Media społecznościowe tona w hejcie

Przed śmiercią Pawła Adamowicza w sieci rozpętał się konkurs na najbardziej ohydne oskarżenia. Kto jest winien brutalnego ataku na prezydenta Gdańska, czy atak nożownika był inscenizacją i czy Stefan W. dobrze wykonał „robotę”.

Media społecznościowe, które tak fantastycznie informują o wydarzeniach, wzmagają też bijatyki i niezdrowe emocje.

Za każdym razem sytuacja się powtarza. Nie ma znaczenia, czy chodziło o mord w łódzkim biurze PiS, o kolejne kolizje z udziałem VIP-ów, o katastrofę smoleńską czy przypadki, gdy znani politycy trafiają do szpitala. Mechanizm jest ten sam: trzeba podnieść temperaturę sporu do niewyobrażalnych granic. Chamstwo w sieci, jakie rozlało się po zamachu na prezydenta Pawła Adamowicza, przekroczyło wszelkie granice. I nie ma tak naprawdę barw politycznych.

Brednie z obu stron barykady

Narodowcy w dyskusji pod linkami o ataku nożownika podczas gdańskiego finału WOŚP licytują się w obelgach i wyzwiskach pod adresem bardzo ciężko rannego człowieka. Jednocześnie wykazują zrozumienie dla sprawcy, niektórzy nawet deklarują chęć zrzutki na prawnika dla Stefana W. Przecież „dobrze zrobił”, „śmierć wrogom Ojczyzny”, „chciał sprowadzić imigrantów” – piszą.

Część prawicowców z kolei sugerowała na Twitterze, że atak na Adamowicza ma drugie dno i chodzi o zwycięstwo w najbliższych wyborach. Niektórzy zwolennicy opozycji gremialnie o tragedię oskarżyli PiS, media publiczne wręcz nie ukrywają satysfakcji, że nastąpił dramatyczny remis: w 2010 r. zaatakował Cyba, teraz plemienni przeciwnicy mają „swojego” Stefana W.

Jarosław Kurski – wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, a więc ktoś o niebo bardziej wpływowy niż dziesiątki zajadłych internautów – nim lekarze zdążyli zoperować rannego Adamowicza – zasugerował, że mamy do czynienia z jakimś mitem założycielskim strony antypisowskiej, a jego tekst nie pozostawia złudzeń, kto tak naprawdę miał pchnąć nożem prezydenta Gdańska.

„Wczoraj w Gdańsku doszło do politycznej zbrodni, do wyrachowanej i zaplanowanej próby zabójstwa polityka wybranego w powszechnych wyborach, polityka o niedawno odnowionym wielkim demokratycznym i politycznym mandacie” – napisał Kurski. W tym samym czasie inni dziennikarze „Wyborczej” nawoływali do opanowania i nierzucania bezpodstawnych oskarżeń. Próżne były te wołania, bo zignorował je sam przełożony publicystów. Tekst Kurskiego jak wisiał, tak nadal jest dostępny na stronach internetowych gazety. Żadnej samokrytyki, refleksji nad tym, co się stało.

Poszukiwanie winnych

Dalej we wskazywaniu winnych gdańskiej tragedii poszedł wiceprezydent Warszawy. „Bo to ich wina. To oni zniszczyli reputację sądów. Doprowadzili do tego, że każdy może bezkarnie zakwestionować wyrok w imieniu Rzeczypospolitej. I zaatakować – jak widać też fizycznie – każdego: sędziego czy urzędnika

/.../

Zatem na własną odpowiedzialność dopiszmy puentę: "Nie ma jednak żadnej pewności, że nastąpi katharsic na polskiej scenie politycznej. Skoro ani katastrofa smoleńska, ani atak na łódzkie biuro PiS nic  wtej sprawie nie zmieniło, możemy spodziewać się najgorszego /.../ Czasami słowo przynosi nie mniejsze szkody od noża psychopaty"


Autor: Grzegorz Wszołek

Pozostało 50% treści.

za: https://gpcodziennie.pl/106511-mediaspolecznosciowetonawhejcie.html

***
- Kto za tym stoi?
 - Zawsze w sumie ten sam - Kłamca i siewca kłamstwa, nienawiści i zbrodni. Od początku.
To nie "klerykalny":slogan. To  przez wieki doświadczana i realizowana przez zwiedzione ludzkie dusze i  osłabione ludzkie psychiki szatański plan. Dobrze o tym pamiętajmy. Pamiętamy?...
kn