Jan Gać - PŁOCK

Kładąc fundamenty pod budowę państwa polskiego, nasi pierwsi władcy, Mieszko i Bolesław, musieli wpierw zadbać o utrwalenie jego granic. Podporządkowując siłą drobniejsze wspólnoty plemienne i włączając je w obręb państwa Polan, sforsowali Wisłę, przeszli na jej prawy brzeg i

zagarnęli Mazowsze. Chodziło o posadowiony na wysokiej skarpie prastary gród, najważniejszy na tej ziemi, przemyślnie zabezpieczony systemem umocnień i płotów, skąd ma się wywodzić jego nazwa – Płock.

Warownię tę należało jak najszybciej zdobyć i zniszczyć, gdyż stanowiła centralny na Mazowszu ośrodek pogańskiego kultu. Że takowy tam istniał, potwierdziły to wykopaliska archeologiczne przeprowadzone na Wzgórzu Tumskim, gdzie z czasem stanęły katedra i książęcy zamek. Dało się tam zidentyfikować kamienne kręgi, odkładane przez dłuższy czas warstwy popiołu,  zagłębienie w ziemi po ogromnym słupie drewnianym, będącym być może podstawą pod nieznane z nazwy bóstwo pogańskie, wreszcie znaleziono zmiażdżoną w jakimś krwawym obrzędzie czaszkę małej dziewczynki i opalony koński czerep bez dolnej szczęki. Te i inne jeszcze znaleziska sugerują, że przedpiastowski Płock pełnił rolę ważnego ośrodka pogańskich kultów słowiańskich, nie wykluczone że połączonych ze składaniem bogom ludzi w ofierze. Gall Anonim nie ma na ten temat nic do powiedzenia, ale wiemy od nieco odeń starszego Nestora, kronikarza ruskiego, że podobne praktyki u niektórych plemion słowiańskich się odbywały.


Może dlatego, by wyplenić do korzeni pogańskie zwyczaje, w płockim grodzie przebywał przez wiele miesięcy 1009 roku sam Brunon z Kwerfurtu, nieustraszony misjonarz, jeden z apostołów Europy, zapewne podczas podróży do Prusów i Jadźwingów, gdzie  znalazł niebawem śmierć męczeńską wraz z osiemnastoma swoimi towarzyszami.
Na miejscu pogańskiego kultu Płock doczekał się pierwszej chrześcijańskiej świątyni, jeszcze drewnianej, zamienionej niebawem na kamienną. W drugiej połowie XI wieku stanęła tam okazała rotunda. Powstanie, jakie wybuchło w Wielkopolsce po śmierci Mieszka II i łupieżczy najazd Brzetysława na Gniezno i Poznań, zmusiło wielu Polan do szukania schronienia na prawym brzegu Wisły, właśnie w Płocku i okolicy. Przyjmował ich tam chętnie dawny cześnik na dworze króla Mieszka II, Masław, który, wykorzystując anarchię i ucieczkę Kazimierza Odnowiciela z kraju,  usamodzielnił się z ambicją wyrąbania dla siebie suwerennego księstwa na Mazowszu. Odbił tę ziemię Kazimierz Odnowiciel  i włączył na powrót do państwa polskiego. Płock stał się najważniejszym grodem Mazowsza, wyniesiony w 1075 roku do godności biskupstwa, pierwszego na wschód od Wisły.

Po morderstwie krakowskiego biskupa Stanisława ze Szczepanowa i wypędzeniu z Polski jego zabójcy, króla Bolesława Śmiałego, rządy w kraju objął jego brat, Władysław Herman, który obrał sobie za stolicę nie Kraków, ale Płock. Przystąpił zaraz do wznoszenia okazałego zamku na wiślanej skarpie, rozpoczął dla biskupa budowę katedry, stanął w sąsiedztwie przynajmniej jeszcze jeden kościół dla sprowadzonych benedyktynów, dobudowano im też klasztor. Ożeniony po raz trzeci z Judytą Marią Salicką, córką cesarza Henryka III,  nawiązał książę Władysław bliskie kontakty z Niemcami, także w sferze wysokiej kultury. Świadczyć może o tym pierwszy znany w Polsce dokument wyszły po łacinie z książęcej kancelarii dla kanoników katedry w Bambergu.


Okazałą płocką katedrę z kamienia zbudował na miejscu poprzedniej kolejny biskup, Aleksander z Malonne, konsekrowaną w 1144 roku. Był to kościół w stylu romańskim, wspaniały, o trzech nawach, z nawą poprzeczną, z prezbiterium zamkniętym apsydą, z dwiema wieżami od strony zachodniej. Dotrwał do roku 1530, kiedy na skutek pożaru trzeba było katedrę odbudować prawie od fundamentów, czego podjął się biskup Andrzej Krzycki, wielki humanista, zlecając roboty architektom z Italii, wcześniej zatrudnionym na Wawelu, między innymi przy projektowaniu Kaplicy Zygmuntowskiej. Konsekrowana powtórnie w 1535 roku katedra uchodziła za pierwszą na północ od Alp w stylu renesansowym. I kolejny raz, w pierwszych latach XX wieku, katedrę poddano gruntownym przeróbkom tak na zewnątrz, jak i w środku, starając się zachować tyle, ile się tylko dało z jej renesansu. Po wojnie raz jeszcze trzeba było podjąć prace remontowe, bo Niemcy podczas okupacji zamienili tę dostojną świątynię na magazyn mebli.

Wewnątrz urzeka mnogością ołtarzy i kaplic, z których najważniejszą jest Kaplica Królewska. Od 1825 roku spoczywają w niej prochy Władysława Hermana, Bolesława Krzywoustego i piętnastu książąt mazowieckich. Mnich z Bambergu, Ebbon, piszący w latach 1151-1158, donosił, że Pomorzanie napadli na Płock, spalili kościół, w którym złożono szczątki naszych władców i rozrzucili je po polach. Pozbierane, zostały pochowane nabożnie pod prezbiterium. Podczas XIX-wiecznej ekshumacji zauważono, że jedna czaszka posiada deformację kości policzkowej po lewej stronie, co kazało przypuszczać, że jest to czaszka Bolesława Krzywoustego.


Do XIII wieku ozdobą katedry były przewspaniałe drzwi z brązu, obstalowane przez biskupa Aleksandra z Malonne w Magdeburgu, które dziś można oglądać jedynie w replice, bo oryginał znalazł swoje nowe miejsce w soborze Mądrości Bożej w Nowogrodzie Wielkim. Jak tam trafiły? Nikt tego nie wie. Oprócz bezcennych zabytków powołane przy katedrze Muzeum Diecezjalne przechowuje w swym skarbcu wykwintnej roboty hermę św. Zygmunta, relikwiarz w kształcie popiersia, ze znajdującym się w środku fragmentem czaszki  burgundzkiego króla z VI wieku, który patronuje katedralnej parafii.