Adrian Stankowski-Z brzytwą na ślizgawce

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy sługami ciemności i chcemy zawiązać spisek przeciwko trzeciej osobie w państwie. Czy w tym celu poszlibyśmy do zupełnie nieznanej nam osoby z grubą kopertą i propozycją złożenia fałszywego świadectwa, a więc czynu, za który można spędzić kilka lat w więzieniu?

Co więcej, ów świadek rzekomej świętości marszałka Grodzkiego, który bohatersko oparł się temu kuszeniu, jest byłym ubekiem. Logicznie rzecz biorąc: kompletna lipa i medialne samobójstwo, ale marszałkowi Senatu daje asumpt do kreowania obrazu wszechświatowego spisku i groteskowych porównań do bł. Jerzego Popiełuszki.

Co gorsza, puchnące w oczach marszałkowskie ego objawia się także katastrofalnie amatorską próbą prowadzenia własnej polityki zagranicznej, która już wydała zatruty owoc w postaci wmontowania samowolnych kontaktów pana marszałka z ambasadorem Rosji w wojnę informacyjną Putina.

Potencjalne dalsze skutki tej sobiepańskiej dyplomacji mogą się okazać bardzo groźne dla polskiej racji stanu. Niestety opozycja wyznaczyła Tomasza Grodzkiego do roli Mojżesza i nie można liczyć, by kierując się elementarną lojalnością wobec państwa, sama uwolniła go od brzemienia, do którego nie dorósł.

za: https://niezalezna.pl