Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Język i rzeczywistość

Jak chyba każdy rozsądny śledzę rekonstrukcję ekipy dobrej zmiany. Nie zmieniam tego, co jest w sercu po odejściu poprzednich ministrów, ale wspieram oczywiście nową ekipę, która, jak wierzę, szczerze ma służyć dobru Rzeczpospolitej.

Z zainteresowaniem przyjąłem słowa pana premiera w jednym z wywiadów dla prawicowego portalu internetowego: „Mam bardzo dobra wiadomość jeśli chodzi o tematykę polityczną. Jest dostrzegane to, że my rozmawiamy z Brukselą, że chcemy dochodzić do porozumienia, a jednocześnie chcemy bronić naszych reform i pokazujemy istotę zmian wprowadzanych w Polsce”.

Jak rozumiem, premier Morawiecki potwierdza, że zmiana działań w zakresie wizerunkowym przynosi owoce. Stwierdza tym samym, że nowy skład jego gabinetu jest bardziej wprawny w rozmowach z użyciem nowo-euro-języka niż poprzedni skład wykształcony na logice zerojedynkowej i słowniku synonimów i antonimów. Dobrze zarazem, i to jest sprawa ogromnie uspokajająca, że pan premier potwierdza wole obrony „naszych reform”.

Piszę to wszystko, by zauważyć, że istnieją w naszym świecie dwie warstwy – rzeczywistości i narracji. Przy czym warstwa narracji okazuje się ważniejsza, albo przynajmniej bardziej skuteczna. Dostrzega to wielu ludzi, jeśli tak mogę powiedzieć, niekoniecznie bliskich mi ideowo. Na przykład znana pani etyk („etyczka”) z Warszawy pisze o (podobno) Polsce i jej rządzie: „W przyzwoleniu na zabijanie obecna władza jest bardzo szybka. Ciekawe, czy zdobędzie się na jakąś specustawę, która wyeliminuje z życia publicznego faszyzm? Jestem pewna, że nie. Niektórzy powiedzą: to niewspółmierne sprawy, a ja powiem: zbliża się era zabijania”.

Nie jest istotne, że pierwsza złota myśl dotyczy zabijania zwierząt, druga myśl o zabijaniu zostaje rzucona w czas i przestrzeń. Istotna  jest narracja, która wywołuje strach.

Podobną narrację prowadzą coraz liczniejsi skrzywdzeni Polki i Polacy, politycy, artyści, teologowie, nawet jeden biskup. A wszystko to czynią w telewizji niemieckiej. I znów, nie wiadomo o czym państwo owi rozprawiają. Jeden z nich powiada: „Dzisiaj cenzura jest nieformalna, nie polega na tym, że się czegoś zakazuje, tylko że się nie finansuje, że się nie daje dotacji. Drugą sprawą jest to, że zmienia się dyrektorów teatrów”.

Nadmienię, że na pewnym poziomie życia i instytucji „nie opanowanych” przez PiS cenzura istnieje. Za poglądy antyaborcyjne odwołany został z prowadzenia wykładów doktor filozofii, którego „niekompetencją” były wyraziste poglądy. Osobiście spotykam się z zarzutem „rozsiewania nieprawdziwych informacji” dotyczących zmiany wizerunku miasta Wadowice, choć każdy – nawet nie piśmienny, ale oglądający różnice między obrazkami (na stronach Urzędu Miasta) mógł dostrzec kilka wersji herbu i logo papieskiego grodu.

Nie, nieistotna jest rzeczywistość. Liczy się narracja.
Na promocji języka wbrew rzeczywistości wyrosły minione propagandy i wyrósł przemysł pogardy. Głęboko wierzę, że można znaleźć język, który nie zakłamie, ale odsłoni prawdę.
I tego z serca życzę mojemu rządowi..