Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Temida Stankiewicz-Podhorecka:Grzmot Szekspira

Po kilkunastu latach oglądania rocznicowych przedstawień prezentowanych w Muzeum Powstania Warszawskiego 1 sierpnia (a widziałam chyba wszystkie spektakle) coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu o silnych "ciągotach" dyrektora MPW Jana Ołdakowskiego w stronę lewactwa. Dość spojrzeć, kogo pan dyrektor zaprasza do reżyserii i jakie spektakle są tu wystawiane.

Nie dość, że wychylone w lewo, to często daleko od tematyki, klimatu, problemu związanego z Powstaniem Warszawskim. A już jak najdalej od ukazania bohaterstwa powstańców. Jeśli nawet temat w jakiś sposób wiązał się z Powstaniem, to ów sposób najczęściej był hańbiący dla nas, Polaków, oglądających, a cóż mówić o powstańcach, ich rodzinach, potomkach, o czczeniu pamięci o bohaterach, którzy oddali życie za Ojczyznę.

Owszem, na przestrzeni lat było kilka spektakli, które można przyjąć. Cała reszta zaś nie znajduje żadnego uzasadnienia, by w tym miejscu, w tej przestrzeni i w tym czasie się pojawić. Można też zauważyć zjawisko, powiedziałabym, swoistego kosmopolityzmu. Bardzo obecne dziś nie tylko w teatrze, ale w ogóle w kulturze.

Pojęcie kultura narodowa w dużej części środowiska artystycznego budzi odrazę. W tym roku Muzeum Powstania Warszawskiego wystawiło "Króla Leara" w reżyserii Agnieszki Korytkowskiej. Co to ma wspólnego z Powstaniem Warszawskim? Proszę mnie nie pytać, bo nie wiem.

Ze spektaklu to nie wynika. Bardzo skrócony tekst dramatu Williama Szekspira można by określić brykiem z "Króla Leara". Owszem, jeśli chodzi o trzon samej fabuły, jest zachowany (w sporym skrócie). Oto król Lear abdykuje i dzieli królestwo między swoje córki, ale domaga się, aby zapewniły go o miłości do ojca. Dwie starsze, Goneryla (Sylwia Zmitrowicz) i Regana (Dorota Landowska), łase na spadek, zapewniają ojca, iż są oddanymi mu córkami, zaś najmłodsza, Kordelia (Paulina Walendziak), milczy, ona naprawdę kocha ojca i pragnie tego dowieść czynem. Ale Lear, dotknięty w swym ego, wydziedzicza Kordelię i każe jej opuścić kraj, majątek zaś przekazuje dwóm pozostałym córkom itd., itd.

Jest też wątek fabularny Gloucestera (Mariusz Bonaszewski) oraz jego synów, Edmunda (Grzegorz Falkowski) i Edgara (Wojciech Brzeziński), a także wątek Kenta (Arkadiusz Buszko).

Tylko cóż z tego, że najważniejsze postaci dramatu zostały zachowane, jeśli pozbawiono je przeżyć wewnętrznych i głębi problemu, jakie niosą u Szekspira. Nie ma tu rozwoju postaci stosownie do tego, co bohater przeżywa na zewnątrz. Sama opowieść akcji na skróty (głównie w wersji mówionej, właściwie bez scen sytuacyjnych) to nie tylko za mało, ale to ujma dla litery tekstu oryginalnego.

Silnie przesadzona, aż do karykatury, ekspresja środków użytych przez Wojciecha Brzezińskiego w roli Edgara prowadzi do farsy, a nie dramatu postaci. Podobnie oparta głównie na krzyku rola Kornelii w wykonaniu Pauliny Walendziak zubaża tę postać. A tak dramatyczne sytuacje u Szekspira, jak scena z oślepieniem Gloucestera, granego przez Mariusza Bonaszewskiego, śmierć Kornelii czy reakcja Leara, w inscenizacji Agnieszki Korytkowskiej zakrawają na parodię.

Prymitywne i nachalne puszczanie oka do publiczności we wstawkach typu: "Do trybunału sędziowskiego wdarło się przekupstwo i kłamstwo" (Lear w scenie sądu nad córkami) czy finałowe słowa spektaklu należące do Edgara: "Rządźcie, niech chory kraj do zdrowia wraca" - nie podnoszą poziomu spektaklu. No i nie wiadomo po co te migające na ekranie projekcje wideo: fragment księżyca, skrzydło ptaka, suche drzewa itd. Słychać nawet grzmot. Można by zażartować, że to reakcja Szekspira z zaświatów.

A już kuriozum wszystkiego jest niczym nieumotywowana zamiana płci, albowiem męską rolę Leara gra tutaj aktorka Iwona Bielska. Dlaczego kobieta? Tym bardziej że córki zwracają się do niej "ojcze". Żadna scena w tym spektaklu nie uzasadnia merytorycznie pomysłu pani reżyser. Jedyne, co przychodzi na myśl, to akcentowanie w ten sposób ideologii feministycznej oraz "tęczowej zarazy", której aktywiści nie uznają podziału płci na męską i żeńską.

Obie te ideologie, feministyczna i LGBT, silnie wiążą się ze sobą. A ponieważ środowiska artystyczne (poza nielicznymi, pojedynczymi osobami) idą ramię w ramię z LGBT, na scenach mamy, co mamy. I, jak widać, dyrekcja Muzeum Powstania Warszawskiego w tym chorym marszu uczestniczy.

"Grzmot Szekspira"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik online
http://www.e-teatr.pl

***

Kiedy trzeba było wznosić czoło ku słoneczku tow. Stalina - wznoszono; kiedy ku licom tow.tow. Bieruta, Gomółki, Gierka - oczywiście; kiedy należało kontestować - bo nadszedł stosowny czas-a jakże!
Czasy, mody a i konieczności; takie role, takie charakteryzacje...takie życie...
Ciekawe na ile św. Piotr u Bram będzie wyrozumiały...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.