Ideologia gender

Niebezpieczny precedens. Lewica w Bydgoszczy forsuje edukację seksualną wbrew woli rodziców. To kolejna próba narzucenia młodym ludziom ideologii gender.

Środowiska wspierające ruchy homoseksualne twierdzą, że rodzice nie mają prawa decydować, czego są uczone dzieci w szkole. Szczególną falę krytyki wywołało oświadczenie w sprawie edukacji seksualnej rozdawane w bydgoskich kościołach po apelu Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski „Stop Deprawacji Dzieci i Młodzieży!”.

W obronie praw rodzicielskich staje Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka. – Konstytucja stanowi wyraźnie, że to rodzice mają pierwsze prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, a wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka. Kościół czy jakakolwiek inna instytucja, organizacja czy osoba, rozdając wzór oświadczenia rodzicom, wskazuje im tylko na to prawo, z którego mogą skorzystać lub nie – zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Mikołaj Pawlak. Jak podkreśla, ograniczenie lub pozbawienie rodziców praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu. – Zatem całkowicie bezpodstawne jest kreowanie rzekomych naruszeń tzw. równości. W razie potrzeby włączę się w takie postępowania. Jak widać, wolność i wiedza o prawach postrzegane są wybiórczo – mówi nam Pawlak. Pedagodzy nie mają wątpliwości, że sugerowanie, jakoby rodzice ograniczali swoim dzieciom dostęp do „wiedzy”, jest nadużyciem.

 – Wiedza dotycząca seksualności wiąże się z moralnością, a oni oddzielają moralność od seksualności, od wiedzy seksualnej w tym wypadku – zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Andrzej Mazan, pedagog i wieloletni dyrektor szkoły.

– Treści dotyczące zachowań seksualnych nie są treściami moralnie obojętnymi. To jest ustanowienie nowego prawa poza prawem naturalnym, poza Dekalogiem i prawem Bożym. To są dowolne kompozycje ludzkie, które są tworzone tylko po to, żeby doprowadzić do zniszczenia sumienia dziecka – alarmuje dr Mazan. Należy zdecydowanie walczyć o to, żeby nie wprowadzać treści, które są nieadekwatne do wieku rozwojowego dziecka. O tym zawsze przypomina Kościół, broniąc praw dziecka i rodziny. Tezy lewicy są tylko przykrywką do forsowania i narzucania dzieciom i nastolatkom destrukcyjnych treści.

– Pomiędzy z miłością wyrażoną troską o los swych dzieci a próbą narzucania obcym dzieciom własnych poglądów nie ma żadnego związku. To wprost próba zaborcza. Wpisuje się ona w szeroko prowadzone akcje środowisk promujących gender. To żadne argumenty. Kościół zawsze wspomagał rodzinę i tak dzieje się tym razem – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Urszula Furtak, prezes Akcji Katolickiej w Polsce. Artykuł 53 ust. 3 Konstytucji wyraźnie stanowi, że „rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”.

– Gwarantuje je im w całości, a nie wybiórczo. Cieszę się i całym sercem wspieram tę prostą akcję z oświadczeniami, która ostatecznie pozwoli rodzicom na zagwarantowanie ich dzieciom spokojnej nauki, a nie wprowadzania zamętu w ich młode postawy i w rezultacie degradacji ich godności, co w dalszej konsekwencji może doprowadzić do odarcia ze szczęścia w życiu rodzinnym – zaznacza Furtak.

Co mogą rodzice W ocenie bydgoskich działaczy, określanych w mediach jako zaangażowanych w ruchy demokratyczne, swoboda decydowania rodziców o edukacji dzieci powinna być ograniczona jedynie do sfery nauczania moralnego i religijnego. Nie przysługuje im zaś prawo reglamentowania dostępu do „wiedzy”, bo to działanie narusza prawa dziecka.

Takim uzasadnieniem zaskoczona jest Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik i psycholog. – Edukacja seksualna to nie jest techniczna wiedza jak zajęcia z fizyki czy matematyki, ale obszar bardzo mocno związany z rozwojem dziecka i jego wychowaniem, sferą psychiczną, emocjonalną, więzi i wartości. Te treści mogą mieć wpływ na najważniejsze decyzje dzieci i nastolatków, które będą miały fundamentalne znaczenie w ich dorosłym życiu. Z tego powodu oczywiste jest to, że rodzice muszą mieć wpływ na treści, jakie w tak ważnym obszarze życia przekazuje się dzieciom. Gwarantuje to rodzicom art. 48 ust. 1 Konstytucji – zauważa.

– Jeżeli rodzice uważają, że planowane zajęcia nie są merytorycznie odpowiednie dla ich dzieci, bo dzieci są zbyt młode lub przekaz zajęć nie zgadza się z ich przekonaniami, mogą wyrazić wolę, by dzieci w tych zajęciach nie uczestniczyły – wyjaśnia nam z kolei Mikołaj Pawlak.

Sprawą oświadczeń z rodzicielskim sprzeciwem w najbliższych dniach ma się zająć bydgoska Rada ds. Równego Traktowania. Jak czytamy na stronach bydgoskiego ratusza, do jej zadań należy m.in. monitorowanie i analizowanie zjawisk dyskryminacji oraz formułowanie rekomendacji, edukowanie i promowanie idei i postaw równego traktowania, a także opiniowanie projektów uchwał i programów przyjmowanych przez Radę Miasta Bydgoszczy.

– Pod płaszczykiem pewnych skrótów myślowych, które być może części kojarzą się pozytywnie, np. o równości i tolerancji, nachalnie wprowadza się ideologie, pod którymi kryje się szeroko dziś rozumiane pojęcie ideologii LGBT i gender – tłumaczy dr Przemysław Przybylski, radny PiS Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

– W szkole przekazuje się wiedzę i wartości, a także wychowuje, ale nie może być to sprzeczne z naturą ani ze światopoglądem rodziców, bo to jest właśnie nierówność i łamanie podstawowych, fundamentalnych, konstytucyjnych zasad, odnoszących się do wychowywania dzieci przez rodziców – dodaje nasz rozmówca.

Kłamstwa lewicy Jednocześnie rodzi się niebezpieczeństwo, że sugestia rzekomego blokowania dostępu do wiedzy będzie wysuwana wobec wszystkich treści przekazywanych w szkole, a próby ograniczenia rodzicielskiego wpływu będą kontynuowane. Podobny scenariusz jest już z powodzeniem stosowany w państwach zachodnich. – Warto dodać, że treści, jakie lewica chce serwować w kontekście seksualności, są wybiórcze, nie sprawdziły się w innych krajach, a zamiast pozytywnych skutków profilaktycznych w kontekście zachowań seksualnych, wręcz przyczyniają się do wzrostu rozwiązłości i obniżenia wieku inicjacji seksualnej.

Często treści te są zwyczajnym kłamstwem, jak np. mówienie, że prezerwatywa daje zabezpieczenie przez zakażeniem się HIV – zauważa Magdalena Korzekwa-Kaliszuk. Hasła za dobrowolnością w moralności, nieuwzględniające tego, co jest właściwe dla dobra człowieka, są już propagowane w wielu samorządach. Szczególnie w dużych miastach, takich jak Gdańsk, Poznań czy Warszawa. Choć z uwagi na trwającą kampanię wyborczą pewne kwestie zostały wyciszone, np. w stolicy w tym roku szkolnym nie znajdą się pieniądze na seksedukację.

– W Warszawie atak środowisk LGBT został przesunięty w czasie. Być może nie zostało to przygotowane do końca. Poza tym mamy czas przed wyborami, a pamiętajmy, że na kwestiach ideologicznych przegrano głosowanie do Parlamentu Europejskiego – podkreśla dr Andrzej Mazan.

– To jest zatem pewna rozgrywka taktyczna. Natomiast ratusz warszawski nie ustaje we wprowadzaniu tego, co byśmy nazwali „świeckością szkoły” swoiście rozumianą, tzn. oznaczającą wyparcie wszelkich elementów chrześcijańskich ze szkoły, czyli usunięcie katechezy czy krzyży z klas – konkluduje nasz rozmówca.

Aneta Przysiężniuk-Parys Nasz Dziennik

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl

***

Lewactwo zawsze tak miało-im mniej w rozumie tym więcej w ...chuciach.
kn