Polecane

Jerzy Lubach: Ono – nowa mutacja, czyli zaraza sterowana

Szkoda, że Donald Trump nie czytał „Gazety Polskiej Codziennie”! Może by się zawczasu dowiedział, co z nim zamierza zrobić światowe lewactwo. Kiedy o tym pisałem w artykułach „Widmo znowu atakuje” czy „Taran”, publicyści niby-prawicowi, tzw. symetryści, wyśmiewali stawiane nie tylko wszak przez mnie diagnozy jako urojenia powodowane zoologicznym antykomunizmem w stylu spiskowej teorii dziejów.

Jako studiujący kiedyś historię mogłem do woli przytaczać przykłady udanych spisków, choćby bolszewickiego, a i tak w odpowiedzi były zamiast argumentów szyderstwa. Co teraz, gdy amerykańska lewica sama przyznała się do obalenia prezydenta USA w wyniku precyzyjnie przygotowanego spisku w powiązaniu z bezkarnym sfałszowaniem wyborów?

Dziś czołowe prawicowe „tygodniki opinii” drukują analizy wynurzeń uczestniczki lewackiego spisku dokonywane przez swoich komentatorów, nie pamiętając, jak jeszcze całkiem niedawno w polskiej sferze medialnej tezę o sfałszowaniu wyborów prezydenckich w USA uważano powszechnie za oszołomską i zapewniano, że objęcie stanowiska przez Joego Bidena nic w stosunkach z Polską nie zmieni. To po to potężne siły sprzymierzyły się w obalaniu Trumpa, by ich wybraniec Biden kontynuował politykę znienawidzonego przez nich poprzednika? Już jego pierwsze decyzje świadczą, że na cały świat będzie wywierana potężna presja, by mu narzucić absurdalne zasady lewackiej ideologii gender.

Sojusz rewolucjonistów z Antify i „tytanów biznesu”

Nie muszę tu szczegółowo relacjonować rewelacji niejakiej Molly Ball opublikowanych 4 lutego 2021 r. na łamach amerykańskiego magazynu „Time”: „The Secret History of the Shadow Campaign That Saved the 2020 Election” (Tajna historia kampanii cieni, która uratowała wybory 2020), wystarczy streścić tylko ich sedno – wybory naprawdę sfałszowano na ogromną skalę poprzez od dawna przygotowywaną akcję, a gdyby jednak fałszerstwo się nie udało, przygotowane były w całych Stanach Zjednoczonych specbojówki, które miały wywołać rozruchy jako przejaw „gniewu ludu” przeciw drugiej kadencji „Wielkiego Szatana” wedle nader tu pasującej terminologii irańskich ajatollahów. Zadowolona z efektów udanego spisku pani Ball ujawnia jego podstawowe siły sprawcze i to jest prawdziwa nowość. Przecież Organizacja Widmo zawsze wolała działać w cieniu, posługując się figurantami, a tu na fali entuzjazmu dziennikarka bez żenady ujawnia głównych członków spisku! No i nie zdziwiliśmy się, znajdując tu nazwiska nowych carów informatycznego świata, właścicieli Twitterów, Google’ów, Apple’ów.

Sytuacja przedstawia się więc dość osobliwie: oto multimiliarderzy, do których należy pół świata, posługują się ruchami typu Antify czy Black Lives Matter, czyli szumowinami społecznymi, by zniszczyć prezydenta wybranego przez „zbuntowane chamstwo”: zwykłych obywateli opornych wobec narzucanej im przez lewicowe media, także te tzw. społecznościowe, wizji nowego wspaniałego świata. Świata, w którym dla chrześcijan i ludzi posługujących się nadal zdrowym rozsądkiem przewidziano w najlepszym przypadku wzorowane na osiągnięciach Mao obozy reedukacyjne.

Książeczka przewodniczącego Zuckerberga

Przesadzam? Ależ skąd! Jest i czerwona książeczka w hołdzie przewodniczącemu Mao – to wręczany nowym pracownikom Face­booka zbiór zasad i celów obowiązujących w firmie, sformułowanych przez samego Zuckerberga, głoszący m.in.: „Początkowo FB nie stworzono jako spółki. Stworzono go, by spełniał pewną misję społeczną – by czynił świat bardziej otwartym i połączonym”. No i czyni. Pisze o tym nie jakiś oszołom, lecz uznany brytyjski konserwatywny publicysta Niall Ferguson. Polską edycję jego książki „Rynek i ratusz. O ukrytej sieci powiązań, która rządzi światem” („The Square and the Tower”, 2018) Wydawnictwo Literackie wyposażyło w takie streszczenie:

„Dzięki wszechstronnemu i mistrzowsko napisanemu dziełu autora bestsellerowej »Potęgi pieniądza« dowiecie się, co łączy hiszpańskich konkwistadorów, bankierów z rodu Rothschildów, dawne żydowskie elity finansowe, inteligencję z czasów zimnej wojny, fundusze George’a Sorosa i współczesnych islamskich terrorystów. To książka, która jako pierwsza oddaje należne miejsce sieciom powiązań – powszechnej od stuleci i zyskującej na popularności dzięki nowym technologiom formie organizowania się, niedocenianej dotąd przez historyczne źródła”.

Autor wiele uwagi poświęca jednej z głównych postaci spisku przeciw amerykańskiej demokracji Markowi Zuckerbergowi, o którym zjadliwie stwierdza, że już jako studentowi Uniwersytetu Harvarda „nigdy mu nie brakowało idealistycznej retoryki”. A warto przypomnieć, że władca FB studiował tam nie tylko „nauki komputerowe”, lecz także psychologię. Czy może raczej metody wojny psychologicznej?

Przejęta przez Zuckerbergów metoda robienia z każdego oponenta wariata (choćby ich były miliony) ma starą tradycję, acz w zupełnie innym kręgu kulturowym. Pierwszym opozycjonistą uznanym za chorego umysłowo z powodu poglądów niepodobających się władzy był bowiem rosyjski filozof Piotr Czaadajew (1794–1856), o którym prof. Janusz Dobieszewski pisze: „Najważniejszym i najgłośniejszym wydarzeniem w życiu Czaadajewa i w życiu Rosji […] było opublikowanie w roku 1836 pierwszego z serii »Listów filozoficznych«. Pociągnęło to za sobą wyjątkowo spektakularną reakcję władz: Czaadajew uznany został za obłąkanego, poddany nadzorowi lekarsko-policyjnemu, który uchylony został po roku pod warunkiem, że »nie śmie niczego pisać«”. No i nie napisał.

Transgraniczne zarazki zabijające duszę

Już za naszych czasów w sowieckiej psychuszce siedział inny oponent wobec totalitaryzmu, niedawno zmarły Władimir Bukowski, który gdy znalazł się na Zachodzie, przerażony jego postępującą nędzą duchową ostrzegał, że rewolucja politpoprawności jest wstępem do udoskonalonego wariantu marksistowsko-sowieckiego totalniactwa.

Jak się te czerwone zarazki przedostały z Rosji na Zachód? Należy przypomnieć, że pierwszy sterowany wirus został wysłany w odwrotnym kierunku – przez Zachód do Rosji w 1917 r.! Co prawda jego nosiciel, niejaki Uljanow, ksywa Lenin, w drodze przez Niemcy był izolowany w zaplombowanym wagonie, ale na dzikim Wschodzie mógł już się rozhulać do woli. Tym, którzy tego dżina wypuścili z butelki, czyli specom od wywiadu w niemieckim Sztabie Generalnym, jakoś do głowy nie przyszło, że zaraza nie zna żadnych granic i wróci do Niemiec i Europy Zachodniej we wzmożonym, zmutowanym w Rosji sowieckiej i znacznie zjadliwszym wariancie…

I znajdzie tu wielbicieli zarówno w wydaniu komunistycznym, jak i narodowosocjalistycznym, a potem zostanie wyeksportowany do USA w postaci dorobku neomarksistowskiej szkoły frankfurckiej, a tam zaowocuje lewacką rewolucją seksualną, a w istocie kulturową, której owoce spożywamy teraz. I tak to się jakoś dziwnie zbiegło, że wszystkie osiągnięcia Trumpa w sferze gospodarki, czyli najlepsze wyniki ekonomiczne w całych dziejach USA, zostały w ciągu kilku miesięcy zdeprecjonowane przy wykorzystaniu innego wirusa, który gdzieś się tam komuś wyrwał spod kontroli – albo i nie.

Walczymy więc z dwiema pandemiami naraz. A ja chcę przypomnieć, że możliwości przekazywania własnym obywatelom treści innych niż narzucone przez gigantyczne korporacje zdolne do obalenia prezydenta USA są także zagrożone. W 2016 r. podczas próby siłowego obalenia rządów Zjednoczonej Prawicy nagle w całej Polsce zanikł sygnał Programu 1 i kanału Info telewizji publicznej, a zdezorientowany widz został skazany na zmanipulowany przekaz opozycyjnych mediów. Kto steruje rozpowszechnianiem sygnału TVP? Podobno jakaś spółka zagraniczna… Czy stosowne polskie służby zajęły się zbadaniem przyczyn ówczesnej „awarii”? Bardzo chciałbym wiedzieć, czy nasze państwo wypracowało od tamtej pory skuteczne metody zapobiegające jak najbardziej świadomemu rozpowszechnianiu tych ideologicznych zarazków, groźniejszych od covida, bo zabijających duszę!

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl