Stanisław Michalkiewicz - Czekając na triumf sprawiedliwości

/.../ nasz nieszczęśliwy kraj przeżywa właśnie apogeum wojny na górze między okupującymi Polskę bezpieczniackimi watahami. Nie bardzo w tej sytuacji wiadomo, co wolno, a czego już nie Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny - nawoływali militaryści. I słusznie - bo wprawdzie „na wojnie świszczą kule, lud się wali jako snopy” - jak pisała Maria Konopnicka - ale dobra strona wojny jest to, że wśród ofiar mogą znaleźć się też osoby którym kara się należy. Oto nasz nieszczęśliwy kraj przeżywa właśnie apogeum wojny na górze między okupującymi Polskę bezpieczniackimi watahami. Nie bardzo w tej sytuacji wiadomo, co wolno, a czego już nie - więc i niezawisły Sąd Okręgowy w Warszawie, w tym zamieszaniu skazał generała Kiszczaka za „zbrodnię komunistyczną” na 4 lata więzienia, zmniejszając mu na mocy amnestii karę o połowę i zawieszając na lat 5. Stanisława Kanię uniewinnił, a Eugenię Kemparę od kary uwolnił z powodu przedawnienia, ale winę potwierdził. Generał Jaruzelski został już wcześniej ze sprawy wyłączony, bo jak wiadomo - jest choreńki.

Wyrok jest nieprawomocny, więc kiedy już wojna na górze, zapoczątkowana zuchwałym zatrzymaniem generała Czempińskiego, zakończy się wesołym oberkiem, niewinność generała Kiszczaka też pewnie wyjdzie na wierzch na podobieństwo oliwy sprawiedliwej. W przeciwnym razie autorytety moralne musiałyby wymyślić zupełnie nową wersję najnowszej historii. Wersja dotychczas zatwierdzona brzmiała jak wiadomo, następująco: patriotyczne skrzydło partii, a konkretnie - człowieki honoru, wbrew ekstremie sypiącej piach w szprychy nieubłaganego koła Historii, porozumiały się z autorytetami moralnymi z lewicy laickiej, kładąc z ten sposób fundamenty pod III Rzeczpospolitą, która jest demokratycznym państwem prawnym i w ogóle. Tymczasem niezawisły sąd nie tylko uznał, że generał Kiszczak udzielał się w „związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, ale jeszcze - że dopuścił się „zbrodni komunistycznej”! Ładny interes! To by oznaczało, że autorytety moralne z „lewicy laickiej” dogadały się nie z żadnymi „człowiekami honoru”, tylko z gangsterami i komunistycznymi zbrodniarzami. Krótko mówiąc - dobrali się, jak w korcu maku. Takiego poznawczego dysonansu III Rzeczpospolita z pewnością nie zniesie tym bardziej, że od ciosów wymierzanych sobie przez wojujące bezpieczniackie watahy i tak chwieje się w posadach - więc kiedy w apelacji sprawę rozpatrzą starsi i mądrzejsi - sprawiedliwość na pewno zatriumfuje.

Komentarz  •  „Dziennik Polski” (Kraków)  •  13 stycznia 2012
za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2355 (kn)