Dwie wojny Putina – gorąca i informacyjna
Powyższy opis polityki rosyjskiej i wskazane metody przeciwdziałania jej są wciąż aktualne. Agresja Rosji na Ukrainie, interwencja w Syrii z elementami wojny totalnej (bombardowanie szpitali), zastraszanie sąsiadów w Europie manewrami, w ramach których trenuje się scenariusze agresji aż po „deeskalacyjne uderzenie jądrowe”, to elementy tej samej strategii. Kreml wysyła sygnał polityczny: „Jestem szalony, ustępujcie, bo wywołam wojnę”.
Temu przekazowi, realizowanemu przy użyciu instrumentów wojskowych, towarzyszy wojna propagandowo-informacyjna. Demonstrowanie dumy rządu (!) rosyjskiego z „waleczności” rosyjskich kibiców we Francji skutkuje przekazem podprogowym: „Bójcie się nas, umiemy zabijać” i „Ach! Jak ten francuski rząd sobie nie radzi. Głosujcie na Le Pen!”.
Wymyślenie i nagłośnienie przez rosyjskie służby historii rzekomego gwałtu imigrantów muzułmańskich na 13-letniej Niemce, emigrantce z Rosji, oraz inspirowanie na tej podstawie w Niemczech ulicznych demonstracji emigrantów – rosyjskich Niemców – daje przekaz: „To wszystko przez Merkel, głosujcie na AfD lub Pegidę” (obie prorosyjskie). Rozdmuchiwanie sporów w Europie Środkowej, by z każdego problemu uczynić dominujący temat relacji polsko ukraińskich, polsko-litewskich, rumuńsko ukraińskich, rumuńsko-węgierskich, węgiersko-słowackich itd., służy zapobieżeniu zjednoczeniu się zagrożonych narodów do wspólnej obrony przed Moskwą. Gra na pamięci historycznej Polaków („Nie liczcie na sojuszników – zdradzą was jak zawsze”, „Nie walczcie, to głupi romantyzm. Poddajcie się, oszczędzicie krwi”) ma nas rozbroić moralnie. Wzorem ma być „rozsądna” kapitulacja Czechosłowacji w 1938 r. O skutkach kapitulacji państw bałtyckich, która im krwi nie ocaliła, i heroizmie Finów, którzy się obronili, mamy nie pamiętać.
Osobny nurt to mity z serii „dla każdego coś miłego”: dla Francuzów znękanych zamachami terrorystów muzułmańskich – Putin (pułkownik KGB!) jako „chrześcijański rycerz-krzyżowiec walczący z islamem”, dla konserwatystów – Putin jako „neokatechumen”, „strażnik moralności chrześcijańskiej chroniący przed Gayropą i diewuszką Wurst”, dla sierot po komunizmie – Putin jako strażnik „historycznej chwały ojczyzny proletariatu” i jej „wielkiego zwycięstwa nad faszyzmem”, dla biznesmenów – „wielki rynek rosyjski”. To nic, że ryzyko polityczne jest duże (embarga), łapówki zjadają zyski, rozstrzyganie sporów biznesowych przed sądami Federacji Rosyjskiej mało pociągające, a klienci, choć liczni, to rozproszeni na olbrzymim obszarze (koszty transportu!) i – poza wąską grupą oligarchów – biedni. W rezultacie Czechy są większym rynkiem niż Rosja, ale o tym sza.
Interes siłowików – Churchill się mylił
Churchill był w błędzie, gdy pisał, że Rosja jest „zagadką opakowaną w tajemnicę w środku enigmy”, a kluczem do niej jest „rosyjski interes narodowy”. Rosja rządzona jest przez mafię kagebistów, a mafia nie broni interesu narodowego. Wiemy, że w XX w. w walce o władzę na Kremlu zabito miliony ludzi. Nieliczni zaś uświadamiają sobie fakt, że rosyjska klasa polityczna z tego samego powodu rozwiązała Związek Sowiecki. Motorem polityki rosyjskiej nie jest bowiem interes narodowy, lecz walka o władzę między klanami siłowików. Według badań rosyjskiej socjolog Olgi Krisztanowskiej 78 proc. rosyjskich elit politycznych to dawni funkcjonariusze KGB i GRU. Uczono ich, jak manipulować ludźmi i jak ich zabijać. Po ostatnich roszadach na szczytach władz Rosji procent siłowików nawet wzrósł, choć są to już młode wilki Putinowskiego chowu. Wszyscy oni, starzy i młodzi, mają tylko jeden cel – pozostawać u władzy i bezkarnie ciągnąć z tego korzyści. To była istota układu między Putinem a Jelcynem, gdy ten ostatni „szedł w otstawku”, a ten pierwszy przejmował władzę. Do jej przejęcia potrzebował wojny (by ukazać się jako „zwycięski car”) i destabilizacji (by ograniczyć swobody obywatelskie pod hasłem walki z zagrożeniem) i sprowokował je terrorystycznymi atakami bombowymi FSB na swoich własnych rodaków, w Moskwie, Wołgodońsku i Bujnaksku. Posłużyły mu one za pretekst do najazdu na Czeczenię w 1999 r. Alexandr Litwinienko, który to wyjawił, został otruty w Londynie. Brytyjskie służby jako sprawcę wskazały Kreml.
DNA imperium
Putin rządzi Rosją od 1999 r., a eksport destabilizacji jest głównym narzędziem jego polityki zagranicznej. To rosyjska tradycja, zarówno z nieodległej przeszłości (zamrożone konflikty w Naddniestrzu, Górskim Karabachu, Osetii Płd. i Abchazji), jak i z dawnych epok. W wiekach XVII i XVIII Rosja destabilizowała Rzeczpospolitą, by ją zniszczyć, w XIX w. zaś robiła to samo z Turcją i z Austro-Węgrami, by zdominować Bałkany. Bałkanizacja do dziś jest synonimem chaosu i politycznej fragmentacji. W XX w. Moskwa destabilizowała cały świat, spiskując z Hitlerem, by zburzyć porządek wersalski i „wzniecić płomień rewolucji”. W ostatniej dekadzie Kreml ożywił zamrożone konflikty na Kaukazie (Gruzja 2008), rozpoczął nowy na Ukrainie (2014–?), lokalny konflikt syryjski podniósł do poziomu ponadregionalnego i intensywnie przygotowuje się do rozpętania kolejnego (basen Morza Bałtyckiego?, Białoruś?, Mołdawia?).
Jedyną częścią Europy dotkniętą wojnami po 1991 r. i skutecznie ustabilizowaną jest obszar b. Jugosławii. Tam jednak pokój został przywrócony nie we współpracy z Rosją, lecz mimo jej wsparcia dla dyktatury Miloševicia (głównego źródła destabilizacji) i wbrew rozpaczliwym wysiłkom Kremla, by utrzymać napięcie (rajd rosyjskiego batalionu na lotnisko w Prištinie).
Moskwa wspierała terroryzm, gdy Putin był pułkownikiem KGB. Dziś, gdy usiłuje on ukazać się jako „jedyny silny przywódca cywilizowanego świata, skutecznie walczący z islamskim terroryzmem” i „obrońca chrześcijańskich wartości zagrożonych przez dekadencki Zachód”, powinien wzbudzać jedynie wzruszenie ramion.
Rosja eksportuje gaz, ropę naftową, korupcję i destabilizację. Surowce energetyczne są głównym źródłem dochodów jej budżetu, z którego korumpuje obcych polityków (Schröder), wspiera partie radykalne na Zachodzie i finansuje zbrojenia, szantażując nimi inne kraje lub je najeżdżając. Obrazu dopełniają rosyjskie „wojny gazowe” z apogeum w 2009 r.
Cele Rosji, czyli Palmerstone miał rację
Skoro odkrycie celów Rosji to według Palmerstone'a (uświadamianego w tej materii przez księcia Adama Jerzego Czartoryskiego) połowa sukcesu w ich zwalczaniu, to jakie są te cele?
Rosja chce w Europie:
Zmienić Ukrainę w państwo upadłe. Sukces Ukrainy (podobnie jak Gruzji w dobie Saakaszwilego) stwarzałby zagrożenie dla Putinowskiej „suwerennej demokracji” i Kreml musi mu zapobiec za wszelką cenę. Ukraińcom nie może się wieść lepiej niż Rosjanom pod władzą Putina, gdyż władza ta by upadła.
Zerwać więzi transatlantyckie – pozbyć się USA z Europy, zniszczyć UE i stworzyć europejski koncert mocarstw z Rosją w roli głównej i z marginalizacją państw Europy Środkowej. To w tym celu Rosja wspiera wszystkich radykałów tak z prawej, jak i z lewej, manipuluje kryzysem imigracyjnym, prowokuje nowe fale uchodźców z Syrii, podważa prestiż rządów europejskich i skłóca narody Międzymorza.
Rosja prowokuje destabilizację sąsiadów od Norwegii i Finlandii (utworzenie szlaku imigracyjnego z Bliskiego Wschodu do Skandynawii przez terytorium Rosji), przez Szwecję (wtargnięcia samolotów i okrętów podwodnych), państwa bałtyckie (zamieszki w Estonii w 2007 r., porwanie Kohvera) aż po Polskę, Węgry i Rumunię (wojna propagandowa, mająca na celu ożywienie sporów historycznych z sąsiadami (np. inicjatywa z marca 2014 r. rozbioru Ukrainy między Polskę, Rumunię i Węgry) oraz Gruzję i Ukrainę (zbrojny najazd).
Na Bliskim Wschodzie:
Utrzymać bazy rosyjskie w Tartusie i w Latakii – do czego wystarczy panowanie Asada na nadmorskich obszarach alawitów.
Wiecznej wojny we wnętrzu Syrii i Iraku, która pochłania zasoby i uwagę Zachodu, redukuje spadek cen ropy (podstawy budżetu Rosji) i zapobiega budowie lądowego szlaku tranzytowego dla surowców energetycznych z Zatoki Perskiej do Morza Śródziemnego, którym można by zaopatrywać Europę poza kontrolą rosyjską.
Jedynym realnym celem Putina i jego siłowików jest władza. Rosyjska gospodarka nieuchronnie chyli się ku upadkowi. Pogłębiające się problemy życia codziennego w Rosji muszą być jakoś wyjaśnione Rosjanom. Putin zaś rządzi od 1999 r. i nie może zrzucić winy za te niedogodności na swoich poprzedników. Jedyną drogą zawiadywania nadchodzącym kryzysem wewnętrznym jest agresja, a w ślad za nią mobilizacja do „obrony ojczyzny” i wskazanie jako winnych „amerykańskich imperialistów i ich środkowoeuropejskie marionetki”. Putin potrzebuje wojny, i jeśli Zachód okaże słabość, to ją wywoła.
Przemysław Żurawski vel Grajewski
za:niezalezna.pl/88302-dwie-wojny-putina-goraca-i-informacyjna