Polecane

Kto chciał pomóc Kościołowi

Gdy w 1993 r. „Gazeta Polska” rozpoczęła drukowanie archiwów służby bezpieczeństwa, wiedzieliśmy, że ma to kluczowe znaczenie dla życia politycznego w Polsce. Archiwa te mówiły nie tylko o tym, kto splamił się w czasach komuny, ale też ich ujawnienie pomagało rozbić istniejące w III RP układy służb, przestępcze i potężne patologie, które przyklejały się do każdego obozu władzy i ważnych środowisk.

Również z tego powodu chcieliśmy, żeby ujawniono najbardziej rażące przypadki współpracy z bezpieką w Kościele.

Nie chodziło o jakąkolwiek nagonkę ani o każdy przypadek, tylko sytuacje, w których ktoś był całkowicie uwikłany i nie potrafił się z tego wyzwolić. Bohaterowie filmu Tomasza Sekielskiego, jak twierdzi sam autor, byli współpracownikami Służby Bezpieczeństwa. To SB podsuwała zdemoralizowanych kandydatów na księży, a potem pozwalała ich kryć. Z tego też powodu wiele afer pedofilskich nigdy nie ujrzało światła dziennego. Lustracja mogła być podstawą do przerwania tej patologii. Jedyne, czego żałuję, to to, że nie przeprowadzono jej na czas. Dzisiaj Kościół nie cierpiałby z powodu ataków swych wrogów, ludzi, dla których nie jest istotne szukanie prawdy, a zniszczenie Kościoła.

Tomasz Sakiewicz

za:niezalezna.pl


***

Prof. Antoni Dudek: homolobby istnieje. Możliwe, że wpływ tej grupy zatrzymał lustrację w Kościele

Homolobby istnieje. Istniało już w latach PRL i bezpieka próbowała to rozgrywać. Bardzo możliwe, że to wpływ tej grupy sprawił, że w 2009 roku episkopat ostatecznie zrezygnował z pełnego rozwiązania sprawy lustracji i oczyszczenia Kościoła – mówi w rozmowie z dorzeczy.pl profesor Antonii Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
 
Zdaniem prof. Dudka większość spośród tych duchownych, którzy mieli problem z pedofilią, podejmowała współpracę z SB, jednak – jak zauważa historyk i politolog – bezpieka „nikogo w pedofilię nie wtrącała”. Prowadziła jednak obserwacje wszystkich duchownych, zaś odnalezienie słabości (od alkoholu, przez związki z kobietami, aż po homoseksualizm czy pedofilię) ułatwiało „przekonanie” do współpracy. – I im bardziej te informacje na temat danej osoby były kompromitujące, tym częściej ta współpraca była podejmowana – stwierdza w rozmowie z Przemysławem Harczukiem.

– SB powinna była wiedząc o tym, że ludzie ci dopuszczają się takich czynów, kierować sprawę do prokuratury – stwierdza profesor Dudek zauważając, że „działanie SB polegające na wykorzystywaniu kompromitujących faktów dla pozyskania informacji to elementarz służb specjalnych na całym świecie. Nie tylko w krajach niedemokratycznych”.

W ocenie profesora Antoniego Dudka zachowane akta nie zostały właściwie przeanalizowane przez hierarchię kościelną. – Być może niektórymi z tych duchownych już wcześniej można się było zająć i pociągnąć do odpowiedzialności za różne działania – mówi historyk i politolog zastrzegając, że nie można wszystkiego sprowadzić do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, gdyż w filmie „Tylko nie mów nikomu” zaprezentowano także młodszego duchownego, który mimo braku współpracy z SB został skazany za pedofilię, a niestety po odsiedzeniu wyroku „dopuszczono go do prowadzenia rekolekcji właśnie dla dzieci”.

Historyk i politolog uważa także, że homoseksualne lobby w Kościele istnieje. – Jest może grupą liczebnie niewielką, ale bardzo wpływową – stwierdza przywołując przykład abpa Paetza, który wspierał „określonych kleryków, wysyłał na studia do Rzymu”. Homogrupa istniała już w PRL.

za:www.pch24.pl