Polecane

Kluby „Gazety Polskiej” murem za Antonim Macierewiczem

Po artykule Glenna Jørgensena, b. członka podkomisji badającej katastrofę smoleńską, który ukazał się w tygodniku „Sieci” i zarzutów skierowanych wobec marszałka seniora Antoniego Macierewicza, Kluby „Gazety Polskiej”, Komitet Obchodów Rocznicy Katastrofy Smoleńskiej i Ludobójstwa Katyńskiego w USA oraz środowisko związane ze Strefą Wolnego Słowa wystosowały list otwarty w obronie Antoniego Macierewicza.

Do listu otwartego zamieszczona została internetowa petycja, którą można podpisać na stronie: https://www.petycjeonline.com/w_obronie_antoniego_macierewicza.

Filadelfia, Nowy Jork, Kraków, 4.03.21 r.

LIST OTWARTY

W Obronie Przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego Antoniego Macierewicza

Szanowni Państwo

Artykuł Glenna Jørgensena, b. członka podkomisji badającej katastrofę smoleńską, który opublikował w tygodniku „Sieci” nr 8 (2021), zmusza członków Klubów „Gazety Polskiej” i organizacji polonijnych zgromadzonych przy Komitecie Smoleńsko – Katyńskim, by odnieść się do zarzutów i treści tam przedstawionych.

Glenn Jørgensen w swoim artykule stawia tezę, że wyeliminowanie Przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, Antoniego Macierewicza, jest receptą na szybkie wyjaśnienie katastrofy nad Smoleńskiem w 2010 r. Jesteśmy temu przeciwni i zgadzamy się z oświadczeniem Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego w którym możemy przeczytać: „Artykuł Glenna Jorgensena  jest  zbiorem nieprawdziwych informacji, insynuacji i kłamstw niemających nic wspólnego z  prawdą i z merytorycznymi pracami Podkomisji, jest natomiast bezprecedensowym atakiem na Przewodniczącego Podkomisji Antoniego Macierewicza. Wszystkie nieprawdziwe informacje zawarte w treści publikacji mają zamierzony jeden cel: zdyskredytowanie wszystkich – bez wyjątku – poczynań Antoniego Macierewicza i podważenie jego reputacji jako przewodniczącego. Celem tej publikacji jest zakwestionowanie wartości dotychczasowych prac Podkomisji i współpracujących z nią ekspertów, a tym samym uniemożliwienie ujawnienia prawdy o tragedii smoleńskiej. Jest to działanie na szkodę Państwa Polskiego.”

Antoni Macierewicz był inicjatorem powstania Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. i Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. To Antoni Macierewicz wziął na siebie obowiązek i odpowiedzialność wyjaśnienia największej tragedii jaka spotkała Polskę w powojennej historii.

Środowisko związane z Klubami „Gazety Polskiej” od pierwszych dni domagały się prawdy o tragedii nad Smoleńskiem. Pod koniec września 2010 r. Kluby „Gazety Polskiej”  złożyły „Petycję do Kongresu USA w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem”, w której proszono o powołanie międzynarodowej komisji, która wyjaśni przyczyny katastrofy, organizowano Marsze Pamięci, setki spotkań z naukowcami. Ale przede wszystkim wspieraliśmy i wspieramy Ministra Antoniego Macierewicza w jego pracy mającej wyjaśnić przyczyny katastrofy.

Jako środowisko Klubów „Gazety Polskiej” związane z Komitetem Obchodów Rocznicy Katastrofy Smoleńskiej i Ludobójstwa Katyńskiego, który powstał w Amerykańskiej Częstochowie w 2013 roku, wielokrotnie gościliśmy członków rodzin, które straciły swoich bliskich w katastrofie, gościliśmy naukowców badających katastrofę. Doskonale znamy ich przykre doświadczenia w pogardliwym traktowaniu ich przez ówczesną władzę. Są wdzięczni Antoniemu Macierewiczowi za podjęcie się pracy mającej wyjaśnić katastrofę nad Smoleńskiem.

Przez te wszystkie lata przywykliśmy do kłamstw i oszczerstw mających na celu zdeprecjonowanie pracy Antoniego Macierewicza. Przywykliśmy do kłamstw w mediach rosyjskich, w mediach polskojęzycznych. Natomiast dużym i przykrym zaskoczeniem są publikacje w tygodniku „Sieci” i na portalu wPolityce.pl, które wprost atakują Antoniego Macierewicza. W tych mediach nie opublikowano wyników raportu technicznego, nie zaprezentowano ostatecznych ustaleń raportu Podkomisji z 20 lipca 2020 roku.  Film podsumowujący prace Podkomisji zaprezentowany został tylko przez media Strefy Wolnego Słowa i TV Trwam. Natomiast chętnie publikuje się „przemyślenia” Glenna Jørgensena o którym Podkomisja do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego w swoim oświadczeniu tak pisze: „Glenn Jorgensen nie jest członkiem Podkomisji od dnia 1 września 2020 roku. Jako członek Podkomisji był wielokrotnie wzywany przez Przewodniczącego Podkomisji do zaprzestania łamania prawa – pomimo napomnień jego zachowanie nie uległo zmianie, co skutkowało usunięciem go z zespołu. Interpretacja faktów i informacji uzyskanych przez Glenna Jorgensena w związku i w trakcie badania wypadku lotniczego i przedstawiona przez niego w tygodniku „Sieci” fałszuje rzeczywistość. Pokazuje to jego nieetyczne zachowanie i rzeczywiste intencje oraz potwierdza nierespektowanie polskiego prawa.(…) Dowodem na to, iż zarzuty Glenna Jorgensena są fałszywe był film przedstawiający stan prac i wyniki badań Podkomisji zaprezentowany podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej w lipcu 2020 roku.”

W pełni zgadzamy się z treścią oświadczenia członków Podkomisji.


Ryszard Kapuściński – Prezes Klubów „Gazety Polskiej”

Maciej Rusiński – Koordynator Klubów „Gazety Polskiej” w USA i Kanadzie

Tadeusz Antoniak – Przewodniczący Komitetu Smoleńsko – Katyńskiego w USA


Jedenaście lat temu, 10 kwietnia 2010 r., w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz inne osobistości. Polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Środowisko związane ze Strefą Wolnego Słowa skierowały Petycję do Prezesa TVP S.A. pana Jacka Kurskiego w sprawie emisji w TVP filmowego Raportu w sprawie przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, opublikowanego przez Podkomisję 30 lipca 2020 roku. List podpisali: Ryszard Kapuściński, prezes Klubów „Gazety Polskiej”, Paweł Piekarczyk, koordynator zagranicznych Klubów „Gazety Polskiej”, Tadeusz Antoniak, przewodniczący Komitetu Smoleńsko – Katyńskiego, Maciej Rusiński, koordynator Klubów „Gazety Polskiej” w USA i Kanadzie. W liście zawarto m.in. następujące stwierdzenia: „Szanowny Panie Prezesie. W imieniu reprezentowanych przez nas środowisk: Klubów „Gazety Polskiej” i zebranego wokół działającego w USA Komitetu Smoleńsko – Katyńskiego (Smolensk Disaster Commemoration Committee), zwracamy się do Pana z prośbą o wyemitowanie najpóźniej do 10 kwietnia br. w TVP 1 oraz w TVP Polonia filmowego raportu Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, opublikowanego przez Podkomisję 30 lipca 2020 roku. Prosimy również o wyemitowanie w TVP Polonia filmu w angielskiej wersji językowej. Filmowy Raport, obok ogłoszonego w poprzednich latach Raportu Technicznego, jest jedynym państwowym dokumentem dotyczącym przyczyn i okoliczności Katastrofy Smoleńskiej i jako taki powinien zostać przedstawiony przez Telewizję Publiczną wraz z komentarzem dotyczącym formalnego znaczenia tego Raportu. Taka jest Racja Stanu Rzeczypospolitej Polskiej.(…) List do Pana Prezesa jest naturalną konsekwencją naszych wieloletnich działań. Teraz, gdy wyniki badań Podkomisji są już dostępne w formie filmowej, jest sprawą pierwszej wagi by film przedstawiający stan prac i wyniki badań Podkomisji zaprezentowany podczas obrad Sejmowej Komisji Obrony Narodowej w lipcu 2020 roku znalazł się na antenie TVP. Uważamy że wyświetlenie Filmu – Raportu jest zawarte w misji Telewizji Publicznej, która jest obecnie z sukcesem realizowana przez TVP.”

Ryszard Kapuściński

za:www.klubygp.pl

***

Tajne spotkanie u Donalda Tuska 13 dni po katastrofie smoleńskiej. Ujawniono nagranie!

Telewizja Polska w "Magazynie Śledczym" Anity Gargas wyemitowała fragmenty tajnej narady z udziałem Donalda Tuska, jaka odbyła się 13 dni po katastrofie smoleńskiej. Ze spotkania wynika chaos, w jakim pracował Edmund Klich - akredytowany przedstawiciel Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej badającej przyczyny katastrofy. Nie mógł on liczyć na spotkanie z premierem, skarżył się też, iż nie zapewniono mu nawet tłumacza.

Nagranie pochodzi z poufnego spotkania Donalda Tuska z Edmundem Klichem - polskim akredytowanym przy MAK, badającym katastrofę smoleńską. Odbyło się 13 dni po tragedii (23 kwietnia 2010 roku, około godziny 21.00), w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński. - Nietransparentne, przypadkowe i dramatycznie szkodliwe w skutkach - tak działania Tuska tuż po katastrofie w Smoleńsku oceniają autorzy materiału wyemitowanego w "Magazynie Śledczym".

Brak kontaktu z premierem

Oprócz Donalda Tuska i Edmunda Klicha, w spotkaniu wzięli udział Cezary Grabarczyk, Jacek Cichocki, Bogdan Klich, Jerzy Miller, Michał Boni oraz Tomasz Arabski. Spotkanie było nagrywane. Na początku Tusk wyjaśnił, że chodzi wywiad, jakiego Edmund Klich udzielił kilka godzin wcześniej jednej z telewizji.

Podczas spotkania w Kancelarii Premiera Edmund Klich mówił o tym, że został pozostawiony sam sobie w kwestiach współpracy z MAK.

- W tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem (...) Czy nie stać państwa polskiego, żeby wysyłając mnie na taką misję, nie zapewnić mi przynajmniej jednego tłumacza? - skarżył się Edmund Klich.

Dodał on, że "jak był u pana ministra Grabarczyka, to miał nadzieję na spotkanie" podczas posiedzenia rady ministrów, tak, by mógł rozwiać wszelkie wątpliwości. - Pan jako przewodniczący komisji, lecąc do Smoleńska, nie miał wyrobionej opinii na jakiej podstawie prowadzić dochodzenie? - pytał go Tusk.

- To prawda, bo ja działałem w procesach cywilnych - odpowiedział Klich.

Klich przyznawał, że nie mógł się doprosić kontaktu z nikim z rządu.

- Czy ja postawiony na tak ważne i zaszczytne stanowisko, ale bardzo odpowiedzialne, czy nie mogę liczyć, że przy całym ogromie obowiązków i stresu pana premiera na trzy minuty rozmowy czy minutę rozmowy? Czy nie stać członka rządu na kontakt z człowiekiem, który pracuje tam w stresie, walczy o tym, żeby stosunki z Rosją, które jest szansa, żeby te złe chwile przeszły w niepamięć, żeby była odnowa tych stosunków...
- mówił podczas spotkania z Tuskiem.

- Ale to było pańskie zadanie? - zapytał ówczesny premier.

- Nie, ale nie chciałem ich psuć - odparł Klich.

Premier Tusk podczas spotkania nie zostawił suchej nitki na polskim akredytowanym do komisji MAK.  - Jeżeli dyskomfort, że nie miał pan kontaktu z premierem, jest tym, dlaczego tak pan postępuje w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, to mamy różne opinie na temat tego, jak urzędnik się powinien zachować - słyszymy, jak te słowa kieruje do swojego rozmówcy.

W efekcie chaosu to Rosjanie mieli narzucić sposób prowadzenia śledztwa.


Prawdziwe źródło niepokoju

Klich wyjaśnił również, że po przybyciu do Rosji zabrano go w miejsce, gdzie leżały rejestratory lotu, które natychmiast miały zostać zabrane do Moskwy. Tusk skupiał się jednak na wywiadzie Klicha.  -
Obawiam się, że uzyskamy efekty drastycznie odmienne -  mówił Tusk o wystąpieniu Klicha, dodając, że nie pomoże to w "obalaniu spiskowych teorii". Czego się obawiał?

Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce jest to, czy to zrobili Rosjanie. To są najgroźniejsze spekulacje-  dodał.

Nagranie ze spotkania Tuska z Klichem miało zostać bezpowrotnie zniszczone. Nie ma go w zasobach Kancelarii Premiera. "Magazynowi Śledczemu" przekazał je anonimowy informator, a teraz - jak zapewniła Anita Gargas - trafi ono do prokuratury. Autorom reportażu udało się dodzwonić do Edmunda Klicha. Oto, co powiedział:

Gdyby to było na poziomie wyższym niż akredytowany i byłoby to nagłośnione w opinii publicznej, to wtedy może Rosjanie by się bardziej ugięli w tamtym czasie. Jak mówię, że musiałem wymówić na premierze spotkanie, to niektórzy mówią, że po co premiera w to angażować. Ja mówię: zginął prezydent, a premier ma się nie angażować? To co musiało się stać, żeby premier się miał zaangażować?

za:niezalezna.pl


***

Taśmy obciążają ekipę Tuska

Z dr. Krzysztofem Kawęckim, politologiem, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Z nagrania rozmowy Donalda Tuska i Edmunda Klicha ujawnionego przez Telewizję Polską wynika, że ówczesny premier obawiał się, że Polacy mogą winą za katastrofę obarczyć Rosjan oraz zabiegał o dobry PR. Na próżno szukać tam troski o wyjaśnianie okoliczności katastrofy smoleńskiej.

 – To tylko potwierdza, że wszystkie zapewnienia, jakie słyszeliśmy ze strony ówczesnych władz, że zabiegają, aby wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej, to było kłamstwo. Te ujawnione taśmy, które dotyczą spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – zresztą w reakcji na wywiad jakiego płk Edmund Klich, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych, udzielił jednej ze stacji telewizyjnych, gdzie krytycznie odniósł się do działań czy też zaniechań rządu, są de facto obciążeniem ówczesnych władz. Nawet sam kontekst tego spotkania – reakcja i wezwane na dywanik przez premiera świadczy o intencjach i działaniach premiera Donalda Tuska. Trzeba powiedzieć, że pierwsze dni, tygodnie po katastrofie były kluczowe, decydujące w zakresie wyjaśnienia pewnych rzeczy przez polskich specjalistów z różnych dziedzin, ekspertów od katastrof lotniczych, ale nie tylko, którzy przy wsparciu rządu mogliby pewne kwestie sformułować czy postawić zasadne pytania.

 Jednak okazuje się, że Donald Tusk nie życzył sobie niewygodnych pytań, ponieważ miał już postawioną tezę. Jednak Edmund Klich nie pierwszy raz starał się – w tamtym czasie – zwrócić uwagę polskim władzom na potrzebę większej aktywności w działaniach po katastrofie smoleńskiej…

– Oczywiście. Teraz poznaliśmy taśmy dotyczące spotkania Edmunda Klicha z premierem Tuskiem, ale przypomnę, że dzień wcześniej – 22 kwietnia 2010 roku także doszło do tajnego spotkania Edmunda Klicha z ówczesnym szefem MON Bogdanem Klichem (stenogram z tego spotkania opublikowała „Gazeta Polska”), gdzie polski akredytowany przy rosyjskiej wojskowo-cywilnej komisji MAK płk Klich dzielił się swoimi przemyśleniami m.in., że to on poprosił o spotkanie, bo chciał zwrócić uwagę na konieczność pewnych działań ze strony Polski, których nie było. Wcześniej, bodajże 15 kwietnia 2010 roku, Edmund Klich złożył meldunek o odpowiedzialności strony rosyjskiej za katastrofę smoleńską z powodu niezamknięcia lotniska Siewiernyj, mimo fatalnej pogody i braku widoczności. Za sformułowanie tego typu tezy 22 kwietnia został zaatakowany przez ministra Bogdana Klicha.

A dzień później przez Donalda Tuska.

– Szef MON bronił strony rosyjskiej – można powiedzieć, że Bogdan Klich, a później również – jak pan zauważył – Donald Tusk chcieli jakby przerzucić odpowiedzialność za katastrofę na stronę polską, na przykład na pilotów tupolewa itd., są to rzeczy znane. Chcę też zwrócić uwagę, że spotkanie 22 kwietnia szefa MON i płk. Klicha, które jest integralnie związane ze spotkaniem dzień później z Donaldem Tuskiem, zostało nagrane przez Edmunda Klicha. Jak twierdził, miał do tego prawo. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie, które w końcu zostało jednak umorzone. Ważne jest też spotkanie dzień później z Tuskiem – teraz ujawnione w szczegółach, gdzie widać wyraźnie, jaką postawę prezentował szef ówczesnego rządu. Wezwanie Edmunda Klicha było reakcją na jego wypowiedź w stacji komercyjnej (TVN), gdzie krytycznie ocenił postawę Donalda Tuska wobec śledztwa po katastrofie smoleńskiej. Dla Tuska, który dbał o pijar, żeby jak najlepiej wypadać w mediach, był to cios.

Pułkownik Klich skarży się, że w Moskwie był sam, bez żadnego wsparcia. Czy to przypadek, że eksperta od cywilnych katastrof lotniczych wrzucono na głęboką wodę – samego – do zbadania katastrofy wojskowego TU-154M. Jak to możliwe, że ówczesny rząd nie wsparł swojego przedstawiciela, który nie miał tłumacza, nie miał samochodu, a do Polski wrócił za swoje pieniądze.

– Zastanawiające jest to, że polski przedstawiciel do zbadania katastrofy, w której zginął prezydent RP i najważniejsze osoby w państwie, został pozostawiony bez żadnego wsparcia polskich władz, bez stosownego zaplecza eksperckiego i – jak słyszymy – także bez pieniędzy. Już ten sam fakt jest szokujący i obciążający ekipę Tuska, ale wygląda na to, że w tym szaleństwie była metoda. Zapewne chodziło o to, żeby nie wskazać na rzeczywiste przyczyny tego, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, czyli nawet nie usiłować zbadać przyczyn katastrofy, nie przesądzając, czy ta katastrofa nastąpiła w wyniku zaniedbań ze strony rosyjskiej – niezamknięcia lotniska, czy też była działaniem mającym na celu doprowadzenie do fizycznej likwidacji poprzez eksplozję, wybuch. Najważniejsze w tej chwili dla Polski, dla opinii publicznej jest to, żeby w sposób bardzo czytelny i jasny opisać działania polskiego rządu – mam na myśli właśnie te zaniechania. I tutaj, mówiąc o zaniechaniach po katastrofie czy to w śledztwie, o braku wsparcia na przykład dla polskich prokuratorów oraz braku innych działań, których nie podjęto, nie sposób nie przywołać rozmowy, jaka miała miejsce między Tuskiem i Putinem we wrześniu 2009 roku na sopockim molo. Tak naprawdę nie wiemy, czego ta rozmowa dotyczyła. Nie twierdzę, że ta rozmowa dotyczyła tragedii, która się wydarzyła 10 kwietnia 2010 roku, ale w takiej sytuacji nie można wykluczyć, że mogły tam zapaść, a przynajmniej być dyskutowane jakieś kierunkowe ustalenia dotyczące relacji polsko-rosyjskich. Być może te ustalenia także ciążyły nad zaniechaniami ze strony Donalda Tuska już po katastrofie. Wiele jest tutaj ciągle niewiadomych…

Zastanawiające jest też, że w trakcie rozmowy Donalda Tuska i Edmunda Klicha – 23 kwietnia 2010 roku, premier nie interesuje się wyjaśnieniem katastrofy, lecz niepokoi go to, że opinia publiczna w Polsce może oskarżać Rosjan o spowodowanie tragedii.

– To pokazuje, w jakim kierunku idzie myślenie Donalda Tuska. Premier niepokoi się też, że wypowiedź Edmunda Klicha dla TVN-u niewątpliwie utrudni obalanie teorii spiskowych. I na tym koncentruje się uwaga Donalda Tuska, na tym, że – według niego – są jakieś teorie spiskowe. W domyśle taką teorią spiskową jest to, że za katastrofą stoi strona rosyjska, a być może są też jakieś powiązania – przynajmniej poprzez zaniechania – ze strony polskiej. To ma być tą teorią spiskową i na tym się koncentruje uwaga Donalda Tuska. Proszę zwrócić uwagę, że nie na analizie – jeszcze wówczas bogatych informacji, które przekazywali w kwestii katastrofy polscy eksperci. Niestety, te przekazy, uwagi, analizy były odrzucane. W trakcie rozmowy z Donaldem Tuskiem widać, że Edmund Klich jest tym wszystkim zaniepokojony. Jego celem – mam na myśli także rozmowę z ministrem Klichem, a także raport z 15 kwietnia skierowany do szefa MON jest przede wszystkim – jak zauważa sam autor – zwrócenie uwagi na daleko idące zaniechania ze strony rosyjskiej i podjęcie odpowiednich działań. Edmund Klich, moim zdaniem, bardzo słusznie zwrócił uwagę, że strona rosyjska formułuje raport, a Polska ma 60 dni na odpowiedź. Jest to bardzo istotne. Taśmy, jakie teraz ujrzały światło dzienne, potwierdzają zaniechania ze strony ówczesnych polskich władz państwowych i podejście ekipy Donalda Tuska do katastrofy smoleńskiej.

Zastanawiające, gdzie dzisiaj jest Donald Tusk, który tak ochoczo na Twitterze komentuje polskie sprawy, krytykuje działania obecnego rządu, ale po ujawnieniu „taśm Klicha” dziwnie zamilkł?

 – Na ogół w sposób cyniczny Donald Tusk reaguje na różne zarzuty czy wątpliwości – zresztą słuszne – związane przede wszystkim z katastrofą smoleńską. Jest to pewna taktyka, pewna linia, wariant obrony – poprzez właśnie lekceważenie czy wyśmiewanie rzekomo spiskowych teorii. Teraz, kiedy mamy pewien konkret – jeśli chodzi o taśmy – dla obserwatorów, wielu Polaków nie jest to oczywiście żadne zaskoczenie, ale mamy czarno na białym zapis rozmowy, słów, jakie wypowiadał ówczesny premier. W świetle tych faktów nie może przecież ironizować, że taśmy te zostały sfałszowane, nie może też zaprzeczyć słowom, które sam wypowiadał. Nic zatem dziwnego, że póki co milczy. Być może taką przyjął taktykę, że lepsze będzie milczenie i niewykluczone, że obmyśla jakąś odpowiedź. Trudno mu będzie jednak się wytłumaczyć, bo fakty są takie, że jako premier rządu nie podjął żadnych działań, które zmierzałyby do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy. Sprawa jest tutaj zero-jedynkowa.

Czy Pana zdaniem za rażące zaniedbania w sprawie podejścia do katastrofy smoleńskiej i wyjaśniania jej przyczyn Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?

– Chyba nie ulega żadnej wątpliwości, że tak. To jest procedura, która w odniesieniu do Donalda Tuska powinna zostać wypełniona, natomiast jest pytanie – czy tylko przed Trybunałem Stanu. Nie jestem ekspertem, więc nie chciałbym się wypowiadać, ale myślę, że sprawa jest tutaj oczywista. Będzie to też ważny test dla Rzeczypospolitej, test na wiarygodność państwa polskiego, jest to bowiem sprawa autorytetu Polski i Polaków. Nie jest to absolutnie jakakolwiek zemsta polityczna, ale jest to potrzebne jako pewna lekcja edukacji dla Polaków. Jeśli zatem chodzi o taśmy z 23 kwietnia 2010 roku, o których rozmawiamy, to w moim przekonaniu mają one też wymiar edukacyjny. Pokazują indolencję, brak działań, brak obrony polskiego interesu narodowego, państwowego ze strony ówczesnego premiera Donalda Tuska.

 Tuskowi będzie zatem trudno uciec od oczywistych faktów, próbować wywinąć się z odpowiedzialności.

– Wcześniej Donald Tusk – jak to ma w zwyczaju – wił się niczym piskorz. Mówiło się o zaniechaniach jego czy różnych osób z jego otoczenia czy instytucji. Natomiast na tych taśmach wyraźnie widać, słychać konkretnie, że za ten stan rzeczy odpowiada nie tylko Donald Tusk, ale w pierwszej kolejności właśnie on – jako szef rządu. Takie oddanie sprawiedliwości Polakom, przede wszystkim rodzinom smoleńskim, ale także tym, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, jest potrzebne, wręcz konieczne. Znaczenie tych taśm widzę przede wszystkim takie, że one będą pomocne w wyjaśnieniu zaniechań ze strony państwa polskiego w pierwszych, a także późniejszych dniach po katastrofie. Według mnie to sprawa najważniejsza, od której trzeba zacząć wyjaśniać przyczyny katastrofy rządowego TU-154M. Później w oparciu o ten fundament, na tej bazie można oczywiście dalej badać inne kwestie, inne aspekty związane z różnymi przesłankami dotyczącym właśnie katastrofy. O ile brak wraku tupolewa, brak umiędzynarodowienia śledztwa to wina rządu Platformy i PSL-u, to trzeba też powiedzieć, że choć Prawo i Sprawiedliwość rządzi już ponad pięć lat, to jednak wciąż nie mamy publikacji raportu podkomisji Antoniego Macierewicza. Nie mówię tego w formie zarzutu, ale stwierdzam pewien fakt. Wyjaśnienie przyczyn katastrofy jest na pewno bardzo mocno skomplikowane. Nie zmienia to jednak faktu, że warunkiem wyjaśnienia jest pokazanie w sposób przejrzysty, punkt po punkcie, tych wszystkich zaniechań ze strony rządu Donalda Tuska, a później Ewy Kopacz. Możemy się zastanowić, z czego te zaniedbania wynikały, jakie były ich przyczyny, co też zapewne ma swoje odniesienia. Tylko tak sprawę karygodnych zaniechań możemy wyjaśnić, bo materiał – choćby wspomniane taśmy – jest na tyle oczywisty, że państwo polskie, rząd muszą zareagować i powinny stanąć na wysokości zadania. Przed nami 11. rocznica tragedii smoleńskiej i czas najwyższy, żeby sprawy te wyjaśnić, a winnych ukarać. Jesteśmy to winni tym, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.

Dziękuję za rozmowę.

za:naszdziennik.pl


***

Gargas nie wytrzymała. Żąda od Tuska jasnej deklaracji i grozi procesem

Anita Gargas nie kryje, że jest oburzona ostatnim wpisem Donalda Tuska. Dziennikarka grozi procesem byłemu premierowi.

 Po kilku dniach milczenia Donald Tusk zabrał w końcu głos ws. ujawnionego nagrania z narady w KPRM kilkanaście dni po katastrofie smoleńskiej.

Były premier jednakże nie odniósł się do sedna ujawnionego nagrania. Postanowił odbić piłeczkę zarzucając partii rządzącej działania polityczne.

"Wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka" – napisał na Twitterze były premier. "Można upaść niżej?" – zapytał.

Gargas domaga się wyjaśnień

Oburzenia postawą Tuska nie kryje Anita Gargas. Dziennikarka domaga się od byłego premiera, by ten dokładnie wyjaśnił, co miał na myśli w swoim wpisie. W przeciwnym razie sprawa trafi do sądu.

"Panie @donaldtusk, proszę o natychmiastowe, publiczne wyjaśnienie na TT, czy pisząc "wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka" miał Pan na myśli "Magazyn śledczy Anity Gargas". Jeśli tego Pan nie uczyni, czeka Pana proces o zniesławienie. Zajmuję się katastrofą smoleńską od 10 kwietnia 2010 roku, a więc prawie 11 lat - dokładnie tyle samo, ile Pan unikał zajmowania się katastrofą. Nie pozwolę na podważanie dobrego imienia mojego i Zespołu" – napisała na Twitterze.

Nieznane nagranie z narady u Tuska

W programie "Magazyn śledczy Anity Gargas" na antenie TVP 1 zaprezentowano w czwartek nieznany wcześniej fragment narady w Kancelarii Premiera z 23 kwietnia 2010 roku. Jej tematem były kwestie związane z katastrofą smoleńską. Z nagrania można się dowiedzieć, jaki był poziom wiedzy premiera, jakie problemy miał akredytowany w Rosji Edmund Klich oraz jakie konflikty pojawiły się w polskiej ekipie. Klich, polski akredytowany przy rosyjskim MAK wprost powiedział, że nie miał wsparcia ze strony polskiego rządu. Co ciekawe, bezpośrednim powodem nagłej narady był wywiad, jakiego Klich udzielił TVN. Klich stwierdził w nim m.in., że przez błąd polskiego rządu Rosjanie uzyskali przewagę. To rozwścieczyło Tuska.

– Przyleciałem na własną rękę przedwczoraj, bo widziałem, że wszystkie moje próby kontaktu z panem premierem, pierwszy to był 15 kwietnia, kiedy wysłałem, no można powiedzieć, błagalne pismo. Zapewniano mnie, że pójdzie bezpośrednio do pana premiera. Nie wiem, czy pan premier otrzymał, czy nie? Nie miałem zamiaru informować mediów, ale widzę, że nie ma szans na spotkanie, w związku z tym podjąłem ten dramatyczny krok. Czuję na sobie wielką odpowiedzialność za to, co robię. Natomiast w tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem – mówił Klich podczas narady 23 kwietnia 2010 r. – Czy nie stać państwa polskiego na to, żeby wysyłając mnie w taką misję nie zapewnić mi chociażby jednego tłumacza z uprawnieniami tłumacza? Nie wiem, może nie stać – pytał.

– Ze względu na pańską wypowiedź publiczną, byłoby istotne, żebyśmy mieli jasność co do tej pierwszej kwestii, czyli załącznika. Bo pan dzisiaj publicznie zasugerował, że przez błąd polskiego rządu Rosjanie mają przewagę – mówił Donald Tusk, wyraźnie niezadowolony z wywiadu Klicha w TVN. – Jeśli działamy według załącznika 13., to jest wszystko jasno, precyzyjnie określone i nie można wybiegać za tę procedurę. Ja po prostu miałem nadzieję, że w Polsce ktoś oceni to wszystko dobrze i zaproponuje Rosjanom jakieś alternatywne rozwiązanie – odpowiedział Klich.
Wybór procedury badania katastrofy smoleńskiej

W programie przypomniano również, że procedurę badania tragedii oraz śledztwa wybrano bez konsultacji z polskimi prawnikami i specjalistami od stosunków międzynarodowych. – Pan jako przewodniczący komisji, jadąc tam, lecąc do Smoleńska, nie miał wyrobionej opinii na temat tego, na podstawie jakich przepisów międzynarodowych byłoby najlepiej prowadzić dochodzenie? – pytał były premier. – To jest prawda, dlatego, że ja działam w lotnictwie cywilnym. Wiedziałem coś o procedurach natowskich. (…) o tym, że jakieś porozumienie jest chyba z 93 roku, dowiedziałem się od pana ministra Parulskiego – wyjaśniał Klich.

– Świadomość Rady Ministrów i moja po relacji ministra Grabarczyka była jednoznaczna, że z punktu widzenia naszej wiedzy, znaczy władzy resortowej i pańskiej rekomendacji, konwencja chicagowska jest tym, czym będziemy się kierować. I nie słyszałem do dzisiaj, do dzisiaj to znaczy do pańskiego wystąpienia telewizyjnego, nie słyszałem od nikogo – począwszy od pana – jakiejkolwiek sugestii, że istniała możliwość wypracowania formuły prawnej lepszej niż konwencja chicagowska. I dlatego jestem zaskoczony, że sformułował pan ten pogląd w sposób taki drastyczny w wywiadzie telewizyjnym – mówił zirytowany Tusk.

Klich: Czy nie mogę liczyć na trzy minuty rozmowy?

– Czy ja postawiony na tak ważne i zaszczytne stanowisko, ale bardzo odpowiedzialne, czy ja nie mogę liczyć, że przy całym ogromie obowiązków, stresów pana premiera, na 3 minuty rozmowy albo minuta rozmowy w czasie jazdy samochodem. (…) Czy nie stać członka rządy – to nie musiał być pan premier, mógł być pan minister Boni czy inny – na kontakt z człowiekiem, który pracuje tam w stresie, walczy o to, żeby stosunku z Federacją Rosyjską, które… (…) jest szansa, żeby te wszystkie złe chwile przeszły w niepamięć – pytał Klich.

za:dorzeczy.pl