Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Rozbujać polską łódkę

Obrona demokracji, wartości europejskich, porównania do kijowskiej „rewolucji godności”. Obrońcy III RP uderzają w najczulsze dla Polaków struny. To próba powtórki z 2007 r., kiedy udało się sztucznie wytworzyć w Polakach poczucie zagrożenia i potrzebę „świętego spokoju”.



Smutny obraz, na którym pierwsza prezes Sądu Najwyższego przemawia do pustej sali sejmowej, jest najlepszą egzemplifikacją tego, czego w przyszłości mogą się spodziewać tysiące ludzi, które w czwartek wyszły na ulice na wezwanie polityków opozycji i przychylnych jej mediów. Prawnik, która jeszcze przed chwilą była niesiona na sztandarach sprzeciwu wobec reformy sądownictwa, zdawała relację z działalności sądu, mówiąc do pustych krzeseł. W tym czasie wycierający sobie usta jej imieniem i walką m.in. o Sąd Najwyższy posłowie zbijali kapitał polityczny na manifestacji przed Pałacem Prezydenckim. Prof. Gersdorf stała się jedynie chwilowym narzędziem do walki o to, by „było tak, jak było”, podobnie jak wcześniej Andrzej Rzepliński, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Bujanie łódką

Co jednak stoi za decyzją tych, którzy zapewne w szczerym przekonaniu postanowili zaprotestować na ulicach Warszawy i innych polskich miast? Cóż, wystarczyło włączyć czwartkowe „Fakty”, by odnieść wrażenie, że Polska zaraz stanie w ogniu. Muzyka rodem z filmów grozy, manipulacja montażem i obrazem. Perfekcyjna sinusoida emocji, budowanie napięcia. I prowadząca ten (rzekomo informacyjny) program Justyna Pochanke, która powitała widzów słowami: „To smutny dzień dla Polski”, by przez kwadrans prowadzić apel o dołączenie się do protestów. Jeśli dodać do tego nawoływania z internetowej strony „Gazety Wyborczej” alarmujące wielkimi literami: „Wyjdź na ulice, sparaliżuj miasto. Przygniatająca większość to jedyny sposób, by złamać Kaczyńskiego” – to naprawdę ludzie czerpiący wiedzę z tego typu mediów mieli prawo poczuć się zaniepokojeni. Dodajmy do tego nieustanne porównania do ciemnych okresów historycznych, budowanie nieuprawnionych paralel (jak ta z hitlerowskimi Niemcami, o której pisałem na łamach „Codziennej” w poniedziałek), hiperbolizację absurdalnych wypowiedzi politycznych, wrzaski i prowokacje – to wszystko ma jeden cel.

Celem owym jest nic innego, jak rozdygotanie nastrojów społecznych. Scenariusz znany doskonale z lat 2005–2007, kiedy hegemonia mediów związanych z Platformą Obywatelską doprowadziła do tego, że wielu Polaków zapragnęło, by sieczkarnia, której co dzień byli świadkami, wreszcie ustała, by wrócił spokój – „mała stabilizacja”. To zrozumiałe. Nikt, nawet ci zainteresowani bieżącymi wydarzeniami, nie chce być poddawany codziennym elektrowstrząsom płynącym z przekaźników. Nawet najtwardsi zawodnicy wreszcie zapragną, by bitwa się skończyła, nie zważając na rezultat. PiS w 2007 r. nie miało większości, musiało „moralnie zwyciężyć”, oddając władzę. Być może w głowach polityków prawicy kiełkowała wówczas myśl, że uda się z marszu wygrać wybory parlamentarne, jednak nie powiodło się zderzenie z „szerokim frontem”. Frontem, o którym kiedyś mówił Jarosław Kaczyński – od mediów, przez partie polityczne, wreszcie do wszelkiej maści autorytetów III RP. Ludzi, w których wielu Polaków pokładało zaufanie. Dziś „front” jest o wiele słabszy, co nie znaczy, że nie jest groźny, pokazał to czwartkowy wieczór.

Zaufanie i potrzeba autorytetu

Ilustracją dla tego, o czym mówię, niech będzie obrazek z czwartkowego wieczoru. Wspólnie z Dawidem Wildsteinem siedzieliśmy w jednej z kawiarni przy warszawskim Nowym Świecie. Dosiadł się do nas nasz rówieśnik ubrany w T-shirt z wizerunkiem Jacka Kuronia. Chciał się dowiedzieć, co myślimy o manifestacji. Powtórzyłem mniej więcej to, co przeczytali Państwo wyżej

zawartość zablokowana

Autor: Wojciech Mucha

Pozostało 50% treści.

Chcesz przeczytać artykuł do końca? Wyślij SMS i wprowadź kod lub wykup prenumeratę i zaloguj się.

za: vhttp://gpcodziennie.pl

                                                                           ***

Krajowa Rada Sądownictwa gwarantem niezawisłości sędziowskiej? TOP 10 przykładów jak ją sprzeniewierza!


Członkowie Krajowej Rady Sądownictwa lubią podkreślać, że są gwarantami niezawisłości i niezależności środowiska sędziowskiego. Każdą krytykę traktują natomiast jako atak na swoją wolność i konstytucyjny status. Tymczasem wśród sędziów KRS i w sposobie procedowania tego organu mnożą się patologie i przykłady zachowań niegodnych. Wiele z nich portal wPolityce.pl  opisał jako pierwszy. Dziś, w szczycie dyskusji o roli i miejscu KRS w polskim systemie wymiaru sprawiedliwości, warto przypomnieć kogo tak naprawdę broni dziś totalna opozycja oraz zagraniczne instytucje.
/.../

1. Syn sędziego lepszy od profesora

Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że profesor prawa o olbrzymim doświadczeniu naukowym i prawniczym to za słaby kandydat na sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Za lepszego KRS uznała za to słabo rozpoznawalnego radcę prawnego, ale z mocnymi rodzinnymi koneksjami, czyli syna Leona Kieresa – byłego senatora Platformy Obywatelskiej i obecnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Tak KRS promuje „swoich”, czyli syn sędziego Kieresa „lepszy” niż profesor prawa na stanowisko sędziego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu

2. Żona poza konkurencją

W 2015 r. Krajowa Rada Sądownictwa wybrała jednogłośnie żonę swojego wiceprzewodniczącego, sędziego płk. Piotra Raczkowskiego, jako kandydatkę na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów, mimo 93 innych kandydatów. Przeciw tej kandydaturze opowiadało się Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów okręgu Sądu Warszawskiego. - Wśród kandydatów było kilka osób, które znałam z codziennej pracy, które w sądownictwie dobrze sobie radziły, byli asystenci sędziów, adwokaci. Wnioski? Cóż, członkowie KRS doskonale się znają, spotykają prywatnie w gronie rodziny, ale przecież nie wolno myśleć, że to miało jakiś wpływ na ich decyzję” - mówiła w jednym z tygodników znana warszawska sędzia, dziś w stanie spoczynku. W czerwcu 2015 r. ówczesny prezydent Bronisław Komorowski powołał żonę wiceszefa KRS na stanowisko sędziego.

3. Mąż - nietykalny

Krajowa Rada Sądownictwa odmówiła zgody na odwołanie sędziego płk. Piotra Raczkowskiego, wiceszefa Krajowej Rady Sądownictwa, z funkcji prezesa Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie - czego chciał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. W kwietniu 2017 r. prasa opisała karierę Raczkowskiego, który - jak podawano - jeszcze w połowie lat 80. był piekarzem. Potem ukończył zaoczne studia prawnicze i jako „oddany człowiek PZPR szybko awansował”. Pisano też, że z sędzią mają się wiązać takie afery, jak bójka z innym sędzią i wykorzystywanie służbowych samochodów do celów prywatnych. „Młodość spędził w PZPR, jako sędzia orzekał tylko dwa lata. Na koncie ma wiele spraw dyscyplinarnych”.

4. Sędzia z jednym głosem

Spośród kandydatów na sędziego opiniowanych przez Zgromadzenia Sędziów Sądu Okręgowego w Przemyślu, Krajowa Rada Sądownictwa wybrała tego, którzy otrzymał jeden głos, a odrzuciła jego konkurentów, którzy tych głosów dostali nawet ponad 30.

5. Alimenty rzecznika KRS

Była żona Waldemara Żurka - rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa i sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie - złożyła na niego skargę w sprawie alimentów na dwie córki. Sędzia wysłał starszej córce wezwanie do zwrotu ponad 20 tys. zł. Zagroził, że pozwie ją do sądu. Potem bronił się, że wezwanie było związane z taktyką procesową i córka nigdy nie zwróciła pieniędzy.

    To było jedno pismo, na które namówił mnie profesjonalny pełnomocnik. Wtedy czułem, że to może nie być dobry ruch. Ale dziś mam bardzo dobre kontakty z córką, która zrozumiała, że mi nie chodzi o pieniądze. Dlatego nie żałuję.

– mówił. KRS nie znalazła podstaw do zainicjowania przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY dokumenty ws. Żurka! Jego żona chce, by wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Rzecznik KRS nie chciał zgodzić się na operację córki

6. Medal za „zasługi”
/.../

Sędzia Janusz Godyń z Izby Wojskowej Sądu Najwyższego, współpracownik wojskowych służb w czasach PRL i dyspozycyjny sędzia, który skazywał opozycjonistów w stanie wojennym, otrzymał w kwietniu 2017 r. prestiżowe odznaczenie od Krajowej Rady Sądownictwa - medal dla „Zasłużonego dla Wymiaru Sprawiedliwości – Bene Merentibus Iustitiae”. W 2003 roku sędzia przyznał się do służby w organach bezpieczeństwa PRL jako oficer śledczy Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY. Sędzia Godyń skazywał opozycjonistów w stanie wojennym i współpracował z bezpieką PRL, a teraz dostaje medal od kasty sędziowskiej

7. Skrywane kontakty

W lutym 2017 r., nazajutrz po wizycie Angeli Merkel w Polsce, sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa, spotkali się z ambasadorem Niemiec, Rolfem Nikelem. Podczas rozmowy Nikel wypytywał sędziów o ich zdanie na temat reformy sądownictwa, przygotowywanej przez polskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Opinie, które padły z ust sędziów miały być jednoznacznie negatywne. Spotkanie nie było w żaden sposób uzgodnione z polskim MSZ. Przez ponad tydzień opinia publiczna nie została o nim poinformowana. Zostało ujawnione dopiero przez media.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ NEWS. Niemiecka ingerencja w polskie sądownictwo?! Członkowie KRS narzekali na reformę ministra Ziobro przed ambasadorem Niemiec

8. Szef KRS boi się jawności i utraty bezkarności przez kastę

Szef KRS Dariusz Zawistowski, który przez niemal godzinę występował w ubiegłym tygodniu w Sejmie, niemal połowę swojego wystąpienia poświęcił Izbie Dyscyplinarnej, którą posłowie zamierzają ustanowić przy Sądzie Najwyższym. Pana sędziego najbardziej niepokoi, że orzeczenia dyscyplinarne wobec sędziów będą podane do wiadomości publicznej.

Publikowanie orzeczeń dyscyplinarnych to dodatkowa sankcja, podwójne ukaranie. (…) To obniży zaufanie do sądów i do orzeczeń ukaranego sędziego.

– stwierdził Zawistowski.

To szokujące tłumaczenie pokazuje cała hipokryzję Krajowej Rady Sądownictwa, dla której szefa, upublicznianie przestępstw i deliktów sędziowskich jest bardziej szkodliwa niż łamanie prawa przez sędziów!

9. Niekonsekwencja KRS i jej „zaginione” opinie

KRS lubi niekonsekwencje. Jak to się stało, że w maju 26 Portal wPolityce.pl dotarł do pierwszego „zaginionego” stanowiska Krajowej Rady Sądownictwa z 26 maja 2017, które nie zostało przez KRS przedstawione na stronie internetowej rady i w innych publikatorach. Stanowisko miało być też „niezwłocznie” przekazane do Trybunału Konstytucyjnego. KRS schowała jednak swoje pierwsze stanowisko do głębokiej szuflady, by 6 czerwca wydać inne, które wprawdzie powtarza niektóre zapisy z 26 maja, ale pomija istotną część uzasadnienia, w tym najważniejsze, które wskazuje, że kadencyjność członków KRS nie jet dogmatem i można ją zakończyć przed jej ustawowym wygaśnięciem. Czego bało się szefostwo Krajowej Rady Sądownictwa? Okazuje się, że popłoch wzbudziło następujące zdanie:
 (…) z perspektywy konstytucji dopuszczalne są różne warianty określania kadencji KRS (…).

– czytamy w stanowisku z 26 maja 2017 roku.

/.../

Zdanie to oznacza, że cała narracja KRS o tym, że zakończenie kadencji członków KRS jest niekonstytucyjne, traci rację bytu! A sprawa kadencyjności jest kością niezgody w sporze o zmiany w KRS proponowane przez resort sprawiedliwości.

10. Sędzia nie może prowadzić agitacji politycznej? Nie w przypadku szefa KRS!

Działania ekstremalnie upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa łamie elementarne zasady, wynikające z art. 178 ust.3. Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Jak w tym przypadku wyglądają publiczne wypowiedzi szefa Krajowej Rady Sądownictwa sędziego Zawistowskiego, który uczestniczy w politycznych wiecach i wypowiada się dokładnie trak samo jak politycy totalnej opozycji?

WB

autor: Wojciech Biedroń
za: https://wpolityce.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.