Polecane

Ks. prof. Chrostowski dla niezalezna.pl: W języku chrześcijańskim nie ma „święta zmarłych”

Pamięć sprawia, że zmarli w pewien sposób nadal żyją w doczesności. Nie potrafimy powiedzieć, jakie są ich losy w wieczności, natomiast to, że się o kimś pamięta, jest bardzo ważne dla nas, bo karmimy się tą pamięcią - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl ks. prof. Waldemar Chrostowski, biblista i wykładowca Pisma Świętego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jak godnie przeżyć dzisiejsze święto i Dzień Zaduszny?

Księże Profesorze, o dniu Wszystkich Świętych często błędnie mówi się jako o „święcie zmarłych”. Wyjaśnijmy naszym Czytelnikom, na czym polega różnica.

W języku chrześcijańskim nie ma „święta zmarłych”. Są natomiast dwa ważne dni, które następują po sobie: Uroczystość Wszystkich Świętych i Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, znane jako Dzień Zaduszny. Pierwszy dzień listopada, w Uroczystość Wszystkich Świętych, oddajemy chwałę Bogu, który powołał do siebie i nagrodził niebem wszystkich, którzy święcie przeżyli swoje ziemskie życie. Są wśród nich ci, których wspominamy w ciągu roku w kalendarzu liturgicznym, a także wielkie rzesze anonimowych, bezimiennych, świętych, którzy nie mieli procesu beatyfikacyjnego czy kanonizacyjnego, a są już z Bogiem. Drugi dzień listopada, czyli Dzień Zaduszny, to dzień pamięci o zmarłych, którzy potrzebują naszej modlitwy, bo wciąż oczekują na chwałę nieba.

A jak owocnie przeżyć Dzień Zaduszny? Co z bliskimi, z którymi na przykład nie zdążyliśmy się pożegnać, a może również nie zdążyliśmy się z nimi pogodzić, przebaczyć im?

Przebaczenie jest darem duchowym, który obejmuje nie tylko zmarłych, lecz i żyjących. Trudnej sztuki przebaczania musimy uczyć się zawsze i w każdych warunkach. W Dniu Zadusznym ten dar jest szczególnie potrzebny i świadczy o nas, o naszej umiejętności przebaczania, która jest znakiem i owocem chrześcijańskiego miłosierdzia.

Co możemy zrobić, poza zapaleniem znicza na grobie, by pomóc tym, którzy odeszli?

Postawienie znicza na grobie to najmniejszy wysiłek. Prawdziwe dary duchowe są dwa. Pierwszy to dobrze przeżyta Eucharystia, w której uobecniamy mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, wyznając zarazem wiarę w zmartwychwstanie naszych bliskich oraz nasze. Drugi dar to wdzięczna pamięć o ludziach, którzy żyli przed nami i położyli podwaliny pod to, kim jesteśmy – także w wymiarze cywilizacyjnym, duchowym i kulturowym. Ta pamięć sprawia, że zmarli w pewien sposób nadal żyją w doczesności. Nie potrafimy powiedzieć, jakie są ich losy w wieczności, natomiast to, że się o kimś pamięta, jest bardzo ważne dla nas, bo karmimy się tą pamięcią.

A co z pukającym coraz wyraźniej w naszej kulturze Halloween? Na ile to realne zagrożenie duchowe, a na ile niewinna zabawa?

Żeby właściwie ocenić Halloween, trzeba powiedzieć, że na drugim biegunie wiary w Boga nie stoi ateizm, czyli niewiara, ale przesądy, zabobony i gusła. Kto nie wierzy w Boga, uwierzy we wszystko. Halloween to stary przesąd podawany we współczesnej oprawie. W starożytności takie przesądy i gusła miały prymitywny kształt, natomiast w naszych czasach ich oprawa jest inna, bo w ich rozpowszechnianie zaprzęgnięto nowoczesne środki masowego przekazu. To paradoks, że ludzie korzystający z zaawansowanych odkryć technicznych i technologicznych, z tak naiwną łatwością oddają się irracjonalnym i szkodliwym przesądom. Halloween to wydarzenie antyreligijne, szkodliwa forma parodiowania wiary i religii chrześcijańskiej.

Modną alternatywą dla Halloween w środowiskach katolickich są tzw. bale lub orszaki świętych. Jak ksiądz profesor ocenia te inicjatywy

Dobrzy duszpasterze szukają różnych form i sposobów ożywienia wiary w Boga i życie wieczne. Poprawnie zorganizowany “bal świętych” może być skutecznym antidotum na Halloween. Jednak należy się strzec banalizowania wiary chrześcijańskiej, ponieważ tego typu wydarzenia mogą też być zrobione w taki sposób, że zamiast refleksji wywołują zażenowanie i uśmiech politowania. Zatem, jak we wszystkim, potrzebny jest rozsądek i umiar, a przede wszystkim ponowne dowartościowanie pobożności i liturgii w ich tradycyjnym kształcie. Poszukiwanie nowych form nie może zastąpić tego, co w wierze chrześcijańskiej jest naprawdę najważniejsze.

Magdalena Fijołek

za:niezalezna.pl