Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Judasz i Maryja

Rozpocznę od Judasza. A dokładniej od Sądu nad Judaszem, swoistego widowiska kultury ludowej, o którym stało się ostatnio głośno. Widowisko budzi niesmak, u niektórych może budzić oburzenie. Ale jest zapisem pewnej tradycji i kultury ludowej, która zyskuje szacunek. Jego wyrazem jest wpisanie dokładnie bliźniaczego widowiska w pobliskich Czechach na listę UNESCO. Na listę światowego dziedzictwa.

W polskiej przestrzeni widowisk zyskuje natomiast piętno antysemickie. Rozumiem zatem, że gdyby Judaszowi przypisano pochodzenie rosyjskie, czy szwedzkie można byłoby go pałować, wieszać, podpalać i topić. (Dlaczego szwedzkie? U Sienkiewicza w „Potopie”, o ile pamiętam są takie słowa: „Bijże Szweda, bij, wziąwszy tęgi kij!”) Dobrze, że  Judasz nie jest patronem bankierów i ekonomistów, bo ci mogliby także czuć się mocno urażeni. Co więcej, Judasz nie był i nie będzie patronem kogokolwiek. Jest synonimem zdrajcy, człowieka odrzuconej przyjaźni, jest postacią tragiczną. Jeśli widowisko Sądu budzi mój sprzeciw, to dlatego, że nie godzi się w taki sposób traktować żadnego człowieka. Nie tylko Żyda, ale nawet zdrajcy.

Zastanawia mnie natomiast fakt, że można w naszej przestrzeni kulturowej szydzić z wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej. Ten wizerunek został w przestrzeni publicznej zbezczeszczony. Podwójnie. Reakcja na ten fakt jest zdumiewająco nikła. Owszem, budzi uznanie i szacunek deklaracja ministra spraw wewnętrznych o wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Biskup pomocniczy diecezji płockiej wezwał do ekspiacji. Ale zarazem pojawiły się liczne głosy „demokratów” o wolności sztuki, o swobodzie artystycznej. To są głosy tych wszystkich estetów doznających ekstremalnych odczuć estetycznych na widok genitalii na krzyżu czy polskiej flagi wbitej w ekskrementy. Z tym, że problem nie dotyczy odczuć estetycznych. Problem dotyczy obrazy uczuć religijnych, a także znieważenia symbolu o obiektywnej wartości.

Ujmę to inaczej. Nie chodzi tylko o znieważenie osoby Maryi z Nazaretu, co ma miejsce w przypadku także znieważenia Judasza z Kariotu. W wypadku profanacji wizerunku Maryi mamy do czynienia ze znieważeniem także tych osób, dla których Maryja jest wartością samą w sobie, jest osobą świętą, wręcz najświętszą. Mamy też do czynienia ze znieważeniem szczególnego wizerunku - symbolu. Ze zbezczeszczeniem znaku Tej, „w którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy”, jak to genialnie ujął Jan Lechoń.
O przypadku Sądu nad Judaszem pastwiła się amerykańska prasa, o określonym profilu i źródłach finansowania. Wiem, że nie można się łudzić, by te same media zachodnie ujęły się za profanacją wizerunku Maryi z Nazaretu, czy Jezusa z Nazaretu. Ale nie bardzo rozumiem, dlaczego my, katolicy przechodzimy nad tym do porządku.

Nie chodzi mi o jakieś nawoływanie do krucjaty. Ale chodzi o konsekwencje wynikające z naszej tożsamości. A także o to, byśmy nie sądzili, że ta wrzawa wokół Judasza i milczenie wokół Maryi to kwestia dobrego lub złego smaku. To kwestia wojny kulturowej!