Polecane

Jerzy Lubach-Nie tylko słonie!

FELIETON \ Pamiętajmy, że partie antypolskie z natury rzeczy zawsze były przeciw Polsce i jak mogły, tak jej szkodziły.  W końcówce jednej z powieści Agathy Christie genialny detektyw Herkules Poirot wygłasza zdanie, które jest tytułem owej książki: „Słonie mają dobrą pamięć”. Publicyści polityczni natomiast powszechnie twierdzą, że wyborca „ma pamięć złotej rybki”. Belgijski detektyw powiedzonko o słoniowej pamięci odnosił jednak i do ludzi, choć może nie wszystkich.

W przededniu wyborów prezydenckich poszperałem we własnej pamięci już nawet nie słonia, ale dinozaura, pamiętającego czasy Solidarności i stanu wojennego, życia bez komórek i komputerów, iście przedpotopowego, które wydaje się dzisiejszym młodym ludziom wręcz niemożliwe. Prędzej uwierzą w majaczenia niedowarzonej Grety o bliskiej apokalipsie klimatycznej. My jednak, pamiętający histerię lat 70. ubiegłego wieku na temat czekającego nas rzekomo szybkiego zlodowacenia, a potem w 80. rozpętany przez media służalcze wobec zainteresowanych lobby strach przed jakowąś mityczną „dziurą ozonową”, patrzymy prorokom wszelkich zagład na – brudne na ogół – ręce!

Świadectwa żywych, a dokumenty

Pamięć ludzka bywa zawodna, wiem to doskonale jako reżyser filmów dokumentalnych o tematyce historycznej. Dokumenty oficjalne mówią jedno, dzienniki prowadzone w tymże czasie przez uczestników wydarzeń – coś nieco innego, wspomnienia spisywane po latach czasem radykalnie co innego. Jednak zestawienie tych wszystkich źródeł daje dość wyważoną wiedzę o tym, „jak to było naprawdę”, zwłaszcza wsparte bezcennym świadectwem żywych jeszcze uczestników historycznych wydarzeń.

Miałem to szczęście, że udało mi się np. do filmu o sojuszu Piłsudski-Petlura nagrać wypowiedzi uczestników wojny z bolszewikami, dziś już nieżyjących. Stujednoletni wtedy generał Tarnawski był ostatnim już żyjącym świadkiem triumfu Piłsudskiego po wyprawie kijowskiej, jednym z tych młodzieńców, którzy nieśli Naczelnika na rękach po mszy dziękczynnej na pl. Trzech Krzyży i tylko w jego ustnym świadectwie spośród wielu znanych mi z zapisów jest mowa o… skromności zachowania triumfatora! Porucznik żandarmerii WP Hartowski w czasie zdjęć mający 93 lata opowiada mi coś, czego w źródłach pisanych w ogóle nie znalazłem: w sierpniu 1920 r., gdy wydawało się, że Warszawa za chwilę wpadnie w łapy Armii Czerwonej, co rano podczas patrolu zdzierali ze ścian domów dziesiątki plakatów agitujących za bolszewią – po polsku! Kto je nocami rozklejał?

„Dwie” demonstracje

Nie jestem jeszcze w szacownym wieku bohaterów moich filmów, ale czasem sam się zastanawiam, dlaczego pamiętam odmienną wersję wydarzeń – tak, już historycznych! – niż ta utrwalona w oficjalnej historiografii albo powszechnym mniemaniu. Nie byłem świadkiem „skoku przez płot” elektryka-kabla (czy był nim w ogóle ktokolwiek?...), ale np. ramię w ramię ze śp. Zbigniewem Romaszewskim, z Antonim Macierewiczem i Jarosławem Kaczyńskim kroczyłem w pierwszym szeregu wielkiej demonstracji, pierwszej po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, na którą – o czym też już nikt nie pamięta! – nasłał policję szef Urzędu Rady Ministrów, kardynał Richelieu niemrawej premier Hanny Suchockiej, Jan Maria Rokita. Po długich negocjacjach prezesa odblokowano pochód i ruszył on spod kolumny Zygmunta w stronę Belwederu. Po drodze manifestanci wypychali spośród siebie licznych dyszących alkoholem prowokatorów wykrzykujących antysemickie hasła mające nas pogrążyć w oczach widzów wieczornych wiadomości w TVP, co gorliwie nagrywali kamerzyści pod wodzą pewnego ambitnego dziennikarza, na którego krzyczeliśmy: „Won, czerwony Lisie!”.

Demonstracja zakończyła się pod Belwederem okrzykami „Miałeś, chamie, złoty róg!”, po czym spokojnie się rozeszliśmy, a o 19.30 wraz z żoną i tysiącami innych uczestników pochodu zdumieni obejrzeliśmy na ekranie telewizora zupełnie inne zakończenie – oto z twarzami wykrzywionymi nienawiścią palimy kukłę „Bolka”!

Niezmienna natura partii antypolskiej

Czy pamięta to ktoś oprócz nas? A warto, bowiem tego typu akcje i za komuny, i w III RP były na porządku dziennym, a wspólny mianownik manipulacji, bezczelnego kłamstwa i hipokryzji czyli z dzisiejszym zachowaniem totalnej opozycji, czyli partii antypolskich. Tak, antypolskich, gdyż w pełni odpowiadają przypominanej przeze mnie z uporem definicji sformułowanej przez księcia Adama Czartoryskiego:

"W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i partie antypolską"

/.../

zawartość zablokowana

Autor: Jerzy Lubach

Pozostało 50% treści.

za:https://gpcodziennie.pl


***

"Naród , który traci pamięć przestaje być narodem- staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium"

Józef Piłsudski