Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Prawo, ale czy prawe ?

Temat trudny i na pewno nie zostanie tutaj głębiej rozwinięty. Chodzi tu o zaznaczenie samego problemu, który wart jest przemyślenia przez każdego, przynajmniej w takim stopniu, w jakim dla danej osoby jest to możliwe.
Impulsem do zajęcia się przedstawionym tematem były wydarzenia, na które niedawno się natknąłem.

Były bulwersujące i skłaniały do tego, by je omówić. Mam nadzieję, że profesjonaliści tej dziedziny zajmą się sprawą obszerniej, wnikliwiej i bardziej fachowo.

Zacznę, jak zwykle, od terminologii. Trzeba wiedzieć o czym się mówi; unika się wówczas nieporozumień.  Prawo to całość obowiązujących, ustalonych przepisami norm i reguł, porządkujących  życie w społeczeństwie, określających to, co dozwolone, a co zakazane i zagrożone karą.

Często mamy na myśli trochę uszczegółowiające rozumienie prawa: Prawo to przepis, akt, dotyczący danej kwestii i rozstrzygający o tym, czy coś jest dozwolone, czy zakazane. Lub ujmując rzecz bardziej ogólnie: prawo to system przepisów obowiązujących w jakiejś dziedzinie życia społecznego lub regulujących zasady postępowania w jakimś zakresie działania obywateli i instytucji.

Można się jeszcze zajmować prawem jako nauką o takich przepisach. Tym zagadnieniem nie będziemy się tu zajmować.

Podejście do prawa jako reguły życia i postępowania powszechnie uznawanego w społeczeństwie i przestrzeganego ze względów moralnych lub religijnych może być brane pod uwagę w niektórych przypadkach.

Sam termin prawo kojarzy się językowo z pojęciem prawości, czyli szlachetności, zacności, uczciwości i dbałości o dobro człowieka. Interesujące, że w wielu językach jest korelacja pojęcia prawa i cechy prawości. Tak jest na przykład w języku niemieckim, w którym mamy Recht  i recht (prawo i prawy), we francuskim: droit (wymowa: drła) i – z pewnym rozróżnieniem - w języku angielskim: right (w wymowie: rajt): prawo jako uprawnienie   oraz przymiotnik prawy, ale  law (czytaj: loł) jako prawodawstwo.

Prawo w przedstawionym rozumieniu jest ustanawiane przez ludzi i jego treść zależy w dużej mierze od cech moralnych, doświadczenia życiowego, wrażliwości  i uczciwości tych osób. Niewątpliwie tak zawsze powinno być, ale życie pokazuje, że zdarza się, iż bywa inaczej. Oczywiście można zaraz przytoczyć cały szereg ustanowionego  prawa, które było nieludzkie, niemoralne, po prostu strasznie człowieka krzywdzące, na przykład niemiecko-nazistowskie lub prawo bolszewickie.

Tylko niektóre media podały bulwersującą wiadomość (głównie w październiku br.), że Komitet Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) przedłożył projekt komentarza poważnie zniekształcający treść gwarancji prawa do życia  zawartych w artykule szóstym (6.) Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych.    

Czego prawnicy (bez sumienia) nie wymyślą!  Chodzi o to, by  w imię prawa do życia legalizować aborcję  i wspomagane samobójstwo, eutanazję.  

Przeciw takiej karkołomnej interpretacji prawa do życia wyraziły organizacje pozarządowe z całego świata, m. in. ze strony Polski wspaniała społeczna organizacja prawnicza o nazwie Ordo Iuris – Instytut na Rzecz Kultury Prawnej, ale także – jak doniosły media – rząd polski.  Komitet Praw Człowieka ONZ ma przeanalizować nadesłane stanowiska z różnych stron świata i podjąć dalsze prace nad komentarzem podczas posiedzenia przewidzianego na 27.10 – 2.11. br.  Czekamy z niepokojem na doniesienia.

Prawnicy pewnej opcji usiłują nadać swoistą interpretację Prawa do Życia przez niezwykłe tłumaczenie: jeśli dysponujemy prawem do życia, to w całej rozciągłości, to jest także w jego  początku i zakończeniu według własnej woli. Pozornie może się to wydawać nawet przekonujące, nie uwzględnia jednak niewątpliwego faktu , że życie ludzkie, osobnicze, ma charakter  społeczny . Nikt nie pojawia się na tym świecie z własnej decyzji, nie rozwija się i istnieje bez rodzinnej, wspólnotowej pomocy. Nikt nie istnieje tylko dla siebie. A zatem jest tak, jak pisał św. Paweł: nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie. Żądanie prawa do aborcji i eutanazji jest typowym nastawieniem egoistycznym, nie tylko pozbawionym rozumienia społecznego charakteru życia, ale ma wyraźnie akcent antyludzki i niezrozumiałe jest, że taki wariant rozumowania bierze się pod uwagę w poważnej międzynarodowej instytucji.

Niestety, lobby „przeciwko życiu” dysponuje w świecie (a także w Polsce) siłą finansową i medialną, co przenosi się na pewne decyzje sądowe także u nas. Jak podały media, członek zarządu pewnej  polskiej fundacji antyaborcyjnej został ukarany przez polski sąd wysoką grzywną za publiczne pokazywanie prawdy o aborcji na tak zwanym billboardzie. W tej chwili to i tak w Polsce jest łagodnie w porównaniu z tym, co się dzieje na przykład w Kanadzie. Jeśli będziemy obojętni, to może dojść do tego samego także i u nas. Trzeba być pozytywnie aktywnym.