Polecane

Jan Żaryn dla Frondy: Laicka Europa nie może znieść Polski

Tomasz Wandas, Fronda.pl: Komisja Europejska będzie w środę analizować ustawy o Sądzie Najwyższym oraz KRSi podejmie decyzje, czy uruchomić wobec Polski art. 7. Mówi on o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić, że

istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości Wspólnoty. Polska faktycznie naraża wartości wspólnoty?

Prof. Jan Żaryn, senator PiS: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że taka procedura faktycznie może być wszczęta. Natomiast, niewątpliwie to, co dziś się dzieje, także w sprawie reformy sądownictwa jest wpisane w nasze prawo jako państwa niepodległego i suwerennego. Mamy prawo do zanalizowania wszystkiego co tyczy się zaszłości – niestety nadal trwającej – związanej z epoką komunistyczną, tym również zaszłości związanej z systemem władz, które w Polsce istnieją. Niewątpliwie z tej perspektywy szczególnie KRS podlega słusznej krytyce, jest to przecież instytucja powstałą na bazie ustaleń okrągłostołowych, czyli w sytuacji totalnej nierówności między stronami, które wówczas zasiadły do obrad.
 Jakie strony?

Z jeden strony zbrodniczy system komunistyczny, który w każdej chwili mógł swoich rozmówców wsadzić do więzienia, a z drugiej strony wybitni dzisiaj po dwóch stronach barykady stojący, ale wówczas przy jednym stole działacze „Solidarności”, którzy mogli wtedy uzyskać tyle, na ile wówczas było to realne, w sytuacji tejże nierówności w oparciu o ówczesne prawo PRLowskie. W związku z tym, odwoływanie się dziś do tradycji konstytucyjnej jak w przypadku KRSu związanego jeszcze z prawem PRLowskim, wydaje się być dość mało sensowne z punktu widzenia rzekomo zagrożonych wartości demokratycznych.

 Czy to nie absurd?

W ramach absurdu musielibyśmy powiedzieć sobie, że szczyt praworządności jest to odwoływanie się do epoki PRLowskiej. My, właśnie chcemy w imię porządkowania zaszłości, doprowadzić Państwo Polskie do tego, by było i suwerenne i wewnętrznie demokratyczne. Niewątpliwie, można też powiedzieć, że w związku z reformą Sądu Najwyższego, najważniejsze jest niestety, to jak wyglądało jego funkcjonowanie od strony praktycznej.

Na czym polega problem tej reformy bądź jej braku?

Wymiar Sprawiedliwości nie potrafił przez te ostatnie dwadzieścia parę lat tak się zreformować wewnętrznie, żeby nie trzeba było ingerencji z zewnątrz. Dla mnie jako dla historyka jest to szczególnie ważne, gdyż w ciągu ostatnich wielu lat odczuwam to, że nie udało się przeprowadzić po 1989 roku procesu dekomunizacyjnego. Z kolei proces lustracyjny w tym aspekcie, który dotyczył sędziów nie mógł dobiec końca ze względu na to, że zabrakło sędziów dobrej woli, którzy chcieliby wtedy wejść w skład komisji lustracyjnej.

Czym było to w istocie?

Była to manifestacja niezgody na to, abyśmy wychodzili ku państwu demokratycznemu i niepodległemu. Trzeba sobie także przypomnieć wiele spraw sądowych, które wlekły się latami, kończyły się przedawnieniem, bądź urwaniem spraw w biegu, a dotyczyły przecież zbrodni komunistycznych, które już rozliczone nie będą.

Czy na pewno?

Nie jest możliwe w tej chwili, aby wrócić do spraw z połowy lat dziewięćdziesiątych.

Nie może być tak, aby korporacja sędziowska, która wykształtowała się w Polsce bez końca, okazywała się bezkarna w swych działaniach, to musi się skończyć, musi przyjść i na nich czas rozliczeń.

Nie dało się, a czy teraz się to uda?

Skoro okazało się, że sądy i polski system sądowniczy nie jest w stanie sam wyjść i poprowadzić inne instytucje Państwa Polskiego ku systemowi demokratycznemu w pełni, to w takim razie trzeba, aby zrobił to podmiot najważniejszy, czyli Suweren. Naród dokonał wyboryu w 2015 roku, by jednak Prawo i Sprawiedliwość idące wyraźnie pod hasłem zmian systemowych do wyboru je przeprowadził. Gdybyśmy tego nie przeprowadzili, to Komisja słusznie mogłaby zarzucić nam, że jesteśmy formacją, która co innego głosi, mówi i mami swoich wyborców, a co innego czyni nie wypełniając swoich zobowiązań. Oczywiście, tego Komisja Europejska nigdy by nie powiedziała, ponieważ musiałaby napiętnować wszystkie demokracje praktyczne funkcjonujące na terenie Europy.

Wcale nie oznacza to, że my mamy w tą złą praktykę demokracji się wpisywać.

Pan premier powiedział, że „Bardzo chętnie będziemy prowadzili dialog z Komisją Europejską. Natomiast jeżeli KE zdecyduje o wszczęciu jakiejś części procedury artykułu numer 7, to jest to oczywiście jej suwerenna decyzja”. Dyplomatyczna odpowiedź premiera. Po co jednak Timmermans straszy Polskę, gdy wyda się nie mieć to żadnego pokrycia?

Komisja ma prawo wszcząć taką procedurę, jest to uprawnienie, które mieści się w logice funkcjonowania nas, jako członków Unii Europejskiej. Trzeba natomiast powtarzać i po raz kolejny zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście – wcześniej – Węgry i dzisiaj Polska są to państwa, które naruszyły wewnętrzy system demokratyczny, czy też są to państwa, w których społeczeństwa, wyborcy dali jednoznaczny sygnał, że chcą by władza w ich kraju, i na Węgrzech, i w Polsce należała do partii politycznych, które niewątpliwie kontestują ten zastany system pewnej dewaluacji systemu demokratycznego.

Jak jest w istocie?

Przez wiele lat sami się wychowywaliśmy, dorastaliśmy i mądrzeliśmy.
Zdaliśmy sobie przy tym sprawę, że istnieją dla nas pewne priorytety, których koniecznie trzeba się trzymać.

Co na przykład?

Tym priorytetem jest przede wszystkim uporządkowanie wewnętrznego życia narodowego w zgodzie z podstawowymi polskimi wartościami, które wypływają z 1050 lat dziedzictwa chrześcijańskiego na terenie Polski. Wynika to także z wartości takich jak (przede wszystkim) umiłowanie wolności, niepodległości. Walczyliśmy bardzo długo o tę niepodległość stąd tak bardzo ją dziś jako Naród cenimy.

Czy jednak nasza świadomość nie ulega zmianie?

Jesteśmy narodem, który coraz bardziej rozpoznaje swoją wyjątkowość, podobnie jak uczyniły to narody dużo wcześniej od nas funkcjonujące, ponieważ żyły w wolnym systemie demokratycznym – ta inność Polaków przez samych Polaków doceniona skutkuje takimi rozwiązaniami wyborczymi jaki było dojście do władzy Prawa i Sprawiedliwości, partii odwołującej się z jednej strony do głębokiego polskiego dziedzictwa historycznego, a z drugiej strony do jasnego stanowiska względem ustroju komunistycznego. Wydaje się, że niestety, ale powodem, dla którego Komisja Europejska rozpoczęła w ogóle patrzenie na Polskę jako na wroga, to jest to właśnie ta radykalna zmiana w naszych wewnętrznych postawach polskich, w naszej świadomości i naszym zbiorowym światopoglądzie, w którym odbył się proces upodmiotawiania się wspólnoty polskiej.

Czynie wygląda to na utylitaryzm?

Nie chcę sprowadzać tego tylko i wyłącznie do sporu utylitarnego, tak jak to niedawno dość celnie powiedział jeden z zaproszonych gości w radiu TOK FM, że gdybyśmy zgodzili się na Nord Stream 2 i kupili Caracale, to nagle okazałoby się, że jesteśmy krajem demokratycznym. Nie chcę do tak niskiego utylitaryzmu sprowadzać tę niechęć Komisji Europejskiej oraz stojącą za nią faktycznych decydentów, czyli Francję i Niemcy.

Z czego wynika ta ich agresja względem Polski?

Niestety, ale wydaję mi się, że w dużej mierze jest to wynik niechęci i nietolerancji środowisk bardzo mocno zlaicyzowanej Europy, która udaje, że nazywa się chadecką, socjalistyczno-liberalną, a de facto jest elitą europejską, która wyrasta w prostej linii z doktryn wielkiej rewolucji francuskiej i jakobińskiego myślenia. Doskonale wiemy, że te ideologie są bardzo nieprzychylne wartościom, które reprezentują Polacy. Oni zawsze będą walczyć z tym, co ma związek z chrześcijaństwem, z chrześcijańskim sposobem postrzegania życia, wolności itp.

I tak trzeba stwierdzić, że tam, gdzie jest demokracja zawsze spór będzie trwał, niezależnie od wyznawanych wartości…

Niewątpliwie trzeba powiedzieć, że w systemie demokratycznym istnieje zawsze napięcie między prostą arytmetyką i głosem większości, który to głos należy dziś w Polsce do zwolenników Zjednoczonej Prawicy, a poszanowaniem tej inności z kolei dzisiejszych dopominających się o zdelegalizowanie prawa rządów PiSu do istnienia. Problem polega na tym, że jest tak jak kiedyś powiedział prymas Stefan Wyszyński wówczas do komunistów.

Co konkretnie powiedział?

Powiedział on: nie bójcie się chrześcijan, katolików, bo oni miłują, zacznijcie się bać, kiedy odbierze się prawo do istnienia chrześcijan na terenie życia publicznego, bo wtedy miłować nie będą. Właśnie ten stan miłości jest gwarantem, że w dużej mierze przestrzeń publiczna będzie oparta na szacunku do tych inności, które są zagwarantowane w prawie, w Konstytucji. My jako Polacy jesteśmy bardzo mocno związani z tradycją dobrze rozumianej tolerancji. Tolerujemy inność, nie bezwzględnie tylko względnie, a jednocześnie to tolerowanie nie przekłada się i nie musi się przekładać na akceptację wszystkiego co jest tolerowane. Właśnie w takiej formule byliśmy wychowywani przez ponad tysiąc lat. O dziwo epoka zarówno zaborów, jak i później komunizmu, szczególnie tych dziesięcioleci wieku dwudziestego nie zabiła w nas tego naturalnego instynktu wiązania naszych umysłów i emocji z tą wielką polską tradycją sięgającą pierwszej Rzeczypospolitej opartej na wolności i tolerancji, ale tej właściwie rozumianej, tolerancji nie jako akceptacji, ale jako zezwolenia na funkcjonowanie inności i poszanowania człowieka, co wypływa z nauki Kościoła. Poszanowanie człowieka, to podstawa, ponieważ jego się kocha, miłuje, jak każdego bliźniego. Zatem, odbieranie nam tego wychowywania nas w tradycji chrześcijańskiej jest w gruncie rzeczy odbieraniem nam prawa do miłości. Oby ten projekt nigdy się nie udał, gdyż jak zniknie miłość, to dopiero będzie nieszczęście.

Dziękuję za rozmowę.


za:www.fronda.pl