Stanisław Michalkiewicz - „Polacy” jako konfidenci?

Kim są Polacy? Co za głupie pytanie! Polakami, członkami sławnego Narodu Polskiego, który tak wiele wycierpiał i w ogóle. To wszystko oczywiście prawda, zwłaszcza o tych cierpieniach i w ogóle – ale każdy chyba zauważył, że ostatnio wiodące media zaczęły używać określenia „Polacy” w jakimś innym znaczeniu. Na przykład piszą, że „Polacy” uważają, iż Kościół „przegina”, albo znowu – że „Polacy”, którzy w dodatku „skrzykują się” na Facebooku, domagają się „dnia bez Smoleńska”, że „Polacy” to, że „Polacy” tamto...

A przecież w Kościele są też Polacy, którzy „przeginają”, podobnie jak wielu Polaków bez Smoleńska nie może wytrzymać nawet jednego dnia. Najwyraźniej „Polacy” nie oznaczają członków sławnego Narodu Polskiego, który tak wiele – i tak dalej – tylko kogoś zupełnie innego, jakąś inną kategorię ludzi.

Warto zwrócić uwagę, że francuski dziennik „Liberation” pisze, iż na Facebooku „skrzykują się” również tunezyjscy „młodzi, wykształceni”. Może to oznaczać, że „młodzi, wykształceni” we wszystkich krajach w ten sposób mobilizują się do rozmaitych rewolucji – albo przeciwko Ciemnogrodowi – jak w naszym nieszczęśliwym kraju – albo przeciwko tyranowi – jak w Tunezji – ale równie dobrze może to oznaczać, że zarówno polska, jak i francuska razwiedka coraz sprawniej wykorzystuje Internet do mobilizowania swoich konfidentów i agentów wpływu.

Jak pamiętamy, nasza razwiedka przetrenowała tę metodę już w 2005 roku, kiedy to, na wezwanie pani red. Justyny Pochanke z TVN, „młodzi” na tzw. czuwania przy Janie Pawle II „skrzykiwali się” SMS-ami. Później metodą „skrzykiwania” Siły Wyższe zorganizowały poparcie dla Platformy Obywatelskiej, aż wreszcie, na zew pewnego kuchcika „młodzi, wykształceni” zaczęli „skrzykiwać się” na Facebooku. No a teraz – „Polacy”.

Nie od rzeczy będzie też przypomnienie, komu właściwie zawdzięczamy manierę takiego uogólniania, że „Polacy” – w znaczeniu: wszyscy Polacy – czegoś chcą, albo czegoś nie chcą. Wynalazcą tej metody był Oberprokurator Najświętszego Synodu w Rosji, Konstatny Pobiedonoscew, który m.in. tak właśnie uzasadniał cesarzowi Mikołajowi II, że w Wielkim Poście teatry powinny zostać zamknięte. „Wszyscy ludzie rosyjscy” – twierdził Pobiedonoscew – tego właśnie się domagają. Również ci, którzy już wykupili bilety na przedstawienia.

Tę metodę przejęli komuniści i stosowali szeroko w mediach nafaszerowanych konfidentami KGB, lub SB niczym sztufada słoniną. Od tamtej pory sytuacja w mediach głównego nurtu nie zmieniła się aż tak bardzo, więc nic dziwnego, że wracają one do dawnych, sprawdzonych metod.

Zwłaszcza teraz, gdy całe postępactwo, na wezwanie „Gazety Wyborczej”, realizującej leninowski testament w zakresie organizatorskiej funkcji prasy, „jedna się” z Rosją. Wygląda na to, że w tym nowym słowniku „Polacy”, to po prostu inna nazwa konfidentów.

Ładny interes, do czego to doszło!

Stanisław Michalkiewicz


za: Komentarz  •  „Dziennik Polski” (Kraków)  •  28 stycznia 2011 (kn)
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).