Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Konrad Banachewicz - Buców trzeba /.../

W piątkowym wydaniu „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł Tomasza Żuradzkiego „Patriotyzm jest jak rasizm”. Trzeba się z tej publikacji cieszyć

, bo kosmopolici z Czerskiej zdecydowali się wystąpić z otwartą przyłbicą. Do tej pory zasadniczo mydlili oczy widowni przeciwstawiając patriotyzm „zaściankowy” - „oświeconemu” w wykonaniu spadkobierców „Puław” i „Natolina”. Parafrazując Słonimskiego: rozumiem, że prawdziwy Polak powinien mieć tylko jedną ojczyznę – ale dlaczego ma nią być Francja?

W każdym razie filozof-politolog Żuradzki daje czadu już w nagłówku: ”Patriotyzm nie ma żadnego uzasadnienia moralnego”. Gazeta znana do tej pory z dzielenia włosa na czworo i relatywizowania wszystkiego w zasięgu, tym razem feruje kategoryczne stanowisko moralne.

„W środę pod moimi oknami przedefilowały setki ludzi wyszkolonych do zabijania innych ludzi.” - poruszające... Skoro pan Ż. reaguje w ten sposób na obecność wojska, musi mieć nerwy w strzępach. Wyobrażacie sobie państwo? Sobotni wieczór, romantyczny spacer z ukochaną – a tu nagle patrol policji! I romantyczny nastrój pryska, a Eros ucieka – brutalnie spłoszony przez Thanatosa. Ciężkie jest życie człowieka wrażliwego w wielkim mieście.

Autor chciał się popisać erudycją, ale już grafomański styl woła o pomstę do nieba: „Przeleciało kilka samolotów przeznaczonych do walki z innymi samolotami i zrzucania śmiercionośnych bomb. ” - no a do czego niby służą samoloty bojowe? Do spryskiwania ziemniaków środkiem stonkobójczym?

Ciekawiej robi się, gdy filozof-politolog opisuje swoje postrzeganie świata: „Ta prawicowa fascynacja skłonnością do przemocy - elementem niewątpliwie zwierzęcym w człowieku - zawsze wprawiała mnie w zdumienie.” Dobre, prawda? Ukochani na łamach organu Ministerstwa Prawdy „ludzie honoru” charakteryzowali się głębokim pacyfizmem, Gandhi i jego „bierny opór” to przy komunistach przejawy krwawego militaryzmu, a za wszelkie wojny odpowiada prawica. I już.

Niestety, nie koniec na tym: „ Tym bardziej że wydaje się całkowicie sprzeczna z deklarowanym jednocześnie przywiązaniem do etyki chrześcijańskiej” - filozof, politolog i bladego pojęcia o rozróżnieniu między wojnami napastniczymi i obronnymi nie ma? Mamy się rozbroić, pozbyć się wojska – bo jego istnienie jest jakoby sprzeczne z etyką chrześcijańską, która „samą przemoc - nawet w stosunku do wrogów - potępia z całą surowością”? Co zdanie, to gorszy przykład nieuctwa pomieszanego z intelektualną tandetą. Ciekawe, czy „filozof” Ż. miał kiedykolwiek w ręce Stary Testament...

Pan Ż. nie przestaje dostarczać mocnych wrażeń: „Wydaje się przecież, że masowa ekstaza warszawiaków na widok kilku maszyn do zabijania oraz wyjątkowe poważanie, z jakim traktuje się żołnierzy - ludzi, którzy dobrowolnie chcą zabijać innych - to jaskrawy przykład kultywowania skłonności morderczych”. Facet, dla którego żołnierze to mordercy marzący o zabijaniu innych, pisze doktorat z etyki... Ręce opadają po prostu – co on robił na studiach? Jeśli gdzieś w programie był wykład z podstaw logiki, to p. Żuradzki powinien zażądać zwrotu pieniędzy, bo nie nauczono go dokładnie nic. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że w latach 60tych „filozof” świetnie by się odnalazł na amerykańskim lotnisku, plując na wracających z Wietnamu żołnierzy.

Swoim zlasowanym od pacyfizmu mózgiem nie poprzestaje na krytykowaniu wojska. Pan „etyk” pisze następująco:”Różne traktowanie ludzi ze względu na ich kolor skóry nie różni się niczym od różnicowania ich na podstawie miejsca zamieszkania.”. Czyli: patriotyzm - postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia dla niej ofiar – jest równoważny z segregacją rasową na amerykańskim Południu albo deportacjami „czarnych” z Moskwy rządzonej przez Łużkowa. Powstańcy warszawscy czy moskiewski OMON – jeden czort. Rasiści i prześladowcy.

Strasznie dużo w tekście „filozofa” Ż. naciąganych tez, ale są i bzdury poważniejsze: „Singer pisze, że żyjemy w świecie, w którym mamy tylko jedną atmosferę, jedną ekonomię, jedno prawo i stanowimy jedną wspólnotę.”. Ooo, tu już się robi mało zabawnie. Z atmosferą można się jeszcze od biedy zgodzić, z ekonomią też – ale jedno prawo? Jedna wspólnota? A co ja niby mam wspólnego z zielono-czerwonymi pederastami z Berlina?
Konia z rzędem temu, kto wykaże jedność prawa obowiązującego w Polsce i w Iranie (kwestie obyczajowe) albo w Holandii i USA (narkotyki!). Z pewnością socjalistom wszelkiej maści marzy się taki scenariusz (Ein Volk, Ein Reich, Ein Führer się klania) – ale opisywanie tego jako faktu dokonanego to wyjątkowo bezczelna manipulacja intelektualna. Nawet jak na standardy gazety, która w takowych celuje.

Na używane przez „filozofa” chwyty erystyczne może się nabrać chyba tylko człowiek o umysłowości ociężałego orangutana: „Skoro jestem Polakiem, to nie muszę poważać Niemców. Afrykańczycy zaś mogą mrzeć jak muchy - nie ruszy mnie to, bo są daleko i nie z mojego plemienia.”. Czy ktokolwiek normalny definiuje patriotyzm jako przyzwolenie na pogardę dla innych narodowości? Chyba tylko ludzie wychowani w starej dobrej szkole towarzysza Moczara („dla nas partyjniaków ojczyzną jest Związek Radziecki”). To jest, proszę pana „filozofa”, szowinizm – ale kto bym tam zawracał sobie głowę prawdziwym znaczeniem słów? Trochę na podobnej zasadzie sklejono w powszechnej świadomości pojęcia „tolerancja” i „akceptacja”: jeśli skrzywię twarz na widok pary gejów in flagranti, to na pewno jestem nietolerancyjny.


Stara sztuczka: definiujemy sobie przeciwnika (podciągając pod pojęcie treści z innej beczki), a potem spreparowanego manekina okładamy, podniecając się własną odwagą cywilną. Że nic wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy to nie ma? Nie szkodzi. „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą ”.

Dobra, wystarczy katowania się tym bełkotem. Czemu w ogóle poświęcam umysłowym wypocinom „filozofa” miejsce? Bo stanowią ciekawą ilustrację linii reprezentowanej przez „GW”. Mnóstwo ludzi na świecie ma jakieś obsesje: jednym wszystko kojarzy się z futbolem, innym z motoryzacją, a największej chyba grupie – z gołą d... Jakie skojarzenia ma standardowy poputczik publikujący w GW? Wiadomo: antysemityzm i bracia Kaczyńscy. I o czym by nie pisano, któryś z tych dwóch wątków prędzej czy później wypłynie.
Można się na przykład dowiedzieć ciekawych rzeczy o historii świata: „Podział świata na państwa narodowe jest przypadkowym i krótkim epizodem w dziejach ludzkości - istnieje nie dłużej niż jakieś 150 lat.” - znowu, jak poprzednio, ręce opadają na widok nieuctwa... O Japonii słyszał? Korei? Podejrzewam, że chodziło „filozofowi” o doktrynę nacjonalistyczną, która rzeczywiście powstała ca. w XIX wieku – a nacjonalizm to największe zło tego świata, naturalnie poza antysemityzmem.

O wilku mowa: „nowoczesny patriotyzm jest równolatkiem nowoczesnego antysemityzmu.” - co to ma wspólnego z czymkolwiek? Co wynika z takiej zbieżności dat? Jeśli mam kuzyna będącego równolatkiem Leszka Millera to powinienem się wstydzić czarnej owcy w rodzinie? Nie posądzam „filozofa” aż o taką głupotę – chodzi tu moim zdaniem o wbicie w głowę czytelnika zbitki skojarzeniowej patriotyzm-antysemityzm. A ten ostatni, to rzecz jasna największa zbrodnia etc.

Skoro już przy "braciach" starszych jesteśmy: „W XX wieku największe pokazy potęgi militarnej urządzały zbrodnicze dyktatury - komunistyczne i faszystowskie.”. Hmm, ciekawe co „filozof” ma do powiedzenia na temat takiego linku:
http://en.wikipedia.org/wiki/Israel_Defe....

Ćwierć wieku, od 1948 do 1973 – jak nie patrzeć, to jest XX wiek. Izrael jako zbrodnicza komunistyczno-faszystowska dyktatura?


Niezależnie od bombardowania czytelnika świetlanymi ideami, „filozof” nie mógł, po prostu nie mógł się powstrzymać przed wsadzeniem szpili znienawidzonym Kaczorom: „Od środy stały się także (defilady – KPB) znakiem rozpoznawczym karykaturalnych rządów naszych bliźniaków.” I już mamy ustawioną śliczną serię skojarzeń: zwierzęta – dzicz – barbarzyństwo – totalitarne reżimy – Bracia. Wszystko jasne, nieprawdaż?
Są i konkretne zarzuty: „Państwo, które nie jest w stanie zbudować ani kilometra równej autostrady” - no jasne, przez siedemnaście lat sieć autostrad rosła jak na drożdżach, dopiero wredni Bliźniacy ją zastopowali; „nie jest w stanie rozwiązać problemów służby zdrowia” - i to jest publikowane na łamach gazety, która wytrwale wspierała „białe miasteczko” histeryzując nad brutalnością reżimu, który pielęgniarki prześladuje... I oczywiście „nie jest w stanie uchwalić nawet poprawnej ustawy lustracyjnej” - kolejny raz kłania się szkolenie w wykonaniu klasyków.
Coś jak Michnik, który naturalnie nie jest przeciwko lustracji, ale... I tu następuje długa lista zarzutów, urojeń i krytyki wymyślonych demonów, wskutek czego czytelnik dochodzi do wniosku, że nic się nie da, niczego nie będzie i ogólnie Kononowicz rządzi.

I tak to mniej więcej wygląda, proszę Państwa. Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze: jeśli paradę w rocznicę wybuchu Rewolucji urządza Francja, to jest to wielkie patriotyczne święto, jeśli Izrael – to oczywiście prawo do samoobrony, a jeśli Polska (za Kaczyńskich!) – to igrzyska dla ludu, organizowane przez karykaturalne rządy.

„GW” ostatnio wyspecjalizowała się w tego rodzaju akcjach – kombinują naokoło. Nie da się bezpośrednio zglanować Powstania Warszawskiego czy samej AK? Nie ma problemu, oskarżymy ich o prześladowanie Żydów w artykule zapowiadanym na pierwszej stronie (a potem przeprosimy na ósmej). Rozwadniając przy tym wszystko w moralnym relatywizmie: patriotyzm jest przestarzały, żołnierze AK myśleli XIX-wiecznymi kategoriami, to już jest passe... Ciekawe, że nie czepiają się w ten sposób narodowego myślenia u naszych sąsiadów.
Bitwa Warszawska? Ta sama strategia. Nadymać konflikt Piłsudski – Rozwadowski, tu aluzja o tchórzostwie między wierszami, tam cieple słówko o komunie... I kroczek po kroczku, można rozmyć wszystko w relatywistycznym bagienku. A jeśli wszyscy byli umoczeni, to winny nie jest nikt. Q.E.D.

Ludzie reprezentujący ten sposób myślenia wywodzą się z różnych środowisk: „chamy”, „Żydy”, KOR – ale łączy ich pogarda dla tradycji patriotycznej w polskiej historii. /.../

Konrad Banachewicz
/.../
http://banan.salon24.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.