Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Damy radę!

Europarlamentarzysta, prof. Mirosław Piotrowski opowiadał przed kilku laty w jednym z wywiadów internetowych: „ W pewnym momencie pan minister poinformował nas posłów, że w jednej z dyrektyw, pani komisarz Fischer Boel zaliczyła Polskę do krajów nieposiadających dostępu do morza.

Zabrałem głos i powiedziałem, że byłem w okolicach Władysławowa i sam widziałem, że mamy morze. Wszyscy, łącznie z posłami "rzucili się" na mnie, żebym dał sobie spokój, bo tego wymaga nasz interes narodowy. Otóż obliczono, że jeśli od najdalszej granicy do morza jest więcej niż określona liczba kilometrów, to można zakwalifikować kraj jako nieposiadający dostępu do morza. Tak nas zaszeregowano, bo odległość od polskich gór do Bałtyku jest zbyt duża. Z taką kwalifikacja miały łączyć się dodatkowe korzyści finansowe”.

Przywołuję ten fakt z przeszłości, bo od kilku miesięcy zadaję sobie po cichu pytanie, czy europarlamentarzyści z zagranicy wiedzą, gdzie leży Puszcza Białowieska? Czasem pytam, czy wiedzą, czym w ogóle puszcza jest? Czy mają pojęcie o cyklach biologicznych rządzących drzewostanem, lasem, puszczą, czy mają pojęcie o zagrożeniach?

Wspominam o tym z pewnego powodu. Nie dlatego, by pastwić się nad europółgłówkami. Piszę o tym, gdyż na podstawie głosów takich „mędrców Europy” wydaje się od jakiegoś czasu opinie i cenzurki naszym ministrom. W tym wypadku prof. Janowi Szyszko. To właśnie taki poziom wiedzy, kompetencji i znajomości spraw pozwala przerzucić tamte opinie z Brukseli czy Strasburga na rodzime podwórko i wydawać opnie: kompetentny minister, nie kompetentny, nieudolny, niewłaściwy człowiek na tym stanowisku… Żenujące są takie opinie, ale jeszcze bardziej poraża ich powtarzanie.

Być może, gdy te słowa będą czytane, znany będzie nowy skład gabinetu ministrów, rozwiane będą spekulacje na temat szefa rządu.

Niezależnie od tego, czy zmiana nastąpi, czy nie, chciałbym w tym miejscu wyrazić swój głęboki szacunek dla mojego rządu i Pani Premier mojego rządu. Kluczowe jest tu słowo „mój”. Nie tylko dlatego, że – jak wielu – mogę powiedzieć: głosowałem na tę opcję polityczną, ale dlatego – że przez te miesiące i dwa lata, wiedziałem, że moje interesy, mój naród i moje państwo są objęte troską tego rządu. Wiedziałem, że są w polityce włodarzy mojego państwa priorytety i wartości, które są moimi wartościami.
Byłem dumny z tych, którzy reprezentowali Polskę przed światem. I ta duma pozostanie. Ta duma będzie zawsze związana z wdzięcznością – za to, że w tych dwóch latach zostało na naszych oczach przewróconych kilka słów i pojęć ze słownika zapomnianej w minionej dobie polszczyzny. Takich słów i pojęć jak: dobro wspólne, małżeństwo, życie, wartości chrześcijańskie, dziedzictwo chrześcijańskie, Polska, patriotyzm, honor, Bóg…

Jeśli te słowa brzmią trochę jak pożegnanie, chcę stwierdzić, że pamięć o dobru zawsze trwa i przetrwa. Jestem pewien, że dobra zmiana – pomimo ewentualnej zmiany – będzie wciąż dobrą zmianą. Bo przecież – damy radę!