Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Zboczony konwejer. "Raz puszczona w ruch maszynka deprawacji nie zatrzyma się już tak łatwo"

Czy można tak wynaturzyć świat, że nie chce się w nim żyć? Czy można tak rozchwiać ludzkie poczucie sensu i samoidentyfikacji, że niemal każdemu oddechowi towarzyszy lęk? Tak, można to zrobić – istnieją na to skuteczne metody. Pytanie: po co to czynić?

Ludźmi zagubionymi, wyrwanymi z pewności sądzenia o rzeczach najprostszych można po prostu bezkarnie i irracjonalnie sterować. A więc robi się to dla… władzy.

Uderzanie w rodzinę i tradycję, wzruszanie najmocniejszych podstaw samoidentyfikacji to metody, którymi dzisiejsi marksiści usiłują zdobyć rząd dusz. Wykorzenienie ludzi, zaniepokojenie ich, spowodowanie niepewności pozwalają na prowadzenie ich w kierunku, w którym lewaccy propagandyści zechcą ich powieść.

Nie ma ludzi odpornych na manipulację, to tylko kwestia natężenia mentalnej przemocy, czasu i pieniędzy. Nikt nie wytrzyma długiej mentalnej kąpieli w absurdzie. Im bardziej absurdalne rzeczy się nam wpiera, tym lepsze będą skutki długotrwałej i totalnej manipulacji. Początkowo śmiejemy się do rozpuku, potem wzruszamy ramionami, aby w końcu zacząć milczeć i biernie podążać za konwejerem. Konwejer z natury nie polega na wyciąganiu z człowieka prawdy, dąży jedynie do jego złamania i wykształcenia gotowości przyznania się do każdej winy, jaką tylko przesłuchujący będą chcieli usłyszeć.

Im bardziej bezczelne i brutalne będą żądania, tym lepiej – byleby tylko konwejer dostatecznie długo trwał. Nie ma mocnych, każdy pęknie.

Od dekady zakłada się nam na głowę bolesny czepek mankurta. Nikt już nie użyje słowa „zboczeniec”, nikt publicznie nie puknie się w głowę, słysząc o tym, jak konieczne jest demoralizowanie naszych dzieci od najmłodszych lat. Nikt nie trzaśnie w pysk bezczelnego „latarnika”, który obrzydliwie zagląda w bieliznę nieletnim.

Bohaterem czasu staje się Daniel Cohn-Bendit, dewiant i przyjaciel Adama Michnika (nie wiadomo, co bardziej pejoratywne), który od dawna publicznie wychwala „odczuwanie wspólnej seksualności wraz z małymi dziećmi”.

Jeszcze kilka lat temu próby homoseksualnych ekscesów – w takim na przykład Belgradzie – rozganianie były pięściami zwykłych przechodniów. Dziś prospektem Kneza Miloša spokojnie defilują odmieńcy. Terror zboczeńców nasila się, a my – normalni ludzie, schodzimy im z drogi. Defilują więc dalej i coraz bardziej nachalnie, coraz śmielej domagając się uznania ich za półbóstwa.

Jeśli zezwolimy im na adopcję dzieci, przypieczętujemy marny koniec naszej cywilizacji. Raz puszczona w ruch maszynka deprawacji nie zatrzyma się już tak łatwo.

Milcząc, przykładamy dłoń do wynaturzonego końca świata, jaki znaliśmy.

Felieton ukazał się w numerze 11/2019 tygodnika „Sieci”.

autor: Witold Gadowski

Reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy i Bałkanów. Badacz afer i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim wydał książkę "Tragarze śmierci" ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów ("Carlosa", Abu Dauda, RAF).

Copyright © 2017. All Rights Reserved.