Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Wierzyć to nie wstyd

Czy w dzisiejszym świecie, stechnicyzowanym i zlaicyzowanym, jest jeszcze miejsce na wiarę i religię? Prawdziwa wiara jest trudna, a nam coraz ciężej przychodzi mierzyć się z rzeczami trudnymi. Niełatwo też jest nam odrzucić własną pychę i zarozumialstwo, by przyznać rację Bogu.

Chesterton pisał: „Kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to nie znaczy, że już w nic nie wierzą – wierzą we wszystko”. Niestety, dziś nader często stajemy się świadkami takiej wiary we wszystko. Wierzymy w naukę, tymczasem żadna z nauk nie potrafi wyjaśnić do końca, kim jest człowiek. Nie możemy go bowiem pojąć, ograniczając się do niego samego. W ludzkim bycie, w naocznej rzeczywistości, ukazuje się zawsze coś innego – to, dzięki czemu wszystko jest, czego istnienia jednak nie możemy udowodnić. Wielu ludzi nauki doskonale to zrozumiało. „Powierzchowne zajęcie się filozofią może prowadzić do niewiary, lecz głębsze badanie musi przyprowadzić do religii. Czyli trochę nauki odwodzi od Boga, więcej zaś do Niego z powrotem sprowadza” – twierdził Francis Bacon. Podobnie uważał Ludwik Pasteur: „Trochę wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem”.

Co zamiast wiary?

Wiara w naukę nie jest jedynym zastępnikiem. Wydaje się, że o wiele częstszym substytutem wiary jest „nic”. W Polsce wciąż odczuwamy ciśnienie lęku, że nie jesteśmy dość nowocześni, dość europejscy. Stajemy się wyznawcami filozofii konsumpcji, życia łatwego i przyjemnego. Współczesna kultura stara się zorganizować życie człowieka tak, by było ono wygodne, by dzień człowieka spowszedniał, by zniknęło pojęcie służby. Tymczasem bez niej zanika i to, na czym można oprzeć pojęcia dotyczące innych wartości – prawda, dobro, piękno domagają się przecież tego, by im służyć. Kultura zachodnioeuropejska, nadwerężona przez konsumpcjonizm, staje się nieeuropejska, nie wyznaje bowiem tych zasad, które ją stworzyły. Pragniemy być nowocześni, nie bardzo jednak wiemy, co za pojęciem nowoczesności się kryje i czy w ogóle cokolwiek. Ważniejsze jest to, by być człowiekiem współczesnym, takim zatem, który rozumie czas, w którym żyje. Nie można zaś być wierzącym człowiekiem i równocześnie nie być współczesnym.

Jeśli nawet akceptuje się dziś wiarę, to ogranicza się ją do czegoś prywatnego. Istnieje przekonanie: wierz, w co chcesz, ale to twoja sprawa, nie obnoś się z tym w przestrzeni publicznej, nie zmuszaj innych do podzielania twoich przekonań. Mówiąc tak jednak, zaprzecza się samej istocie wiary i religii, których istotną częścią jest dawanie świadectwa swej wiary – poprzez swoje życie. Także poprzez gesty, choćby znak krzyża. Na początku roku (2018)

Wojciech Kuczok na łamach „Gazety Wyborczej” zaatakował polskich skoczków, w szczególności Dawida Kubackiego. „Dalibóg, w żadną pracę z psychologiem nie uwierzę, dopóki to nerwowe »Wymię ojca…« będzie poprzedzało każdy dojazd do progu. Wygląda na to, że w przypadku skoczka z Nowego Targu wiara w Boga jest silniejsza od wiary w siebie” – napisał Kuczok w swoim felietonie.

„Wiara w moim życiu jest bardzo ważna. Żegnam się przed skokiem, bo to jest symbol wiary, z którym się identyfikuję” – odpowiedział Dawid Kubacki. Żenujący artykuł Kuczoka, pisanie o tym, że skoczek obraża jego ateistyczne uczucia, wzbudziły bardzo gorącą dyskusję.

Sami skoczkowie nie wstydzą się swojej religijności. Kamil Stoch po tym, jak w 2013 r. wywalczył tytuł mistrza świata, powiedział: „Jestem osobą wierzącą i nie mam problemu z tym, by o tym mówić. Tak zostałem wychowany. Wiem, że Bóg doświadcza mnie czasami trudnymi chwilami, żebym wyciągnął z nich wnioski. On wskazuje mi drogę. Zawsze powtarzam, że dziękuję Bogu za te trudne chwile. Dzięki nim mogę być potem lepszym człowiekiem. Wszystko staje się wówczas łatwiejsze”. Niezwykle cenne to świadectwa, pokazują bowiem, że wiara nie powinna być czymś wstydliwym i że mogą o niej mówić w przestrzeni publicznej także ludzie świeccy.

Boski doping

Tak mówił o swej wierze i miejscu religii w swym życiu Robert Lewandowski: „We współczesnym świecie wszystko idzie bardzo szybko, nieraz zapominamy o naszych wartościach i o tym, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze. Dlatego też ta wiara pomaga mi na boisku, ale też poza nim, aby być po prostu dobrym człowiekiem i popełniać jak najmniej błędów”. Piłkarz w 2012 r. brał udział w akcji „Nie wstydzę się Jezusa” zainicjowanej przez Instytut im. ks. Piotra Skargi, mającej na celu pokazanie tego, że katolikiem może być każdy. Że wiara i religia nie są zarezerwowane dla ciemnogrodu, nie są przejawem zaściankowości i zacofania

/.../

zawartość zablokowana

Autor: Małgorzata Matuszak

Pozostało 51% treści.

za: https://gpcodziennie.pl

***

Ciekawe.... Jeżeli kogoś obraża (przeraża?) znak krzyża, to... to chyba powinien zapytać o ten problem...
Tylko kogo?...
Psychologa?...Psychiatrę?...
A może po prostu egzorcystę?...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.