Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Krótkie wspomnienie

To były chyba pierwsze zajęcia ze Wstępu do Pisma świętego. Mieliśmy omawiać geografię Ziemi Świętej. Nasz wykładowca, ks. Stanisław Stefanek na początku zajęć podał cały katalog lektur. Potem rozwinął mapę Izraela i powiedział, wskazując na regiony: Galilea – dość dokładnie, Samaria – może być ogólnie, Judea – szczegółowo. Zajordanie – ogólnie. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na te punkty na mapie…

Otrzymaliśmy wykaz lektur i rozpiskę planu podróży po Ziemi Świętej z ich pomocą. I mieliśmy to zrobić sami.

Lektury trzeba było przeczytać. Trzeba było księgę i słowo wziąć do ręki. Nie wystarczał „bank informacji”. Na egzaminie ze Starego Testamentu otrzymałem pytanie: „Genesis 3,1 5 – Protoewangelia czy Ewangelia pierwotna?. Kto to napisał?” Podałem autora. „W czym się ten artykuł znajduje?” Podałem tytuł publikacji zbiorowej „Studio Lectionem Facere”. „Jak wygląda okładka?”. Dopiero wtedy mogłem streścić przeczytany artykuł.

Co działo się na wykładach? Zaczynaliśmy się kiedyś lekturę i analizę księgi Hioba. Ksiądz Profesor rozpoczął mniej więcej tak: „.Jedni mówią, że to Kierkegaard, inni wskazują na Sartre’a. Nie, koledzy. Pierwszym egzystencjalistą jest Hiob. Nie ma bardziej egzystencjalnych treści, niż te, które on stawia”. I nagle ta Księga stała się fascynująca, wciągająca. Urzekał nas i fascynował w jakimś sensie swoją mądrością. Nie będzie chyba niestosowne, gdy ujawnię, że nazywaliśmy go Rabbi Akiba. A jest to imię jednego z największych, choć i najbardziej tajemniczych mędrców izraelskich.
Został biskupem szczecińsko-kamieńskim w 1980 roku. Jechałem na jego święcenia biskupie do Szczecina. Byliśmy, jako wspólnota bardzo przejęci – pierwszy, jedyny chrystusowiec został biskupem. Ale chyba dla Księdza Biskupa ta godność była przede wszystkim wyzwaniem. Czas był niezwykły. Czas przełomu, czas ogromnych zmian.

W tym procesie przemian rozpoczęła się walka o człowieka, o rodzinę. Pasterzem diecezji szczecińsko-kamieńskiej był ks. abp Kazimierz Majdański. Twórca Instytutu Łomiankowskiego, pomysłodawca studiów nad rodziną.
Kiedy Biskup Stanisław włączył się w dzieło owych studiów, byłem dość zdziwiony, by nie powiedzieć rozczarowany. Jak można podporządkowywać wiedzę biblijną studiom, które wtedy, wydawały mi się dość powierzchowne, zbyt psychospołeczne. Rzadkie, ale mające tu i tam miejsce spotkania z Księdzem Biskupem pozwalały mi szybko zacząć rewidować  naiwne myślenie. Zaczynałem rozumieć wagę, powagę, piękno tematu małżeństwa i rodziny. Piękno, wagę i powagę, które najpełniej mogły być dostrzeżone w świetle Biblii.

Rodzina była dla Niego drogą Kościoła, ale i droga Jego pasterskiego posługiwania. To brzmi jak truizm, ale trzeba tę prawdę wypowiedzieć.

Był mądrym pasterzem, który potrafił łączyć syntezę ze szczegółowym spojrzeniem. To przywilej ojcowski, prawdziwie ojcowski. I kiedy spoglądam na Jego życie wiem, że nie do końca jest prawdą to, iż nie ma ludzi niezastąpionych. Można zastąpić funkcje, zadania, ale nie osobę.