Polecane

Sensacyjne decyzje w USA. Komentatorzy nie mają wątpliwości: „To oznacza delegalizację aborcji”

Sędzia Sądu Najwyższego USA (SCOTUS) Anthony Kennedy ogłosił, że przechodzi na emeryturę. Tym samym Donald Trump będzie mógł nominować kolejnego sędziego – co może oznaczać w USA daleko idące zmiany, z możliwą delegalizacją aborcji na czele.

SCOTUS ma w USA ogromną władzę. Każda ustawa, rozkaz prezydencki lub decyzja administracyjna muszą bowiem być w USA zgodne z konstytucją, a SCOTUS jest ostateczną instancją jeśli chodzi o jej interpretację. Składający się z dziewięciu sędziów sąd wiele razy już dowiódł, że dzięki temu prawu może mieć istotny wpływ na rzeczywistość polityczną.

Formalnie sędziowie SCOTUSu są apolityczni. W praktyce jednak bywa z tym różnie i istnieje nieformalny podział na sędziów-konserwatystów i sędziów-liberałów. Demokratyczni prezydenci nominują kandydatów bliskich im poglądami i vice versa. Obecnie pięciu sędziów SCOTUS zasiada tam z nominacji Republikanów. Sędzia Kennedy był jednak, z perspektywy prawicy, słabym ogniwem – nominował go wprawdzie znany z prawicowych poglądów prezydent Ronald Reagan, jednak w wielu istotnych dla prawicy sprawach 81-letni sędzia stawał po stronie liberałów.

Sędzia Kennedy ogłosił swoje przejście na emeryturę po półgodzinnej rozmowie z Donaldem Trumpem w Białym Domu, podczas której obaj panowie mieli omawiać kwestię jego następcy. Pozostanie na stanowisku do końca lipca. Oznacza to, że kiedy SCOTUS ponownie rozpocznie obrady jesienią, to być może będzie już obradował w nowym składzie. Lider senackiej większości Mitch McConnel przyznał, że senat będzie głosował nad potwierdzeniem następcy tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

Kennedy nie mógł przejść na emeryturę w lepszym dla prawicy momencie. Można bowiem w ciemno założyć, że Demokraci zrobią wszystko, żeby zablokować kandydata Trumpa. Zrobili tak w końcu w wypadku jego poprzedniej nominacji, sędziego Neila Gorsucha, chociaż trudno było podważyć jego kwalifikację, a na poprzednie stanowisko był potwierdzony przez senat jednogłośnie. Ich sprzeciw wobec Gorsucha sprawił jednak, że McConnel musiał zmienić przepisy i teraz do potwierdzenia kandydata do SCOTUSu wystarcza zwykła większość 51 głosów, a głosowania nie można zablokować. Jeżeli Trump pospieszy się z wyborem kandydata, to senat zdąży go zatwierdzić przed wyborami, kiedy prawica potencjalnie może stracić kontrolę nad izbą.

Wybór kandydata będzie jednak niełatwym zadaniem. Republikanie mają obecnie 51 głosów, w tym śmiertelnie chorego Johna McCaina, który w każdej chwili może nie być w stanie wziąć udziału w głosowaniu. Oznacza to więc, że musi wybrać taką osobę, która przekona do siebie co najmniej pięćdziesięciu prawicowych senatorów – a to może być niełatwe. Na razie prezydent zapowiedział, że nowy kandydat zostanie wybrany z listy 25 potencjalnych, zawierającej 24 sędziów i senatora z Utah Mike'a Lee. Praktyka pokazuje jednak, że za wcześnie jeszcze na spekulacje kto nim zostanie.

Przejście na emeryturę Kennediego zelektryfikowało amerykańskie środowiska pro-life. Aborcja została bowiem zalegalizowana w USA na mocy decyzji SCOTUSu w kontrowersyjnej sprawie Roe vs. Wade. Kennedy nieco ograniczył jej zasięg, ale wielokrotnie dał do zrozumienia, zarówno wypowiedziami jak i decyzjami, że nie popiera cofnięcia tamtej decyzji. Jeżeli Trump wybierze i przepchnie przez senat kandydata, który uważa obronę życia za ważną rzecz, to być może dni legalnej aborcji będą w USA policzone. Realnie nie ma raczej szans na to, że zostanie całkowicie zdelegalizowana, jednak cofnięcie Roe vs. Wade będzie oznaczało, że decyzja o legalności aborcji zostanie przekazana władzom stanowym – a to oznacza, że wiele stanów rządzonych przez Republikanów może zechcieć powstrzymać zabijanie dzieci.

Wiktor Młynarz.

za:www.stefczyk.info