Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wolne media kontra PO

Wolność słowa i niezależność dziennikarzy to sprawa obca dla postkomuny, która nie rozumie i nie szanuje tych pojęć.



Platforma Obywatelska udowodniła to przez lata swoich rządów, gdy w mediach kontrolowanych przez nią i tych z nią „zaprzyjaźnionych” nie mógł pracować żaden dziennikarz, wydawca czy publicysta, który otwarcie krytykowałby w nich jej poczynania. Postkomuna – PO-PSL-SLD – wyrzucała wszystkich.

Taka praktyka obejmowała również zakaz zapraszania do mediów tych dziennikarzy i publicystów. To dlatego przez wiele lat w mediach publicznych nie można było natknąć się na Tomasza Sakiewicza, Bronisława Wildsteina czy Rafała Ziemkiewicza. Stosowano to także wobec ekspertów i publicystów. Przez lata w TVP nie występowali ani dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, ani prof. Zdzisław Krasnodębski czy prof. Ryszard Legutko. To był zwykły zapis na nazwiska w krajach o ograniczonej wolności słowa i fasadowej demokracji. Dziennikarze, eksperci, intelektualiści, którzy nie podobali się ówczesnej władzy, mieli nie istnieć w publicznej świadomości.

To nie była nowa metoda, PO stworzyła tylko konsekwentnie system, którego podwaliny istniały już wcześniej. Od samego niemal początku hołdowała tej metodzie „Gazeta Wyborcza” – tych, którzy nie podporządkowywali się linii, miało po prostu nie być na łamach największej gazety i wszędzie tam, gdzie jej środowisko miało wpływy.

W posłowiu do książki nieżyjącego już Piotra Skórzyńskiego „Wojna światów” jest zamieszczone zdanie, które Adam Michnik miał wypowiedzieć do tego autora: „Ty, Skórzyński, nie istniejesz i nigdy nie zaistniejesz”. Kilka dni temu pojawiła się notatka w „Gazecie Wyborczej” o śmierci przenikliwego intelektualisty i krytyka literackiego Tomasza Burka, którego „Wyborcza” po latach pomijania właśnie jako wybitnego raczyła zauważyć. Widać, kiedy ta granica nieistnienia przynajmniej częściowo się kończy – gdy krytyk systemu umiera.

Rządy cenzury ma PO wpisane w metodę działania. Partia Tuska jest formacją, która walczy z niezależnością dziennikarską konsekwentnie od lat. Gdy po raz pierwszy rządził PiS i w mediach pojawiło się wielu „niepewnych” z punktu widzenia PO dziennikarzy, partia ta opublikowała oczerniający ich „raport”. Ogłoszono, że dziennikarze przyszli do mediów publicznych prowadzić programy, bo wysługują się nowej władzy. Wymieniono ich z nazwiska. Co komiczne, w tym gronie znalazła się na przykład Dorota Wysocka-Schnepf.

Nie miało znaczenia, jak dziennikarze prowadzili programy, chodziło o zbudowanie mechanizmu, że każdy, kto w mediach wprost nie propaguje linii PO, jest „pisowskim dziennikarzem”. Dziennikarze zagrozili pozwami, wybuchł skandal i PO swój pełen manipulacji i kłamstw „raport” ukryła. Próżno go dziś szukać. Wieść kuluarowa niesie, że jego autorami mieli być nie politycy, którzy go przedstawiali na konferencji prasowej: Rafał Grupiński i Iwona Śledzińska-Katarasińska, lecz m.in. Tomasz Siemoniak.

PO nigdy nie odeszła od tej metody – dyskredytowania niezależnych dziennikarzy i wywierania na media presji, aby były im posłuszne. Dziś, nie mogąc wyrzucać dziennikarzy z pracy, obraża ich, podważa ich wiarygodność. Były minister sprawiedliwości (sic!) Borys Budka pozwolił sobie grozić jednej z najlepszych reporterek „Wiadomości” za to, że pokazała go na manifestacji byłych esbeków: „Przyjdzie jej za to odpowiedzieć. Spokojnie... Spisane będą słowa i czyny...”.

Gdy za dziennikarką wstawił się redaktor TVP Samuel Pereira, pan Budka raczył to skomentować: „Symbol »niezależnego dziennikarstwa« w obronie reżimowej propagandy”. Inny polityk PO, Marcin Kierwiński, tak powiedział do dziennikarza TVP Info: „Nikt nie ma wątpliwości, że prywatnie jest pan działaczem PiS. A zawodowo »działaczem przykrywkowcem«”.

Rzecznik PO Jan Grabiec o reporterze „Wiadomości” TVP, który pytał o płacę minimalną: „Trudno traktować poważnie »dziennikarzy« wysyłanych na zlecenie partii”. Poseł Michał Szczerba tak groził reporterowi „Wiadomości”:
„Niech pan sobie negocjuje już etacik w TV Republika. #MarszWolności się dopiero zaczął i widać przerażenie wśród funkcjonariuszy #PaństwoPiS”.


Tylko przez słabości polskiego prawa oraz, niestety, środowiska dziennikarskiego politycy postkomuny mogą pozwolić sobie na tak otwarte ataki. Ale ich próba niszczenia dziennikarzy, którzy postanowili być nieposłuszni linii ich partii i mówić prawdę o postkomunie, nie powinna i nie może pozostać bez odpowiedzi.

 Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.