Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Perspektywa wyborów

Najbliższy poniedziałek, 22 października, tworzy we mnie pewien dyskomfort. Z jednej strony, pierwszym odruchem serca jest wspomnienie niedzieli 22 października 1978 r. Inauguracja pontyfikatu Jana Pawła II. Tym, co uderza niezmiennie, po czterdziestu latach to owo wyznanie wiary, godne Piotra naszych czasów - Ty jesteś Mesjasz, syn Boga żywego. I w konsekwencji wołanie „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Jan Paweł II wierzył w Boga, tak jak powinien wierzyć każdy z nas, uczniów Chrystusa. Wierzył, że Bóg jest fundamentem rzeczywistości i że jest Odkupicielem człowieka. Dlatego był zdolny przekraczać wszelkie granice i ograniczenia, zdolny był przekraczać próg nadziei…

Przywołuje wspomnienie tej inauguracji, gdy z niepokojem spoglądam na współczesną wiarę nas, katolików, którzy chcemy nie z obecności Chrystusa, ale z opinii świata, wsłuchując się w nią czerpać moc i rozeznanie. Chciałoby się powiedzieć - nie tędy droga.
Ty, co imponowało w papieskim przemówieniu sprzed czterdziestu lat - to siła tego przesłania, to jego jednoznaczność. Nawet jeśli Papież mówił: „Proszę was…”, w tej prośbie była moc.
Tej mocy oczekuję wciąż od moich pasterzy.

Dlaczego wspominam o dyskomforcie związanym z datą 22 października? Bo jest to także data śmierci wielkiego prymasa Polski kard. Augusta Hlonda. Dziś chyba odkrywamy wreszcie jego dziedzictwo, nie tyle zapomniane, co skazane na zapomnienie, na niebyt. Prymas Hlond był człowiekiem wielkiej wiary i wielkiej mocy z niej płynącej.

W swoim Liście pasterskim "O chrześcijańskie zasady życia państwowego”, wydanym w Gnieźnie w 1932 r. pisał na przykład: „[…] nakazem katolickiej karności obywatelskiej jest posłuch dla sprawiedliwych praw i rozporządzeń państwowych. - Ustawa czy rozporządzenie nie stają się etyczne i sprawiedliwe przez to tylko, że je uchwalają i wydają ciała ustawodawcze lub władze do tego powołane. Jeżeli bowiem nie mają na celu rzeczywistych potrzeb Państwa i dobra ogólnego, jeżeli gwałcą przyrodzone prawa jednostek i rodzin, jeżeli wkraczają w prawa Kościoła, a nawet sprzeciwiają się prawu bożemu, to mono że powstają w sposób prawem przewidziany, są nieetyczne i niesprawiedliwe. […] Katolik bez ciężkiej winy i bez zaparcia się swych przekonań katolickich nie może głosować za takimi ustawami, a nawet ma obowiązek z całą stanowczością podobne ustawy zwalczać”.

Nie ma miejsca na kompromis ze złem, nie ma miejsca na paktowanie ze złem. Tak postrzegał przestrzeń życia publicznego Prymas Hlond. Warto odczytać te słowa współcześnie, gdy idea kompromisów moralnych zdaje się wydawać naczelną normą moralną.

Piszę te słowa tuż przed wyborami samorządowymi. Te wybory dokonają się w Polsce Jana Pawła II i Polsce kard. Hlonda. Być może zabrzmi to patetycznie, ale w tej przestrzeni naszego państwa, na poziomie małych ojczyzn padają słowa: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”, „katolik ma obowiązek zwalczać to, co nieetyczne i niesprawiedliwe”.

Najbliższa niedziela to dzień wyborów - w istocie moralnych.