Polecane

Krok po kroku. Stanisław Michalkiewicz - Monachomachia sumienna

Dominikanin, przewielebny o. Ludwik Wiśniewski napisał był we wrześniu list do nowego nuncjusza apostolskiego w Polsce, przedstawiając w nim krytyczną ocenę polskiego Kościoła. Obecnie do listu „dotarła” „Gazeta Wyborcza” i piórem rzuconej na religijny odcinek frontu ideologicznego pani red. Katarzyny Wiśniewskiej komentuje , że czego jak czego, ale tego listu Kościół zlekceważyć „nie może”. Ale bo też list ten to miód na skołatane serce ścisłego kierownictwa „GW”, od początku próbującego skierować mniej wartościowy naród polski, a zwłaszcza jego katolickie masy, na właściwą drogę. Wprawdzie zasadniczo meandruje ona według mądrości każdorazowego etapu, ale mimo to ma przecież pewne odcinki stałe. Zgodnie z zasadą omne trinum perfectum, co się wykłada, że wszystko co potrójne – jest doskonałe, również stałe odcinki tej drogi tworzą jedność potrójną. Jest to sprzeciw wobec lustracji, nieprzejednana wrogość wobec Radia Maryja i walka z „ksenofobią”. I tę właśnie triadę odnajdujemy w liście napisanym przez ojca Ludwika Wiśniewskiego. Gdyby nie zapewnił on na początku, że inspiruje go „sumienie”, można by pomyśleć sobie, że inspiracja wyszła od „Gazety Wyborczej” i lubelskiego ordynariusza, Jego Ekscelencji abpa Józefa Życińskiego. Na tę ostatnią inspirację wskazywałby następujący fragment: „Nie wyjaśniono również wpisania na listę „tajnych współpracowników” sporej części biskupów. W moim przekonaniu nie można nikogo z nich oskarżyć o rzeczywistą współpracę z komunizmem, można co najwyżej zarzucić im naiwność.”

Jako uzupełnienie klasycznej formuły: „bez swojej wiedzy i zgody”, to by nawet było jakieś wyjście, chociaż z drugiej strony zarzut „naiwności” wobec – dajmy na to - „Filozofa”, też nie brzmi specjalnie wiarygodnie. Wrogość wobec Radia Maryja pozwala zlokalizować przewielebnego ojca Wiśniewskiego w Partii Umiarkowanego Postępu (W Granicach Prawa), jaką w polskim Kościele tworzy środowisko skupione wokół „Tygodnika Powszechnego” i TVN, które, jak wiadomo, zjednoczone są przez Siły Wyższe również od strony kapitałowej. Kropkę nad „i” stawia wreszcie walka z tubylczą „ksenofobią”, stanowiącą od czasów stalinowskich przedmiot nieustającego zatroskania starszych i mądrzejszych. Z tych względów list przewielebnego ojca Ludwika Wiśniewskiego przybiera postać donosu podyktowanego wprawdzie „sumieniem”, ale sumieniem człowieka zaangażowanego w politykę - co potwierdza trafność spostrzeżenia Roberta Penn Warrena, który w powieści „Gubernator” zauważa, że kiedy człowiek, będący wszak jednością duszy i ciała, politykuje, to jego sumienie politykuje także.

No i wreszcie krytyka zakonu redemptorystów, odpowiedzialnego za Radio Maryja, nadaje listowi przewielebnego ojca Wiśniewskiego znamiona monachomachii znakomicie zilustrowanej jeszcze przez pozbawionego złudzeń księdza biskupa Ignacego Krasickiego, co pokazuje, że kontynuacja jest większa, niż mogłoby się nam wydawać – zwłaszcza, że o źdźble w oku bliźniego i belce we własnym wspomina już Ewangelia. Okazuje się, że podziały polityczne w polskim Kościele zaostrzają się, niczym walka klasowa w miarę postępów socjalizmu i list przewielebnego ojca Ludwika Wiśniewskiego jest znakomitym tego świadectwem.

Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków)

za: Komentarz  •  „Dziennik Polski” (Kraków)  •  15 grudnia 2010

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1865 (kn)