowni - 9 spółek, a z 33 przedsiębiorstw dystrybucyjnych sprzedano 2 spółki. Wśród przeprowadzanych prywatyzacji nie brakuje fatalnych i kompromitujących władze transakcji, jak sprzedaż Niemcom warszawskiego zakładu energetycznego (po kontroli Najwyższa Izba Kontroli i Sejm RP wnioskowały za całkowitym powstrzymaniem prywatyzacji) oraz sześciu warszawskich elektrociepłowni jednemu szwedzkiemu monopoliście. W roku ubiegłym dalsze rządowe wysiłki prywatyzacyjne nie powiodły się.
W tym roku rząd Platformy Obywatelskiej chce pospiesznie realizować wspomniany powyżej program prywatyzacyjny PiS. Na lata 2008-2011 zaplanowano praktycznie pełną wyprzedaż polskiej elektroenergetyki, w większości w 2009 r., z wyjątkiem jedynie Polskich Sieci Elektroenergetycznych (Operatora SA) obejmujących krajową sieć przesyłową i linie transgraniczne.
W wyniku konsolidacji przedsiębiorstw energetycznych w 2007 r. powstały cztery wielkoobszarowe holdingi energetyczne: Enea SA (obejmujący zachodnią część kraju), Energia SA (poszerzona dawna grupa G-8, obejmująca północną i częściowo środkową część kraju), Polska Grupa Energetyczna (głównie na obszarach wschodnich kraju) oraz Energetyka Południe (Turon Polska Energia SA). Przewidywano, że prywatyzacja tych holdingów będzie dokonywana w pierwszym etapie w latach 2008-2009 w trybie jawnej oferty publicznej. Miała ona polegać na oferowaniu akcji na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych najpierw drobnym inwestorom prywatnym i instytucjom, a w dalszej kolejności - inwestorom strategicznym.
Ponadto na 2009 r. zaplanowano całkowitą sprzedaż (wyprzedaż) wszystkich polskich elektrociepłowni. Planuje się także sprzedaż pozostałych udziałów państwa w stołecznym zakładzie energetycznym oraz w elektrowniach: Skawina, Chorzów, Pątnów, Adamów i Konin, a także sprzedaż Zakładów Produkcyjno-Remontowych Jedlicze i przedsiębiorstwa produkcyjnego Dolam SA. To wielki i groźny program wywołujący liczne protesty. Na rok 2011 przewiduje się prywatyzację Agencji Poszanowania Energii. Tym zamierzeniom towarzyszył projekt zmiany ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, na razie zawetowany przez prezydenta RP. To jednak nie wstrzymuje działań prywatyzacyjnych.
Ogólny światowy kryzys znacznie zmniejszył popyt na majątek produkcyjny i obniżył ceny uzyskiwane przy sprzedaży. Dlatego rządy zachodnie powstrzymały planowane sprzedaże majątkowe. W lutym br. wiceminister Skarbu Jan Bury uspokajał jeszcze, że nie dojdzie do sprzedaży przedsiębiorstw energetycznych poniżej ich wyceny, gdyż nie wymusza tego sytuacja budżetowa państwa. Jednak wkrótce po tym minister Skarbu Aleksander Grad, zapewne pod naciskiem grożącego bankructwa budżetowego, wyraził gotowość sprzedaży państwowych spółek nawet taniej niż planowano i to bezpośrednio inwestorom strategicznym (z pominięciem oferty publicznej i giełdy - byle sprzedać). Zamiar sprzedaży wielkoobszarowych holdingów energetycznych bezpośrednio inwestorom strategicznym w praktyce oznacza oferowanie ich wielkim koncernom sąsiednich państw. Prowadzi to do energetycznego rozbioru Polski.
Już na jesieni ubiegłego roku minister Grad zapowiedział, że nie będzie się liczył z protestami związków zawodowych. A przecież nie można akceptować takiego stanowiska i takiego programu pana ministra, urzędnika publicznego i włodarza, który z własnej woli podjął się troski o majątek narodowy.

Górnictwo i zasoby geologiczne
Obawa przed masowymi protestami górniczymi powstrzymuje kolejne rządy przed próbami prywatyzacji polskich kopalń węglowych. Rząd PiS zamierzał rozpocząć prywatyzację kopalń przez giełdę, ale stanęła na przeszkodzie zdecydowana postawa związków zawodowych. To jedyny argument, który trafia do władz i hamuje także obecny rząd.
W tej sytuacji władze w swej polityce wyprzedaży postanowiły sięgnąć po największy skarb narodowy ukryty w ziemi - po zasoby naturalne. Bez rozgłosu został przygotowany nowy projekt ustawy Prawo geologiczne i górnicze (rozpatrywany już w Sejmie, druk 1696 z 16.12.2008 r.). Projekt wprowadza istotne ułatwienia i uproszczenia procedur wydawania i uzyskiwania koncesji obcym podmiotom na poszukiwanie i wydobywanie w Polsce ropy naftowej i gazu ziemnego oraz innych strategicznych zasobów stanowiących własność wielu przyszłych pokoleń Polaków.
Tych dóbr nie potrafili nam wydrzeć nasi najwięksi wrogowie w ubiegłych wiekach, teraz rząd w Warszawie może to im zaoferować za marne srebrniki. Podobnie jak przed 100 i więcej laty zostały wykupione od Indian za broń i świecidełka ich bogactwa podziemne, aby teraz mogli żyć spokojnie w rezerwatach. Dlatego pod Sejmem w ostatnim czasie już dwukrotnie trwał parodniowy protest Ruchu Suwerenności Narodu Polskiego. Zapewne takie protesty będą się nasilać, jeśli nie dojdzie do rzeczowych konsultacji społecznych i do zamiany wyprzedaży majątku narodowego na jego efektywne zarządzanie i pomnażanie.

Ideologia przeciw racjonalności
Energetyka polska od prawie 20 lat jest przedmiotem penetracji i ataku wszelkiego rodzaju ideologów rynkowych i agentów wpływu wielkiego kapitału oraz zagranicznych korporacji i sił politycznych. Ludzie nieznający zupełnie specyfiki tego sektora, a nawet nieznający w ogóle gospodarki, zaczęli się wypowiadać, a także decydować o jego przekształceniach własnościowych i organizacyjnych. Nie słuchano krajowych fachowców, ale zagranicznych doradców prywatyzacyjnych i realizowano wątpliwe kontrakty. Około 30 kolejnych, różnych ministrów i wiceministrów, częściowo pod wpływem zagranicznych doradców, reorganizowało przemysł energetyczny, prywatyzowało i tworzyło pozory rynku tam, gdzie nie ma do tego warunków.
Brak merytorycznych kompetencji i zakłamanie ujawniają się w pomijaniu najważniejszych zagrożeń dotyczących bezpieczeństwa energetycznego, przyszłych cen i wtórnej monopolizacji rynku. Podstawowe opracowanie rządowe, przygotowane przez zagranicznych doradców w 1995 r., pt. "Demonopolizacja i prywatyzacja elektroenergetyki", prezentuje niemal wyłącznie ideologiczne podejście do restrukturyzacji pozbawione rzeczowych argumentów i analiz. W sposób aprioryczny pominięto przy restrukturyzacji celowość przekazania władzom samorządowym elektrociepłowni i lokalnych przedsiębiorstw energetycznych, chociaż komunalna własność zajmuje znaczące miejsce w energetyce prawie wszystkich rozwiniętych krajów.
Dokument ten oraz ustawa Prawo energetyczne całkowicie pomijają sprawy własnościowe obiektów i przedsiębiorstw energetycznych oraz rolę kapitału zagranicznego. Brak jest określenia zakresu majątkowego i funkcjonalnego działalności energetycznej, stanowiącej niezbywalną, strategiczną domenę państwa, co pozwala rządowi stopniowo ją zmniejszać, a nawet całkowicie wyeliminować. Ustalanie zakresu i form prywatyzacji pozostawiono do doraźnych rozstrzygnięć Rady Ministrów.
Bez merytorycznych uzasadnień zniesiono dobrze sprawdzony status prawny i finansowy użyteczności publicznej przedsiębiorstw energetycznych, związany z charakterem ich misji. Zagraża to bezpieczeństwu energetycznemu nie tylko w możliwych sytuacjach nadzwyczajnych, ale także w przypadku strajków, zmiany opłacalności czy utraty płynności finansowej. Pominięto również istotne zagrożenie zdominowania i wtórnej monopolizacji rynku energetycznego oraz znacznego wzrostu cen energii dla odbiorców, po pełnej prywatyzacji.
Wielki niepokój i sprzeciw budzi pomijanie w inicjatywach prywatyzacyjnych wszelkich szerszych, ale konkretnych aspektów gospodarczo-politycznych związanych z bezpieczeństwem energetycznym. (Pojęcie to u wielu polityków jest zasłoną rażącego braku kompetencji nie tylko energetycznych, ale gospodarczych i politycznych, co samo w sobie stanowi wielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa).

Racjonalna restrukturyzacja
Strategiczna rola elektroenergetyki w gospodarce kraju oraz jej charakter użyteczności publicznej nie straciły na znaczeniu w ciągu 100 lat rozwoju. Współistniały i konkurowały różne formy własności obiektów, zmieniały się rządy i ustroje gospodarczo-polityczne, wzrastały moce zainstalowane i połączenia systemowe, a ten charakter energetyki pozostał niezmienny. Wysoka kapitałochłonność i długotrwałość urządzeń oraz konieczność bilansowania produkcji i zużycia w każdej jednostce czasu powoduje, że procesy rozwojowe i organizacyjne w energetyce muszą być bardziej przemyślane, konsekwentne i stabilne aniżeli w innych dziedzinach. Stanowią też od dawna przedmiot wnikliwych badań naukowych dyscypliny techniczno-ekonomicznej o nazwie gospodarka energetyczna. Korzysta ona z ogromnego doświadczenia praktycznego oraz zaawansowanych metod symulacyjno-scenariuszowych i badań strategicznych.
Każda zdrowa polityka gospodarcza musi się przeciwstawiać monopolizacji wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, oraz organizować rynek i rozwój konkurencji. Trzeba jednak zachować własność państwową strategicznych obiektów wytwórczych i sieciowych oraz pełną państwową kontrolę i regulację krajowego systemu energetycznego. Te same cele mogą być jednak osiągnięte przy różnych strukturach, zależnie od warunków i tradycji, więc dobór konkretnego rozwiązania wymagał przeprowadzenia głębszych analiz przez krajowe ośrodki badawcze.
W restrukturyzacji trzeba poszukiwać optymalnego podziału własności, zadań i uprawnień pomiędzy organami państwa oraz państwowymi, komunalnymi i sprywatyzowanymi podmiotami działającymi na niedoskonałym rynku. Doświadczenia zagraniczne wskazują, że zapewnienie skutecznej konkurencji i regulacji w energetyce wymaga zróżnicowania własności i obecności na rynku dostawców państwowych, komunalnych i prywatnych. Elektrociepłownie i energetyczne zakłady sieciowe na terenie miast powinny stanowić własność komunalną i działać jako przedsiębiorstwa non profit, użyteczności publicznej.
Program prywatyzacji powinien być zoptymalizowaną częścią szerszego programu restrukturyzacji gospodarki, realizującego nadrzędne cele społeczne i polityczne. Program ten powinien jednocześnie wpisywać się w szerszy program powszechnego uwłaszczenia obywateli oraz umocnienia i rozwoju samorządów terytorialnych (a to wymaga m.in. komunalizacji przedsiębiorstw związanych z gospodarką komunalną). Powinien też tworzyć właściwe miejsce dla mniejszościowych udziałów kapitału zagranicznego (a nie dla wyprzedaży zagranicznej), przełamującego kumoterstwo wielu rad nadzorczych i stymulującego innowacje organizacyjno-technologiczne.
Wreszcie każdy możliwy wariant restrukturyzacji i prywatyzacji powinien być przetestowany dla wyjaśnienia jego efektywności, wpływu na ceny i rynek, warunki samofinansowania rozwoju, możliwości regulacyjne i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. Niestety, takich badań się nie prowadzi. Po latach ideologii rynkowej i transformacji szokowej energetyka wchodzi w prywatyzację i w rynek europejski merytorycznie nieprzygotowana, bez wyraźnego sprecyzowania celu, prawidłowych kierunków i programu.

Zagrożenie państwa
W warunkach przyszłego, wolnego europejskiego rynku energetycznego tylko zachowanie prawa własności państwa do podstawowych obiektów energetycznych może zapewnić ich pracę zgodnie z interesem narodowym. Państwo, podejmując wyprzedaż kapitałowi zagranicznemu obiektów o strategicznym znaczeniu, podważa własne bezpieczeństwo energetyczne i suwerenność gospodarczą. Osłabia też podmiotowość i samorządność obywateli.
Rezultatem krańcowo wadliwej polityki prywatyzacyjnej może być doprowadzenie do tego, że w Polsce nie będzie polskiej energetyki, tylko energetyka zagraniczna działająca w obcym, a nie w polskim interesie; energetyka, która będzie budowała u nas, co będzie chciała, oraz zaopatrywała, kogo będzie chciała i jak będzie chciała, i to po wygórowanych cenach. Może też odmówić zasilania pewnych odbiorców krajowych, wykazując, że to nie jest dla niej dostatecznie korzystne ekonomicznie.
Uzależnienia w dostawie energii elektrycznej, obok istniejących uzależnień w dostawie gazu, podważą suwerenność kraju poprzez uwarunkowania i możliwości kontrolowania życia gospodarczego, a częściowo także społecznego i politycznego. Po zrealizowaniu tego planu nic nas nie uchroni przed tym, aby nowi władcy energetyki nie wykorzystali we własnym interesie nie tylko monopolistycznych pozycji w energetyce, ale także w znacznie szerszym zakresie.
Prywatyzacja, związana z doraźnym ekonomizmem i nowoczesnym, dynamicznym zarządzaniem, pozwala uzyskać doraźne efekty ekonomiczne w wyniku likwidacji wszystkich zbędnych obecnie rezerw produkcyjnych i redukcji zatrudnienia. Jak jednak wyliczono, nie tylko w Anglii, efekty ekonomiczne zawłaszczają nowi właściciele i tylko nieznaczną ich część dla celów propagandowych skłonni są pod naciskiem społecznym oddać innym. W dłuższej perspektywie czasowej, gdy zapotrzebowanie na energię nieco wzrośnie, a pewne starsze urządzenia produkcyjne trzeba będzie zlikwidować, ujawnia się niedostatek mocy produkcyjnych. Prywatni właściciele nie spieszą się jednak z nowymi inwestycjami oraz dopuszczają do niebezpiecznego zmniejszenia rezerw i narastających przerw w dostawie energii do odbiorców. Braki energii "uzasadniają" wówczas wzrost jej ceny i zysków. Równocześnie rozrastają się koncerny energetyczne i nowe monopole.
Analiza sprywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych, także energetycznych, wskazuje, że w ciągu 3 lat od prywatyzacji, niezależnie od wcześniejszych zobowiązań, z przedsiębiorstw tych zostaje zwolniona prawie całkowicie polska kadra kierownicza, a zwolnienia pracowników idą dalej od zapowiadanych.
Polska energetyka to ogromny majątek narodowy, na średnim poziomie światowym. Dziś wymaga nowych inwestycji, a państwo ucieka od odpowiedzialności za tę dziedzinę gospodarki. Między innymi konieczne jest dokonanie przez władze rozliczenia poszczególnych sprzedanych obiektów, obejmującego analizę wartości oraz wpływów budżetowych:

a) przed prywatyzacją,

b) z prywatyzacji,

c) po prywatyzacji.


Energetyka stanowiła i może nadal stanowić podstawę suwerenności energetycznej naszego państwa. Dlaczego mamy sprzedać w obce ręce oparcie naszej suwerenności gospodarczej i rozwoju kraju? Takich działań nie można akceptować z energetycznego, związkowego i obywatelskiego punktu widzenia. W demokratycznym państwie prawa lepiej uznawać racjonalne argumenty obywatelskie aniżeli siłę obywatelskich sprzeciwów, które w sprawie prywatyzacji energetyki już się wielokrotnie ujawniły.
Nie można akceptować sytuacji, w której Ministerstwo Skarbu Państwa zamiast starań o pomnażanie majątku narodowego pełni funkcję urzędu likwidacyjnego tego majątku czy też agencji wyprzedaży posezonowej. Dlatego oczekujemy porzucenia prywatyzacyjnych postulatów ministerstwa i zdecydowanego zaniechania dalszej wyprzedaży polskiej energetyki i zasobów geologicznych. Jeśli innym ministerstwom brak inicjatywy, chęci czy umiejętności, to niechaj Ministerstwo Skarbu Państwa zainicjuje dynamiczny program rozwoju gospodarczego i pomnażania skarbu narodowego.

 

fot. A. Kulesza