Izraelski dziennik oskarża Polskę. Udziały w nim ma niemiecka firma, która wspierała Hitlera!

Udziałowcem liberalnego izraelskiego dziennika "Haaretz", który słynie z zajadłych ataków na Polskę, jest niemieckie wydawnictwo M. DuMont Schauberg. W trakcie II wojny światowej Kurt Neven DuMont, ówczesny właściciel firmy, był oficerem nazistowskim, a jego wydawnictwo jawnie popierało III Rzeszę i Adolfa Hitlera.

To właśnie dziennik "Haaretz" rozpoczął nagonkę na polski rząd za projekt ustawy penalizujący używanie zwrotu "polskie obozy śmierci". Jedna z dziennikarek pisma zaczęła nawet wypisywać na Twitterze seryjnie to haniebne określenie, próbując ugodzić Polaków.

Niezalezna.pl przyjrzała się strukturze własnościowej izraelskiego dziennika. Okazuje się, że 20 proc. udziałów ma w nim niemieckie wydawnictwo M. DuMont Schauberg - jedna z najstarszych niemieckich firm wydawniczych, mająca siedzibę w Kolonii.

Wydawnictwo to od 1805 r. pozostaje w rękach niemieckiej rodziny Neven du Mont. W III Rzeszy Kurt Neven DuMont był nazistowskim oficerem, a jego dom wydawniczy otwarcie popierał Adolfa Hitlera i jego zbrodniczą politykę. Jak w 2006 r. pisał izraelski portal ynetnews.com, Kurt Neven DuMont był członkiem NSDAP od 1937 r., a w 1944 r. otrzymał prestiżowe odznaczenie od władz III Rzeszy za kontynuowanie działalności wydawniczej mimo ciężkich alianckich nalotów. Znany jest nawet numer jego legitymacji partyjnej: 5619443.

Dziś należący częściowo do mającego haniebną, nazistowską przeszłość niemieckiego wydawnictwa izraelski dziennik "Haaretz" oskarża Polaków o współudział w Holokauście. I aktywnie wpisuje się w ten sposób w politykę zdejmowania z Niemiec odpowiedzialności za miliony ofiar II wojny światowej.

Źródło: nizalezna.pl

za: http://niezalezna.pl

                                                                             ***

                          Targalski: Izrael wywoła prawdziwą eksplozję antysemityzmu
 

Ruch Narodowy, Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolska zapowiadają manifestację pod ambasadą Izraela pod hasłem #StopAntypolonizmowi.

Pikieta ma odbyć się w środę o godzinie 17:00.

"Będziemy protestować pod hasłem „Stop antypolonizmowi”, bo takie właśnie antypolonizmy uprawiają obecnie izraelscy politycy, dziennikarze i wiele mainstreamowych mediów, również w Polsce"- tłumaczył przedstawiciel Młodzieży Wszechpolskiej, Mateusz Marzoch (prezes warszawskich struktur MW) podczas konferencji prasowej „Środowiska narodowe wobec antypolskiej propagandy w Izraelu”.

Reprezentujący Ruch Narodowy przewodniczący tego ugrupowania, Robert Winnicki domagał się z kolei od polskiego rządu "zdecydowanej reakcji". ONR reprezentował jego rzecznik prasowy, Tomasz Kalinowski

W rozmowie z portalem Niezależna.pl do tego pomysłu odniósł się dr Jerzy Targalski. Zdaniem politologa, nie ulega wątpliwości, że interesy Polski powinny być bronione, ale czy akurat przez narodowców?

"Akurat Młodzież Wszechpolska i ONR, jako ci, którzy bronią Polski przed atakiem Izraela, to jest działanie kontrproduktywne, gdyż jedynie ułatwi oskarżenia o antysemityzm. To zadanie powinien na siebie wziąć rząd"- podkreślił dr Jerzy Targalski. Jak tłumaczy publicysta, Izrael dokonał ataku propagandowego na Polskę. Jaki jest jego cel?

"Wymuszenie na Polakach, żeby stwierdzili, wbrew prawdzie, że jako naród brali udział w Holokauście, byli w tym wspólnikami Niemcom"-tłumaczy w rozmowie z Niezależną doktor Targalski. Politolog nie ma wątpliwości, że tego rodzaju postawa ze strony Izraela może spowodować w Polsce jedynie prawdziwą "falę antysemityzmu". Targalski podkreśla, że manifestacja środowisk narodowych pod ambasadą Izraela może jedynie ułatwić oskarżenia o antysemityzm pod adresem Polski, jednak rząd zdecydowanie powinien zareagować. Dlaczego?

"Jeżeli (rząd- przyp. red.)tego nie zrobi, to w Polsce dojdzie do takiego wybuchu antysemityzmu, przy którym 1968 r. będzie niczym"-przekonuje analityk.

Jak poinformowała w rozmowie z TVP Info rzeczniczka rządu Mateusza Morawieckiego, Joanna Kopcińska, jeszcze w tym tygodniu ma zostać powołany zespół, którego zadaniem będzie prowadzenie dialogu ze stroną izraelską. Ustalili to wspólnie premierzy Morawiecki i Netanjahu podczas rozmowy telefonicznej.

"Jesteśmy gotowi wyjaśniać, że wprowadzane przepisy nie ograniczają w żaden sposób wolności badań ani swobody dyskusji historycznej"-tłumaczyła rzecznik.

Kopcińska podkreśliła jednocześnie, że polski rząd będzie domagał się, aby Izrael uznał sformułowanie "polskie obozy zagłady" za część kłamstwa oświęcimskiego.

yenn/Niezależna, TVP Info, Fronda.pl

za: http://www.fronda.pl

                                                                                 ***

                                                        Żydowskie obozy koncentracyjne


Nawet w sytuacji, w której moja wyobraźnia wyrabiałaby nadgodziny, nie byłbym w stanie wyobrazić sobie skowytu, jaki rozległby się od Tel Awiwu po Nowy Jork, gdyby ambasador polski w Izraelu zażądał od izraelskiego rządu, by  ten wycofał ustawę o karaniu kłamców negujących Holokaust. Dlaczego zatem wczorajsza informacja o tym, że polski Sejm przyjął ustawę o Instytucie Pamięci Narodowym zawierającą zapisy o ściganiu karnym za oczywiste kłamstwa o rzekomych „polskich obozach śmierci”, wywołała w Izraelu aż takie wrzenie, że aż pani ambasador tego państwa pozwoliła sobie, w imieniu władz swojego kraju, na zanegowanie wprowadzonego przez inne suwerenne państwo oczywistego zapisu oraz na poinformowanie opinii publicznej, iż „rząd Izraela odrzuca tę nowelizację”?

Dlaczego zapis broniący oczywistej prawdy, wywołał w Izraelu wściekłość, której wyrazem, są m.in. słowa Yaira Lapida, byłego ministra finansów tego kraju i obecnego posła izraelskiego parlamentu, o tym, że „istniały polskie obozy śmierci i żadne prawo nigdy tego nie zmieni”? Dlaczego Izrael, przyjazny - podobno - Polsce kraj stawia na szali dobre – podobno – stosunki, walcząc z prawdą i utrwalając łgarstwa? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Dużo pytań – mało odpowiedzi.

Spróbujmy je zatem odnaleźć.

Jako dziennikarz śledczy, staram trzymać się faktów, które jak wiadomo, nie wymagają interpretacji, bo po prostu są jakie są. A jakie mamy fakty w tej sprawie? Sięgnijmy do niedawnej historii, by przypomnieć rzeczy, wydawałoby się, oczywiste.

Odrzucając jednoznacznie umizgi Hitlera i w przeciwieństwie do wielu innych państw europejskich (Włochów, Austriaków, Słowaków, Rumunów, Bułgarów, Węgrów, Hiszpanów, Finów i przez dwa pierwsze lata wojny także Rosjan) od pierwszego do ostatniego dnia II wojny światowej Polska była po właściwej stronie, przeciwstawiając się Niemcom i barbarzyńskiej ideologii nazistów – to fakt. Za wierność ideałom, walkę z Niemcami na wszystkich frontach II wojny światowej i twardy opór wyrażający się z jednej strony w braku jakichkolwiek form zorganizowanej na szczeblu państwowym kolaboracji (w przeciwieństwie np. do Francuzów czy Norwegów), z drugiej zaś w utworzeniu największej podziemnej armii w okupowanej Europie, w Powstaniu Warszawskim i w pomaganiu mordowanym przez Niemców Żydom, zapłaciliśmy straszną cenę: wielką daninę krwi oraz strat materialnych i terytorialnych, nieporównywalną z żadnym innym krajem – to także fakt.

Po wygranej wojnie zostaliśmy zdradzeni przez wszystkich i sprzedani w Jałcie kolejnym, tym razem sowieckim, okupantom, czego skutki odczuwamy po dziś dzień – to kolejny fakt. Pomimo wszystkich tych faktów, ktoś (kto?) zadał sobie wiele trudu i mocno pracował nad tym, by przypięto nam łatkę sojuszników Hitlera, podłych „nazistów” współodpowiedzialnych za holokaust Żydów, twórców „polskich obozów koncentracyjnych”, i czy nam się to podoba czy nie, taki wizerunek mamy dziś w świecie (kto nie wierzy, niechaj obejrzy film Violetty Kardynał „Do góry nogami” o postrzeganiu „nazistów” przez młodzież amerykańską i kanadyjską) – to także fakt. Podjęta właśnie przez polski Sejm próba zablokowania czy choćby ograniczenia szerzenia tych kłamstw oraz walki o prawdę spotkała się z ostrym protestem oraz negacją oficjeli i autorytetów z Izraela – to najnowszy i ostatni już fakt.

O co zatem chodzi?  

Odpowiedź nie jest łatwa, ale paradoksalnie jest prosta - wystarczy tylko, jak w dziennikarstwie śledczym, połączyć kropeczki. Przez wszystkie te lata szerzenia łgarstw o rzekomych „polskich obozach koncentracyjnych” - głównie w Stanach Zjednoczonych i Niemczech, ale nie tylko - nie słyszałem nigdy o choćby pisku sprzeciwu ze strony izraelskich ambasadorów w tych państwach, oficjeli czy przedstawicieli kół rządowych Izraela, tak przecież wyczulonych na wszystko, co dotyczy Holokaustu, przeciwko tak jawnemu łgarstwu.

Z tamtej strony zatem istniało co najmniej przyzwolenie na fałszowanie rzeczywistości i szerzenie kłamstw. Czy jednak „tylko” przyzwolenie? Furia, którą w pewnych kołach w Izraelu wywołała ustawa polskiego Sejmu o karaniu za kłamstwa o rzekomych „polskich obozach śmierci” spowodowała, że maski właśnie spadły i jaśniej widać dziś to, co do niedawna było zakryte - że mogło to być coś znacznie więcej, niż „tylko” przyzwolenie na kłamstwa i że powielanie tych oczywistych łgarstw było po prostu Żydom na rękę. Być może dlatego, że skuteczne - a przynajmniej bardziej skuteczne niż dotąd – zwalczanie kłamstw o Polakach, jako współsprawcach „nazistowskich zbrodni” (o niemieckich zbrodniach nie ma na świecie w ogóle mowy), a zamiast tego pokazywanie polskiego wkładu w walkę z „nazistami” i potwornej ceny, jaką za tę walkę ponieśliśmy, stanowi zagrożenie dla „monopolu” cierpień Żydów, ofiar Holokaustu?

A może dlatego, że zablokowanie kłamstw i odkrycie przed światem oczywistej dla nas prawdy, mogłoby zaburzyć funkcjonowanie świetnie funkcjonującej maszynerii „przedsiębiorstwa Holokaust”, które właśnie, przy pomocy senatu USA, weszło w decydujący etap walki o zapłatę przez Polskę (w takiej czy innej formie) 65 miliardów dolarów, które w ramach roszczeń miałyby przypaść żydowskim organizacjom zajmujących się edukacją na temat holokaustu? Niewykluczone zresztą, że może chodzić tak o jedno, jak i o drugie. Tak jednak czy inaczej – zapomnijmy o polsko – izraelskiej przyjaźni, bo choćbyśmy nie wiem, jak bardzo zaklinali rzeczywistość, to przecież gołym okiem widać, że nie ma tu żadnej przyjaźni, a jeśli już, to taka, o jakiej pisał Winston Churchil, premier Wielkiej Brytanii: jeśli mam takich przyjaciół, to nie potrzebuję już wrogów. Fakty są jakie są i, niestety, pokazują, że po tamtej stronie są tylko zimne interesy I dodam – brudne interesy, oparte na zwalczaniu prawdy i szerzeniu kłamstw.

Co w tej sytuacji robić? Nieprawdą jest, że nie ma dobrego wyjścia, jak zdążyli już obwieścić siedzący okrakiem na barykadzie niektórzy publicyści. Najlepszą i jedyną drogą na wyjście z tej patowej sytuacji jest, jak zawsze, droga prawdy. Dokładnie tak, jak uczył święty naszych czasów, ksiądz Jerzy Popiełuszko: „jesteście w mroku, we mgle i nie wiecie, w którą pójść stronę? Idźcie drogą prawdy, a wszystko stanie się proste”. Były polskie obozy koncentracyjne czy nie były? Byliśmy narodem nazistów czy nie byliśmy? Jesteśmy po stronie katów czy ofiar? Wszyscy Polacy znają odpowiedzi na te pytania - ale nie zna ich świat. Mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych” – „bo przecież były ulokowane w Polsce”, jak tłumaczą obrońcy tego terminu – jest równie absurdalne, jak mówienie na przykład o „żydowskich obozach koncentracyjnych”, bo przecież w większości byli zamykani w nich Żydzi. Można użyć nazewnictwa sięgającego do geografii – dlaczego nie można do statystyki?

Rzeczywistość można relatywizować na wiele sposobów, ale to droga donikąd. Dlatego jedyną droga, która ma szansę zatrzymać to szaleństwo, jest droga prawdy. Kropka. I dlatego od polskich władz i od polskiego rządu oczekuję, iż bez względu na wszystko, bez względu na naciski z takiej czy innej strony, nie zatrzyma się wpół drogi i będzie twardo egzekwować wprowadzone właśnie prawo, i to w stosunku do absolutnie każdego, kto śmie mówić o „polskich obozach śmierci”. A jeżeli to oznacza nadwątlenie relacji z niektórymi państwami? Trudno. Być może taka jest cena walki o prawdę. I oby była to ostatnia walka o prawdę w tej najbardziej oczywistej z oczywistych, sprawie.

Wojciech Sumliński   

sumlinski.pl
https://www.salon24.pl
Dział: Polityka, Temat: Polityka historyczna
10934 383 1 A A A

                                                                              ***

Wierzmy, że ta lewa, hucpiarska i prymitywna prowokacja z "antysemityzmem" na transparencie, nie przyniesie zamierzonego skutku prawdziwym reżyserom tego żałosnego spektaklu

kn