Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Za kogo umarł Chrystus?

Zdaję sobie sprawę z powagi tytułu niniejszej refleksji i ryzyka, jakie ta powaga niesie…
Zbliżamy się do Niedzieli Palmowej. W naszej tradycji świętowanie tej Niedzieli nieodłącznie wiąże się z poświęceniem palm. Palmy są pieczołowicie i często wręcz artystycznie przygotowywane. Zarówno w kraju, jak i za granicę.
Ale w zjednoczonej Europie sprawa nie jest taka prosta.

Na przykład w Niemczech. Tutaj nie sposób praktycznie wykonać palemek z bazi. Dlaczego? Ponieważ bazie są pod ścisłą ochroną. Tworzą one bowiem szczególnej wartości kwiaty, które są zapylane przez pszczoły. A wiadomo, że pszczoła dzisiaj to wartość bezcenna.

Tak więc nie wolno bazi zrywać. Grożą za to surowe grzywny. Owszem, można kupić bazie na bazarze, gdzie są sprzedawane ze specjalnych hodowli, od licencjonowanych hodowców, którzy mają na te hodowle stosowne uprawnienia. Wiadomo jednak, że takie bazie mają swoją cenę. I stanowi ona zaporę dla na przykład zespołów parafialnych, które przygotowują dla swoich wspólnot palmy.

Nie można zatem nabyć bazi, bo albo zabrania prawo, albo przeszkodą jest cena. Sprytni Polacy, a raczej Polki tworzą zatem palmy, stosując substytut bazi. Wykorzystują pałeczki z wacikami (takie do czyszczenia uszu), które odpowiednio ułożone i przewiązane brązową bibułą imitują tradycyjną bazię. Ale taka możliwość skończy się za dwa lata, gdy zacznie obowiązywać unijne prawo i zakaz produkowania tych patyczków. Wszak ich częścią jest plastikowa rureczka, która stanowi zagrożenie dla środowiska. Zatem patyczki, plastikowe słomki do napojów i pewnie jeszcze kilka innych produktów zostaną wycofane z handlu.

Zatem nie można sięgać po bazię, by chronić pszczołę, umożliwiać jej właściwy rozwój. Niemieckie prawo ochrony środowiska o wdzięcznej nazwie Bundesnaturschutzgesetz reguluje tutaj sprawę ochrony bardzo stanowczo. To, co najbardziej może zastanowić, to kara za zabicie pszczoły. Otóż zabicie owada, na przykład odruchowe, który krąży nam nad głową i próbuje usiąść na głowie czy dłoni, w czasie powiedzmy spożywanie napoju (załóżmy o zgrozo, że przez słomkę!) jest poważnym wykroczeniem. Może zostać ukarane na przykład grzywną w wysokości tysiąca euro. Proszę wziąć pod uwagę, że piszę te słowa zdecydowanie po pierwszym dniu kwietnia. Oczywiście, jeśli morderca pszczoły wykaże się, że działał w obronie własnej, że zabił w obawie przed konsekwencjami użądlenia, gdyż jest alergikiem, kara może zostać mu darowana.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo kiedy słyszę słowa o tzw. „nawróceniu ekologicznym”, mam bardzo poważne wątpliwości, czy dzisiaj rozumiemy, czym jest ekologia i jaka jest różnica między ekologią a ideologią ekologiczną?
Przede wszystkim jednak pisze o tym, bo mam w pamięci wrzawy, histerie, oburzenie wobec postulatów - może nieprecyzyjnie sformułowanych - ale choćby tylko postawionych o karaniu za aborcję, za zabicie nienarodzonego dziecka. A to przecież za człowieka, za każdego, także nienarodzonego człowieka oddał życie Chrystus. Za człowieka nie za pszczołę.