Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Nie błogosławić zła

Od kilku dni trwa ożywiona dyskusja i komentarze wobec decyzji Kościoła w Niemczech dotyczących ostentacyjnego błogosławienia par i związków homoseksualnych wbrew orzeczeniom Kongregacji Nauki Wiary. Nota Kongregacji wydana kilka tygodni temu odmawiająca takiego błogosławieństwa wywołała bardzo silny sprzeciw.

Niemal natychmiast po jej ogłoszeniu pojawiły się listy protestacyjne, wielu biskupów wygłaszało niedzielne kazania sprzeciwiające się decyzjom Watykanu, na portalach internetowych niektóre diecezje zamieściły swoje profile w otoczeniu niby tęczowej bandery.

Ta sama bandera pojawiła się wielu kościołach zarówno we wnętrzach świątyń, jak i na zewnętrznych murach. Motywowano ten sprzeciw wieloma względami. Oczywiście sprawą centralną było tutaj prostackie mylenie miłości z  tolerancją ludzkiej słabości. Argumentem było tak charakterystyczne dla ideologii neomarksistowskiej przyznanie prymatu kulturze nad odwiecznym prawem Bożym. Ignorując orzeczenia Magisterium Kościoła wysuwano argumenty „światłych” teologów, a zwłaszcza tak zwanych „teolożek”. Ostatecznym argumentem była zazwyczaj wola większości rad parafialnych. Ta wola większości była manifestowana w wielkiej bliskości czasu, w którym mogliśmy przeżywać „święto demokracji“ - wielkopiątkowy wybór wolą większości zbrodniarza kosztem Zbawiciela.

W tej chwili Kościół w Niemczech idzie jeszcze krok dalej deklarując ostentacyjne i manifestacyjne błogosławieństwo par i związków homoseksualnych. Przywołam w tym miejscu zwięzłe, ale bardzo mądre słowa: „Błogosławieństwa należą do świata niewidzialnego. Aby stały się rzeczywistością w naszym materialnym świecie, musimy wierzyć i żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami. To poprzez naszą wiarę błogosławieństwa ze świata duchowego wchodzą w świat materialny” (o. J. Witko).

Można się zastanawiać co staje się z błogosławieństwem, które sprowadzane ze świata niewidzialnego w naszą ludzką rzeczywistość, spotyka się z odrzuceniem wiary i Bożych przykazań. Nie chcąc używać patetycznych słów ośmielę się jednak zapytać, czy takie błogosławieństwo nie staje się po prostu przekleństwem?

Warto zarazem zauważyć, że ani Nota Kongregacji, ani nauczanie Kościoła nie odmawia błogosławieństwa osobom homoseksualnym. Kongregacja sprecyzowała, że jej odpowiedź na przedłożoną wątpliwość nie wyklucza „błogosławieństw udzielanych poszczególnym osobom o skłonnościach homoseksualnych, które wyrażają wolę życia w wierności zamysłom objawionym przez Boga”. Jednocześnie uznała za niedozwolone „wszelkie formy błogosławieństwa, które wskazywałoby na uznanie ich związków”.

Tym bardziej widać, że w tym sporze nie chodzi o człowieka. Chodzi o zmianę kulturową, o podporządkowanie wiary i moralności ideologii. Ten fakt trzeba przypominać niezmiennie i bardzo konsekwentnie. Tym bardziej, że i w naszym Kościele pojawiają się głosy krytykujące nauczanie katolickie jako dyskryminujące osoby homoseksualne. Otóż, Kościół broni godności każdego człowieka. To imię tej obrony sprzeciwia się ideologii, która zawsze jest karykaturą prawdy o człowieku.
------------------------------------------------------
***
Zamęt w Kościele nie jest doświadczeniem li tylko naszych czasów. To "zwykłe" działanie Zła. Nie pomijające nikogo z nas -świeckich, duchownych-w swych próbach zawładnięcia...

Pamiętamy o różnych-nieraz krwawo tragicznych-skutkach, ale pamiętamy również o gwarancji, iż Kościół zbudowany jest na Skale i moce piekielne go nie przemogą.

Oby tylko nas-różnych członków tego Kościoła nie zwiodły i nie zatraciły z czeluściach wiecznego potępienia.
kn