Polecane

Krystian Kratiuk - Sześć prawd niewiary

Jeden, święty, powszechny i katolicki. Wierzysz w taki Kościół? Toś jest cymbał, dyletant, zaściankowiec i zmurszały tradycjonalista, co to nie dość, że liczy modlitwy i brnie w kierunku herezji neopelagianizmu, to na dodatek jest bezdusznym fanatykiem czyniącym z doktryny ideologię. Ponadto, dzielisz Kościół i ciągle stwarzasz problemy.


Czy tego typu słowa pod swoim adresem możemy dziś usłyszeć z prasy lewicowej? Z ust liberalnych spikerów w telewizji? Przeczytać na popularnych portalach internetowych? Owszem, ale nie tylko. Słowa te słyszymy z ust przedstawicieli władzy. Jakiej władzy? Czyżby urzędników ONZ? Biurokratów z UE? Członków polskiego rządu?! Nie. Z ust najwyższych przedstawicieli władzy… kościelnej.

Oczywiście nie wszystkich, za to wielce prominentnych. Trudno więc dziwić się katolikom mniej znaczącym w kościelnej hierarchii, że podchwytują te słowa, w związku z czym z dnia na dzień powiększa się grono katolików walczących. Czyżby więc powrót do idei Ecclesia militans? Nic z tych rzeczy. Chodzi o katolików walczących z… katolikami wiernymi Tradycji i kościelnemu Magisterium. Rośnie ich liczebność oraz brawura w podejmowaniu rękawicy – głównie oczywiście w internetowych komentarzach.

Warto się więc zastanowić, jakiego Kościoła chcieliby ci nasi bracia, którzy – często nie z własnej winy – pogubili się i odeszli w świat marzeń o nowym „Kościele”. /.../ Oto więc spis prawd nowego Kościoła, który chcą budować neowalczący:

Po pierwsze: w czasach Pana Jezusa nie było dyktafonów. Stąd nie można uznać, że Chrystus powiedział to, co zapisano na kartach Ewangelii. Nie trzeba więc trzymać się litery Pisma Świętego, ale jego „ducha”, który postępowi kapłani sami będą interpretować – jak kto chce, dla każdego coś miłego.

Po drugie: skoro wszyscy chrześcijanie wierzą w Chrystusa, to trzeba wszystkim – bez żadnych warunków wstępnych – umożliwić przyjmowanie Komunii Świętej. I nie jest ważne, czy chrześcijanin ów jest akurat w stanie grzechu ciężkiego, czy też może w ogóle jest… poza Kościołem. Czy to kalwin, czy luteranin, należy mu się Komunia Święta z samej racji posiadania przezeń godności ludzkiej! A że nie wierzy w realną obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie? A że nie wierzy w dziewictwo Niepokalanej? A że jego upór w trwaniu w grzechu niesie zgorszenie dla innych? Nic to! Należy się!

Po trzecie: nie trzeba się za dużo modlić. Nabożeństwa nie są zbyt popularne wśród młodzieży, a skoro młodzież jest przyszłością Kościoła, to pod nią musimy wszystko skroić. Modlitwy więc nie trzeba zbyt nachalnie promować – jeśli już, to spotkania, braterstwo i szeroko pojęta miłość. Pan Bóg nie liczy naszych paciorków, trzeba być po prostu dobrym człowiekiem. A jeśli już się modlić – to koniecznie z innowiercami, z buddystami, muzułmanami i innymi. Bo Bóg jest wszystkich.

Po czwarte: Bóg kocha wszystkich ludzi, nie tylko mężczyzn, więc dopuszczenie do stanu kapłańskiego wyłącznie osób płci męskiej zakrawa na kpinę i skandal. Diakonisy więc to absolutne minimum; kapłanki i biskupki muszą stanowić kolejny krok na tej drodze. A kto się z tym nie zgadza, ten nie rozumie Bożego planu zbawienia, który jest dla wszystkich, nie tylko dla mężczyzn. A ci przecież już swoje porządzili.

Po piąte: księża – jeśli już są mężczyznami – powinni mieć żony. Bo jakże to tak, przecież chłop bez baby nie wytrzyma, to okrutne, nieludzkie i nieżyciowe. Chyba, że homoseksualista – on może żyć bez kobiety, bo przecież miłość to najpiękniejszy dar, a sam Pan Jezus nigdy nie powiedział nic złego o gejach. Trzeba więc czym prędzej znieść celibat, jednocześnie zmieniając podejście do związków jednopłciowych.
Po szóste i najważniejsze: Pusty grób przedstawia sobą wieloznaczny fenomen, otwarty na różne interpretacje, a interpretacje Zmartwychwstania to jedynie wierzenia i świadectwa przekazane przez ludzi, którzy w nie wierzyli. Mało? Oto wobec tego dalsze rewelacje: Z gruntu fałszywy jest rodzaj twierdzenia, jakoby Pan Jezus jadł przy stole wraz ze swymi uczniami oraz był dotykany ich rękami (…) gdyż prowadzi do ryzyka przyjęcia zbyt topornej wiary paschalnej.

Oto sześć prawd wiary nowego „Kościoła”. Żadna z nich nie mieści się w katolickiej Wierze i Tradycji, być może właśnie dlatego z taką zapalczywością bronione są przez ich zwolenników.

Drogim Czytelnikom należy się jednak ważne wyjaśnienie – słowa, które padły w powyższych prawdach niewiary, nie są słowami autora niniejszego felietonu. Nic bardziej mylnego – autorowi nawet trochę wstyd, że musi je cytować. To słowa, które padły z ust wysokich dostojników kościelnych i przywódców wpływowych organizacji katolickich w przeciągu… ostatniego półrocza!

Tak jest – prawdziwość słów Pana Jezusa z powodu braku dyktafonów podważał generał jezuitów. Komunii Świętej rozwodnikom udzielają już dziesiątki biskupów i setki kapłanów, a niemieccy autorzy tego pomysłu nawołują do udzielania Ciała Chrystusa również i luteranom poprzez tak zwaną „interkomunię”. Modły z poganami uprawiają niemal wszyscy watykańscy dygnitarze, a w jednej z irlandzkich diecezji 25 kwietnia nie odbyła się po raz pierwszy w dziejach żadna Msza Święta (oprócz tej sprawowanej w rycie trydenckim). Posługę diakonis, a także zmianę podejścia do celibatu i homoseksualistów wciąż się „rozważa” w Watykanie.
Cezura ostatniego półrocza nie obejmuje ostatniej spośród tych nieprawd. Słowa podważające Zmartwychwstanie padły już bowiem wiele lat temu. Zostały napisane przez kardynała Waltera Kaspera, wielkiego orędownika nowego porządku w Kościele.

Pierwsze sześć miesięcy roku, w którym świętujemy stulecie objawień Fatimy skłania więc do oczywistej refleksji – plan budowy nowego „Kościoła” nabiera rozpędu. Tamci katolicy – bywa, że dobroduszni, lecz pogubieni – potrafią być katolikami zażarcie walczącymi (przeciw nam). Czy i my zbierzemy się w końcu na odwagę, by odeprzeć herezje?

za: Polonia Christiana nr 57