Berczyński: Tupolew rozpadł się w powietrzu



Wiemy z dużą pewnością, że samolot rozpadł się w powietrzu - powiedział w poniedziałek rano w TVP Info przewodniczący powołanej przez MON podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr Wacław Berczyński.

Berczyński pytany na jakiej podstawie podjęto takie ustalenia powiedział, że bardzo dokładnie zbadano rozmowy pilotów z wieżą, a także to, że rozpad samolotu zaczął się znacznie przed pasem lądowania, o czym świadczą m.in. części rozrzucone kilkadziesiąt metrów przed upadkiem na ziemię.
"Samolot zaczął rozpadać się w powietrzu i zaczął gubić części, które spadały na ziemię znacznie przed tzw. brzozą. ( ) Brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę. ( ) Było tłumaczenie, że samolot uderzył skrzydłem o brzozę, stracił kawałek skrzydła, obrócił się upside down i to była przyczyna katastrofy, ale to nie jest prawda" - powiedział.

Zapytany o przyczynę katastrofy , odparł, że "w tej chwili jeszcze nie wiemy". "Wiemy, że samolot zaczął się rozpadać w powietrzu. ( ) Zrobiliśmy wiele eksperymentów, również aerodynamicznych, obliczeniowych, nawet robiliśmy wybuchy, żeby zobaczyć jaki będzie rozrzut części samolotu" - powiedział.

Berczyński odnosząc się do ocen, że komisja jest niepotrzebna i kosztowna poinformował, że komisja wydała w ub.r. 1,4 mln zł - ok. jedną trzecią przyznanego budżetu. "Zrobiliśmy mnóstwo badań, eksperymentów. ( ) Zatrudniliśmy ekspertów z zagranicy z renomowanych ośrodków" - wskazał.

Przewodniczący podkomisji komentując pracę komisji Jerzego Millera powiedział, że "oni nie zrobili żadnych eksperymentów, żadnych badań". "Kolokwialnie - przepisali raport (Tatiany-PAP) Anodiny; natomiast my wykonujemy badania, prowadzimy po prostu porządną naukową pracę" - ocenił.

Berczyński powiedział, że podkomisja została powołana do "wyjaśnienia  przyczyn katastrofy, ( ) nie szukania winnych, tylko określenia przyczyn, w tym celu, żeby nigdy taka katastrofa się nie powtórzyła".

"Nie znamy jeszcze przyczyn katastrofy. Wiemy co się stało, coraz lepiej wiemy, w jaki sposób wyglądał przebieg wydarzeń, natomiast nie możemy jeszcze powiedzieć, co spowodowało katastrofę z całą pewnością. Będziemy szukać" - powiedział.

W poniedziałek o godz. 15 w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie odbędzie się publiczne spotkanie powołanej przez MON podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.

Berczyński zapowiedział, że w poniedziałek podkomisja pokaże m.in. "złe sprowadzanie samolotu Tu-154, w odróżnieniu od Iła, który miał lądować wcześniej i nie wylądował", "błędy, czy więcej niż błędy kontrolerów rosyjskich", "eksperymenty, które zostały wykonane, pokazujące, że tezy komisji MAK-u i Millera nie były prawdziwe", "makiety samolotu w skali jeden do jeden, część kabiny ponad podłogą".   

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.

Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

Ustalenia komisji Millera kwestionował Macierewicz i jego zespół parlamentarny. Po objęciu władzy przez PiS, w lutym 2016 r. szef MON powołał podkomisję do ponownego zbadania katastrofy
smoleńskiej. Działa ona w ramach KBWLLP. W skład podkomisji weszła część naukowców, którzy współpracowali z zespołem parlamentarnym.

Podkomisja rozpoczęła pracę w marcu 2016 r. Jedyną do tej pory konferencję prasową (bez możliwości zadawania pytań) zorganizowała w połowie października 2016 r. Kilka dni później jej członkowie zaprezentowali dotychczasowe ustalenia na posiedzeniu sejmowej komisji obrony.

Zdaniem podkomisji, której szef dr Wacław Berczyński zapewniał, że nie przyjmuje ona żadnych wstępnych założeń ani hipotez w sprawie przyczyn katastrofy, na komisję Millera wywierano nacisk, by jej ustalenia pokrywały się z rosyjskim raportem MAK. Członkowie komisji Millera temu zaprzeczają.

za:www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/berczynski-tupolew-rozpadl-sie-w-powietrzu,19797174526#ixzz4dqgVqyD3

***

Szef MON: Instytucje państwowe po 10/04 nie dopełniły obowiązku


Pokaz filmu ukazującego rekonstrukcję tragicznego lotu z 10 kwietnia 2010 roku rozpoczął w Wojskowej Akademii Technicznej posiedzenie podkomisji MON powołanej przez ministra Antoniego Macierewicza do spraw ponownego zbadania przyczyn i ustalenia okoliczności katastrofy samolotu TU 154M pod Smoleńskiem.

Komisja prezentuje wyniki swoich dotychczasowych prac. Na posiedzeniu są obecni, oprócz ministra Macierewicza, także prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej.

Na początku posiedzenia minister Antoni Macierewicz dziękował tym, którzy nie stracili nadziei, że prawda o katastrofie smoleńskiej zostanie w pełni odkryta.

"Z przykrością, żalem i wstydem trzeba powiedzieć, że te instytucje państwowe, które po 10 kwietnia tym się zajęły, nie dopełniły swojego obowiązku"- mówił Antoni Macierewicz.

Dziś rano przewodniczący podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński powiedział w TVP Info, że ustaliła ona z dużą pewnością, że 10 kwietnia 2010 roku samolot TU-154M rozpadł się w powietrzu. Mówił też, że zespół, którym kieruje nie szuka winnych, ale dąży do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. "Wykonaliśmy wiele eksperymentów"- powiedział Wacław Berczyński.

Podkomisja do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego powstała na mocy rozporządzenia ministra obrony narodowej z sierpnia ubiegłego roku.

Dokładnie 7 lat temu w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zginęła w drodze na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

http://www.fronda.pl/a/szef-mon-instytucje-panstwowe-po-1004-nie-dopelnily-obowiazku,90902.html

***

Rezultaty pracy Podkomisji do Ponownego Zbadania Katastrofy Smoleńskiej


http://vod.gazetapolska.pl/15448-rezultaty-pracy-podkomisji-do-ponownego-zbadania-katastrofy-smolenskiej

***

Rzetelne śledztwo powinno być od samego początku

Trudno zrozumieć to, co przez lata działo się wokół katastrofy smoleńskiej, dlaczego sprawę oddano w ręce rosyjskie, nie ma protokołów, notatek z podstawowych wydarzeń – powiedział w Krakowie prezydent Andrzej Duda. Prezydent Duda w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej uczestniczył dzisiaj rano w modlitwie przy grobie pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich w krypcie katedry na Wawelu. Razem z nim hołd tragicznie zmarłym rodzicom oddała Marta Kaczyńska wraz z córkami. Po zakończeniu tych uroczystości prezydent był pytany przez dziennikarzy, czy jesteśmy obecnie bliżej wyjaśnienia przyczyn tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. – Ja mam przede wszystkim takie oczekiwanie od samego początku, od dnia, w którym to się zdarzyło, od tego 10 kwietnia 2010 roku, że polskie państwo uczyni wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić, żeby dociec tego, dlaczego i w jaki sposób zginęło, po pierwsze, mnóstwo Polaków [...], po drugie, wielkich osób polskiego życia publicznego, polskiego życia politycznego, wykonując swoje państwowe obowiązki – mówił. Duda ocenił, że „to, co się działo przez lata” w sprawie katastrofy – „cała postawa w związku ze śledztwem, początek, oddanie sprawy w ręce rosyjskie – do dzisiaj trudno jest to zrozumieć, dlaczego to nastąpiło, dlaczego nie ma chociażby protokołów, notatek z podstawowych wydarzeń, które wtedy miały miejsce”. Jak wskazał, brakuje m.in. „notatek z podstawowych rozmów, które wtedy były prowadzone pomiędzy czołowymi politykami”.

– To jest coś, czego nie sposób zaakceptować, i to jest na pewno coś, co powinno być badane i co powinno być ustalane. Natomiast nie przy wigilijnym stole, w domach Polaków, tylko po prostu są właściwe organy państwa: są służby, jest prokuratura, są biegli i to oni się tymi sprawami powinni zajmować. Powinni się byli nimi zajmować rzetelnie od samego początku – dodał prezydent. – To nie było byle wydarzenie, to nie był jakiś tam wypadek – to była katastrofa, w której, będąc na służbie, zginęła elita polskiego świata polityki i polskiego życia publicznego. Obowiązkiem polskiego państwa, absolutnym obowiązkiem polskiego państwa od samego początku, czyli władz państwowych, było czynić wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić – podkreślił. Prezydent pytany był również o ocenę prac podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. – Czekam spokojnie na wyjaśnienie tej sprawy, nie przeszkadzam w tym, nie wtrącam się w to, ponieważ dzisiaj jest prokuratura, która tą sprawą się zajmuje, są służby, które tą sprawą się zajmują i ja po prostu pozwalam działać, czekam na wyniki tych prac – mówił prezydent. Duda podkreślił, że sprawa zwrotu wraku samolotu Tu-154M jest coraz bardziej znana w przestrzeni międzynarodowej. – Proszę mi wierzyć, ja prowadzę wiele rozmów międzynarodowych. Rozmawiałem ostatnio w Monachium na ten temat z senatorem McCainem [...] i innymi politykami – podkreślił Duda. Prezydent Duda w lutym wziął udział w 53. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium; rozmawiał tam m.in. z amerykańskim senatorem Johnem McCainem.

Siedem lat po katastrofie wrak samolotu nadal znajduje się w Rosji, w hangarze na terenie lotniska wojskowego w Smoleńsku. – Systematycznie informuję, jak ta sytuacja wygląda. Ona jest znana, coraz bardziej znana w przestrzeni międzynarodowej, bo wiedza na ten temat, jaką ja zastałem, kiedy po raz pierwszy zacząłem się spotykać jako prezydent RP, była na arenie międzynarodowej w zasadzie żadna, jeśli chodzi o czołowych polityków – podkreślił Andrzej Duda. Wyraził nadzieję, że sytuacja będzie się stopniowo zmieniała. – Zmienia się też sytuacja międzynarodowa. Proszę zobaczyć, jakie wydarzenia miały miejsce od 2010 r. Ile się zmieniło w tej przestrzeni międzynarodowej, przede wszystkim na gorsze, niestety.

Sytuacja nie jest łatwa w tej sprawie. To jest taki trudny proces dyplomatyczny, polityczny. Sprawa bardzo złożona. Trzeba prowadzić konsekwentne działania – zauważył. Prezydent rano wziął udział we Mszy św., a potem przeszedł do krypty na Wawelu, aby dokładnie o godz. 8.41 – złożyć kwiaty przy grobach pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich oraz modlić się. Razem z nim hołd tragicznie zmarłym rodzicom oddała Marta Kaczyńska wraz z córkami. Po wyjściu z uroczystości Duda powiedział, że 10 kwietnia 2010 r. był dniem absolutnie niepowetowanej straty dla polskiego życia publicznego. – Na przestrzeni tych lat widać, że ta strata jest – zaznaczył. Jednocześnie podkreślił, że 10 kwietnia „to dzień głębokiej refleksji, zadumy i wspomnienia o tamtym dniu sprzed siedmiu lat, o tym, co przeżyliśmy”. – A przede wszystkim o tych, których nie ma dziś wśród nas, których nam – przynajmniej mi osobiście na pewno – bardzo brakuje: pana prezydenta profesora Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki pani Marii, Marylki, wspaniałych osób, bardzo wielu pięknych ludzi, którzy wtedy odeszli – powiedział Duda.

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/179821,rzetelne-sledztwo-powinno-byc-od-samego-poczatku.html

***

Prokurator Święczkowski o śledztwach ws. Smoleńska: mam nadzieję na decyzje procesowe

- Mam nadzieję, że w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy wiele postępowań w sprawie katastrofy smoleńskiej zakończy się decyzjami procesowymi – oświadczył dzisiaj prokurator krajowy Bogdan Święczkowski.

Święczkowski pytany podczas konferencji prasowej w Sosnowcu o ocenę dotychczasowych dokonań prowadzących śledztwo ws. katastrofy przypomniał, że w tej sprawie toczy się łącznie 8 postępowań, w tym postępowanie główne. Podkreślił, że nadzoruje je prok. Marek Pasionek, zastępca prokuratora generalnego.

"Jesteście państwo na bieżąco informowani przez prok. Pasionka, na jakim etapie są te postępowania. Mam nadzieję, że w przeciągu kolejnych kilku-kilkunastu miesięcy wiele z nich zakończy się decyzjami procesowymi" – powiedział, nie przesądzając, jakie będą te decyzje.


Pytany o to, na ile postępowania utrudnia postawa strony rosyjskiej, Święczkowski odparł: "Nie jestem politykiem. Oczywiście idealnie byłoby dla prokuratora, gdyby dysponował pełnym materiałem dowodowym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej i wtedy wszystkie czynności mógłby przeprowadzać bez jakiejkolwiek zbędnej zwłoki, natomiast plany i zamierzenia prokuratorów zakładają także prowadzenie tego postępowania przy odmowie zwrotu najważniejszych materiałów dowodowych przez stronę rosyjską. Będzie to utrudnione, ale - moim zdaniem - w jakiś sposób wykonalne. Znam plany prokuratorów korzystania z najnowocześniejszych technologii w tym zakresie, informatycznych i nie tylko, aby te zamierzenia doprowadzić do końca"

za:niezalezna.pl/96895-prokurator-swieczkowski-o-sledztwach-ws-smolenska-mam-nadzieje-na-decyzje-procesowe

***

Wypych o Smoleńsku: Tak, to mógł być zamach

Małgorzata Wypych, żona Pawła Wypycha, który zginął w katastrofie smoleńskiej, była gościem Roberta Mazurka w RMF FM, gdzie mówiła o możliwym wybuchu, który mógł mieć miejsce przed uderzeniem samolotu o ziemię.

Małgorzata Wypych mówiła zarówno o wybuchu, jak i o tym, czy może on wskazywać na możliwość zamachu.

"Powiem swoje własne zdanie – dla mnie wybuch niekoniecznie oznacza zamach, natomiast… Fakt – to chodzi o pewien fakt, natomiast w momencie, kiedy stwierdzimy jakiś fakt, należy próbować dotrzeć skąd on się wziął. Nie wykluczam absolutnie tego, że było jakieś działanie intencyjne osób trzecich, chociaż – tak jak mówię – jest to dla mnie jako dla rodziny trochę przerażające" - powiedziała.

Jak stwierdziła, nie ma wątpliwości co do tego, że wybuchy nastąpiły:

„To jest dokładnie to, co prokuratura ustaliła, jeśli chodzi o umyślne działanie, czyli ktoś wiedział. Na pewno były wybuchy. Na pewno były wybuchy, o tym świadczą ustalenia biegłych czy też profesorów i doktorów habilitowanych zgromadzonych przy konferencji smoleńskiej”.

Jak dodała:

"Mówię, że był wybuch, natomiast ta wersja zamachu jest nadal badana. Więc… Tak, to mógł być zamach".

za:www.fronda.pl/a/wypych-o-smolensku-tak-to-mogl-byc-zamach,90889.html

***

Smoleńsk domaga się prawdy i kary

To co najpełniej ocniej to co wyraża wielką stratę jaką Polska poniosła pod Smoleńskiem, jest dla mnie zawarte w przejmującej muzyce Michała Lorenca "Wyjazd z Polski", w której jest absolutnie wszystko: żałoba, ból, odwaga, ale także nasz bunt i nadzieja. Ta muzyka jest niewiarygodnie piękna, daje siłę i wiarę w to, że na końcu drogi zdrady, jaką obrały posowieckie elity w Polsce jest prawda. Także dziś, kiedy część naszego narodu pochyla się w zadumie nad tragedią smoleńską, możemy się dowiedzieć od Daniela Olbrychskiego, że elektorat Prawa i Sprawiedliwości to ludzie "zmęczeni, starzy i często chorzy psychicznie"*. Tacy jak on nadają ton rozmowie o Polsce po 10 kwietnia 2010 roku, rozmowie nienawiści. Można powiedzieć, że Olbrychski to godny reprezentant obozu pogardy. Tymczasem, siedem lat to absolutnie wystarczający czas na to, by ci, którzy dokonali zdrady naszych narodowych interesów, jeśli nie nawrócili się, to przynajmniej milczeli, już nic, dosłownie nie mówili. Choćby Bronisław Komorowski, który bez żadnego dokumentu potwierdzającego śmierć Lecha Kaczyńskiego, pospiesznie, zaraz po tragedii, przejmował obowiązki Prezydenta RP, potem walczył z krzyżem, a teraz nawołuje do walenia dechą. Kogo? Rządu, wyborców Prawa i Sprawiedliwości? To jest to posowieckie myślenie, to jest ta posowiecka mentalność, już nie do usunięcia.

Ten obóz pogardy mówi do swoich wyznawców, że domaganie się prawdy o Smoleńsku, ustalenie przyczyn tragedii ma znamiona szaleństwa i choroby. Patrząc na Jarosława Kaczyńskiego, można go naprawdę podziwiać za jego niezwykły umiar w traktowaniu zwykłych zdrajców. Trybunał Stanu dla Donalda Tuska i jego ministrów to nie jest jakiś instrument walki politycznej tylko obowiązek państwa polskiego wobec prawa i własnych obywateli. PiS - być może w celu zachowania spokoju społecznego - unika konfrontacji z posowieckimi elitami, zachowuje się niezwykle powściągliwie nie tylko w sprawie Smoleńska. Pytanie, jak długo tak można? Bezczelność ludzi związanych z Platformą i światem liberalnych mediów ciągle bowiem narasta. Do tego, w sposób niespotykany w świecie demokratycznym, przeprowadzono gigantyczną operację całkowitego zakłamania wszystkiego, co działo się przed, w trakcie, i po Katastrofie Smoleńskiej. Operację udaną, skoro tak wielu Polaków mówi dziś, że był to zwykły wypadek, a wszystko co było do wyjaśnienia zostało już wyjaśniono. Nigdzie na świecie, może z wyjątkiem Rosji, nie uznano by, że znamy przyczynę katastrofy lotniczej bez rekonstrukcji samolotu i bez dokładnej analizy oryginałów czarnych skrzynek, po prostu bez śledztwa! Smoleńsk domaga się prawdy i kary, a dopiero potem ewentualnego przebaczenia - i to indywidualnego, bo każdy z nas ma prawo do tego, by zdrajcom nigdy nie wybaczyć, choć owo wybaczenie jest niezbędne pomiędzy nami samymi. Zresztą to od ich postawy wiele tu zależy. Póki co, mamy z tamtej strony wielką agresję i butę, wręcz kpinę z jakichkolwiek wątpliwości dotyczących przyczyn tragedii smoleńskiej.

I to się nie zmieni. Naiwnością jest sądzić, że ci, którzy odpowiadają za oddanie śledztwa Rosjanom, czyli za zdradę, że ci, którzy od pierwszych godzin tworzyli narrację o błędach pilotów, naciskach, a potem o pijanym generale, kiedykolwiek sami, z własnej woli zmienią zdanie, przyznają się do winy. Trudno jest wręcz pojąć tę niezwykłą agresję i nienawiść - tak naprawdę do Polski i do Polaków, a nie do Prawa i Sprawiedliwości, a nade wszystko nienawiść do prawdy. Całe te posowieckie elity były wychowane na kłamstwie i manipulacji oraz na pogardzie do polskości. I my to wiemy, że oni tacy są, że z tej drogi nie zejdą, że będą się stroić w polskie szaty, że nadal będą kłamać i manipulować, by kolejne pokolenia zostały wychowane z tym sowieckim garbem. Ta buta ma jedną zasadniczą przyczynę: wsparcie Rosji i liberalnego Zachodu. Te dwie siły zmierzają ku nowemu porządkowi europejskiemu, w którym nie ma miejsca dla regionalnego sojuszu w Europie Środkowej. Nie ma też w nim miejsca na wartości chrześcijańskie i silną Polskę. Z nieco odmiennych powodów - Moskwa, Berlin i Bruksela - działają zdecydowanie przeciwko obecnemu rządowi, mając na miejscu, swoje własne stronnictwo zakorzenione w polityce i w mediach od dekad. To dzięki temu wsparciu tacy ludzie jak Sławomir Neumann chcą sięgać po kije bejsbolowe, a inna tłuszcza może drwić i rechotać z tragedii smoleńskiej. Prawo i Sprawiedliwość może i powinno dokonać radyklanego zwrotu w prowadzonej dotąd polityce wyciągniętej ręki, polityce dialogu, właśnie dlatego, że Smoleńsk domaga się prawdy i kary. Prawda oznacza karę, oznacza koniec III RP, koniec Platformy Obywatelskiej i posowieckich elit w Polsce, innymi słowy oznacza odrodzenie państwa polskiego - prawdziwe, na które Polacy jak najbardziej sobie zasłużyli.

za:www.fronda.pl/a/smolensk-domaga-sie-prawdy-i-kary,90891.html

***

J. Gowin o rosyjskich tablicach w Katyniu: to oczywista prowokacja

To jest oczywista prowokacja; próba zrównania sytuacji konfliktu militarnego między dwoma państwami z sytuacją ludobójstwa, bestialskiego wymordowania tysięcy polskich oficerów – mówił wicepremier Jarosław Gowin o rosyjskich tablicach ustawionych w Katyniu.

Chodzi o ustawienie przez stronę rosyjską, na terenie Memoriału Katyńskiego tablic, na których zamieszczono – niezgodne z ustaleniami historyków – informacje o jeńcach bolszewickich z czasów wojny w latach 1919-1921, zmarłych w niewoli w Polsce m.in. kilkukrotnie zawyżające ich liczbę.

„To jest oczywista prowokacja, próba zrównania sytuacji konfliktu militarnego między dwoma państwami z sytuacją ludobójstwa, bestialskiego wymordowania tysięcy polskich oficerów. Na pewno polski rząd musi takie postępowanie strony rosyjskiej potępić” – mówił w niedzielę wicepremier, minister nauki Jarosław Gowin w TVP.

Podkreślił, że Rosjanie od samego początku mieli trudności z uznaniem prawdy o zbrodni katyńskiej.

„Dla nikogo na świecie, kto chce przyjmować do wiadomości oczywiste prawdy, nie ulega wątpliwości, że to właśnie Związek Sowiecki był sprawcą tych okrutnych mordów. I niestety fakt, że do dzisiaj – rzekomo demokratyczna Rosja – odmawia uznania tej oczywistej prawdy, dużo mówi o tym, jaka jest łączność między Związkiem Sowieckim a współczesną Rosją” – ocenił wicepremier.

Pytany o polską reakcję na to wydarzenie mówił, że zajmie się tym MSZ.

„Nie chcę tutaj wchodzić w rolę pana ministra Waszczykowskiego. Na pewno znajdzie odpowiednią reakcję. Natomiast jest dla mnie rzeczą oczywistą, że i w przypadku Katynia i w przypadku Smoleńska Rosjanie próbują dzielić nas” – zaznaczył Gowin.

Przyznał także, że „nie zdziwiłby się” gdyby w poniedziałek, w rocznicę katastrofy smoleńskiej doszło do jakichś prowokacji.

„Tym bardziej, że emocje w tej sprawie – niestety mówię to ze smutkiem – są tak silne, że wystarczy rzucić zapałkę. Oczywiście też nie powinniśmy my nadmiernie dramatyzować w tej sytuacji. Nie sądzę, żeby wydarzyło się coś spektakularnego. Natomiast obawiam się, że atmosfera tej siódmej rocznicy może nie być taka, na jaką zasłużyły ofiary tej katastrofy” – dodał wicepremier.

10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.41 samolot Tu-154M, z delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych.

Do zbrodni katyńskiej doszło po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r., kiedy do niewoli w ZSRR dostało się ok. 15 tys. polskich oficerów. Decyzja o ich wymordowaniu – jako wrogów komunizmu i Związku Radzieckiego – zapadła na najwyższym szczeblu. Zgodnie z dekretem władz ZSRR, podpisanym przez Stalina 5 marca 1940 r., NKWD rozstrzelało wiosną tego roku ok. 22 tys. obywateli polskich, w tym 15 tys. oficerów, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej. Zbrodnia wyszła na jaw 13 kwietnia 1943 r. Data ta jest obecnie symboliczną rocznicą zbrodni.

W piątek na terenie Memoriału Katyńskiego – strona rosyjska – na umieszczonych tam tablicach zamieściła informacje, niezwiązane ze zbrodnią katyńską, a odnoszące się do losów jeńców bolszewickich z 1920 r.

Ustawienie tablic na terenie Memoriału Katyńskiego potwierdził w piątek PAP dyrektor wykonawczy Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RWIO) Władisław Kononow.

Zaniepokojenie tablicami wyraziło polskie MSZ.

„Podane na tablicach informacje, w szczególności dotyczące liczby zmarłych jeńców, kilkukrotnie przewyższają faktyczne dane, potwierdzone zarówno przez polskich, jak i rosyjskich historyków” – wskazywało ministerstwo.

zaprotestował też Instytut Pamięci Narodowej.

„Działania ukierunkowane na stworzenie właśnie w Katyniu miejsca propagującego fałszerstwa historyczne na temat losu jeńców bolszewickich z 1920 roku, są budzącym najwyższy sprzeciw kolejnym przejawem sowieckiej i rosyjskiej polityki kłamstw i manipulacji historycznych o jednoznacznych znamionach prowokacji” – oświadczył w sobotę IPN.

Instytut podkreśla, iż „fakt, że na miejsce przestawiania fałszerstw na temat jeńców z wojny 1919-1921 roku został wybrany Katyń – w żaden sposób nie związany z wojną 1919-1921, za to uświęcony krwią pomordowanych przez NKWD polskich oficerów w roku 1940 – jest dodatkowym potwierdzeniem prowokacyjnego i instrumentalnego charakteru tych działań”.

„Tego rodzaju przejawy naruszenia pamięci ofiar sowieckich zbrodni muszą budzić oburzenie, jako niegodne i niecywilizowane sposoby manipulacji historią dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych” – stwierdził IPN.

za:www.radiomaryja.pl/informacje/j-gowin-o-rosyjskich-tablicach-katyniu-oczywista-prowokacja/

***

IPN: rosyjskie tablice na cmentarzu w Katyniu – prowokacja i profanacja

IPN stanowczo protestuje przeciw profanacji w Katyniu miejsca spoczynku tysięcy polskich oficerów zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 roku – oświadczył Instytut w reakcji na umieszczenie przez stronę rosyjską na cmentarzu tablic o jeńcach bolszewickich z 1920 r.

„Działania ukierunkowane na stworzenie właśnie w Katyniu miejsca propagującego fałszerstwa historyczne na temat losu jeńców bolszewickich z 1920 roku, są budzącym najwyższy sprzeciw kolejnym przejawem sowieckiej i rosyjskiej polityki kłamstw i manipulacji historycznych o jednoznacznych znamionach prowokacji” – oświadczył w sobotę IPN w przesłanym PAP komunikacie.

Instytut podkreśla, iż „fakt, że na miejsce przestawiania fałszerstw na temat jeńców z wojny 1919-1921 roku został wybrany Katyń – w żaden sposób nie związany z wojną 1919-1921, za to uświęcony krwią pomordowanych przez NKWD polskich oficerów w roku 1940 – jest dodatkowym potwierdzeniem prowokacyjnego i instrumentalnego charakteru tych działań”.

„Tego rodzaju przejawy naruszenia pamięci ofiar sowieckich zbrodni muszą budzić oburzenie, jako niegodne i niecywilizowane sposoby manipulacji historią dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych” – stwierdza IPN.

Zaniepokojenie tablicami umieszczonymi polskiego cmentarza wojennego w Katyniu wyrażało też polskie MSZ. Ministerstwo podkreślało, że na tablicach umieszczono nieprawdziwe informacje o jeńcach bolszewickich z czasów wojny w latach 1919-1921, zmarłych w niewoli w Polsce.

„Podane na tablicach informacje, w szczególności dotyczące liczby zmarłych jeńców, kilkukrotnie przewyższają faktyczne dane, potwierdzone zarówno przez polskich, jak i rosyjskich historyków” – wskazywało ministerstwo.

Ustawienie tablic na terenie Memoriału Katyńskiego potwierdził w piątek PAP dyrektor wykonawczy Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RWIO) Władisław Kononow. Jak powiedział, zapowiadają one ekspozycję w przyszłym muzeum, które ma powstać na terenie rosyjskiej części Zespołu Memorialnego Katyń do końca br. Wystawa ta – dodał – będzie poświęcona stosunkom polsko-rosyjskim w XX wieku.

za:www.radiomaryja.pl/informacje/ipn-rosyjskie-tablice-cmentarzu-katyniu-prowokacja-profanacja/

***

UJAWNIAMY rosyjską depeszę! Gen. Benediktow dowodził operacją z udziałem Iła-76

Zagadka Iła-76, który miał próbować lądować w Smoleńsku tuż przed zniszczeniem Tu-154, do dziś pozostaje niewyjaśniona. Portal Niezalezna.pl dotarł do rosyjskiego wojskowego telegramu "Rakieta" z 31 marca 2010 r., który nakazuje "wydzielenie" Iła-76 "w celu zabezpieczenia specjalnych działań" w Smoleńsku. Pod telegramem podpisany jest gen. Władimir Benediktow - ten sam, który z Moskwy nadzorował operację sprowadzania polskiego Tu-154 w dniu 10 kwietnia 2010 r.

Gen. Benediktow jako pilot-snajper oraz jako dowódca brał udział aż w trzech wojnach: w Afganistanie i w obu konfliktach rosyjsko-czeczeńskich (w 1994 i 1999 r.). W Czeczenii dowodził krwawymi akcjami „antyterrorystycznymi” i powietrznymi operacjami specjalnymi.

W dniu katastrofy smoleńskiej był szefem sztabu i zastępcą dowódcy wojskowego lotnictwa transportowego (BTA). 10 kwietnia 2010 r. z Benediktowem, przebywającym wówczas w Moskwie, łączyli się kontrolerzy ze smoleńskiej wieży. „Towarzyszu generale, podchodzi do trawersu, wszystko włączone” - meldował generałowi płk Nikołaj Krasnokutski tuż przed katastrofą polskiego tupolewa. Co zostało włączone? Tego nie wiadomo.

Co ciekawe - pracownicy wieży smoleńskiej, zwłaszcza płk Krasnokucki, wyraźnie unikali wypowiadania nazwiska generała. Osobą, dzięki której przypadkowo poznaliśmy personalia dowódcy, jest telefonistka, która musiała przekazać jego nazwisko kierownikowi lotów ppłk. Pawłowi Pliusninowi, bo płk Krasnokucki wyszedł akurat na płytę lotniska.

Portal Niezalezna.pl dotarł do rosyjskiego wojskowego telegramu "Rakieta" z 31 marca 2010 r., podpisanego właśnie przez gen. Benediktowa. Nakazuje on "wydzielenie" Iła-76 "w celu zabezpieczenia specjalnych działań" w Smoleńsku, a także - co interesujące - w Sankt Petersburgu oraz Nowosybirsku. Z depeszy, której nagłówek brzmi: TELEGRAM RAKIETA / RAKIETA LOGIKA CZO 131 31 1810-/-dowiadujemy się, że jest to rozkaz Głównego Sztabu Sił Powietrznych.

Ił-76 - zarówno przed przylotem premiera Tuska 7 kwietnia 2010, jak i po wizycie prezydenta Kaczyńskiego 10 kwietnia - miał przewieźć samochody specjalne, kilkaset kilogramów "ładunku" (takiego słowa użyto w telegramie) oraz parunastu pracowników Federalnej Służby Ochrony. Czy chodziło o pojazdy i ochronę dla polskiej delegacji? Tak mogłoby się wydawać, ale według informacji portalu Niezalezna.pl pilot Iła-76 Oleg Frołow - mający rzekomo 10 kwietnia chcieć lądować w Smoleńsku, by zabrać limuzyny - zeznał przed rosyjskimi śledczymi, że tak naprawdę... dokonywał oblotu lotniska, m.in. urządzeń radiolokacyjnych. Jak było w rzeczywistości? Jaką faktycznie rolę odegrał Ił-76? Według naszych informacji wątek ten zostanie poruszony na dzisiejszej konferencji podkomisji smoleńskiej.

Sam fakt, że ktoś taki jak gen. Benediktow nadzorował zarówno skierowanie Iła-76 do "zabezpieczenia specjalnych działań" (co jeszcze można zrozumieć z uwagi na jego funkcję), jak i bezpośrednio koordynował podejście do lądowania Tu-154, jest zdumiewający. Przypomnijmy: śp. Walter Jajko, emerytowany generał amerykańskich Sił Powietrznych, były doradca sekretarza obrony USA ds. wywiadu oraz ekspert od lotniczych operacji specjalnych, powiedział w 2012 r. „Gazecie Polskiej”: „Rozmowy, jakie prowadził gen. Benediktow, i instrukcje, jakich udzielał, w żadnym wypadku nie mieszczą się w normalnych procedurach. Przeciwnie, wzbudzają poważne podejrzenia.”

Po katastrofie smoleńskiej, 7 stycznia 2013 r., Benediktow został awansowany na dowódcę wojskowego lotnictwa transportowego (BTA). Po tragicznych wydarzeniach 10 kwietnia 2010 r. nagrodzony został także płk Krasnokucki. Z zastępcy bazy lotniczej w Twerze awansował on na dowódcę 610. centrum wdrożenia bojowego i wyszkolenia załóg wojskowego lotnictwa transportowego w Iwanowie.

Doceniono także profesjonalizm naczelnika FSB w Smoleńsku, który niespodziewanie został powołany na to stanowisko kilka dni przed katastrofą smoleńską – płk. Olega Konoplewa. 11 czerwca 2010 r. prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podpisał dekret o nadaniu mu stopnia generała-majora.

za:niezalezna.pl/96866-ujawniamy-rosyjska-depesze-gen-benediktow-dowodzil-operacja-z-udzialem-ila-76