Ceną za uratowanie życia poczętemu dziecku jest znoszenie fali ataków w internecie. Zuzanna Wiewiórka nie ma jednak wątpliwości, że było warto.

Pod adresem Zuzanny Wiewiórki posypały się komentarze: „Psychopatka. Zasługujesz na ten lincz jak mało kto”; „Do którego z prolajfów mam wbić i zaj…ć wam w nerkę?”; „J…ć ją nożem”. Trójmiejska działaczka Fundacji „Pro – Prawo do życia” doprowadziła do tego, że dziecko 17-letniej dziewczyny nie zostało zabite. Jednak fora, na których można kupić środki poronne, nadal istnieją.

Ojciec nie wiedział

Zuzanna Wiewiórka wchodzi czasem na fora internetowe, na których kobiety szukają możliwości pozbycia się dziecka. Kilka miesięcy temu na jednym z nich młoda dziewczyna napisała, że chce dokonać aborcji.

– Wysłałam jej jedną spokojną prywatną wiadomość – mówi Zuzanna Wiewiórka. – Napisałam, że jest inne wyjście i że jeśli potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia, to jej pomogę. Dość wulgarnie odpisała, że nie chce pomocy.

Nastolatka posługiwała się prawdziwym profilem. Miała tam zdjęcia ze swoim chłopakiem wyglądającym na rówieśnika. Działaczka pro-life postanowiła więc zwrócić się do niego.

– Napisałam, żeby się zastanowili – opowiada. Okazało się, że chłopak nie tylko nie jest zwolennikiem aborcji, ale nawet nie wie, że został ojcem. Podziękował Zuzannie za wiadomość i wydawało się, że na tym sprawa się skończyła. – Kontakt się urwał. Nie było po co drążyć tematu. Jeśli jakaś osoba nie chce naszego wsparcia, to niedużo możemy zrobić – tłumaczy działaczka. – Zakładałam nawet, że do aborcji jednak doszło. Zaskoczył mnie wpis tej dziewczyny.

za: https://www.gosc.pl

***
Ilość i jakość... komentarzy świadczy o tym, kto.. za tym stoi. 

Za mordem zawsze stoi Zło. Szatan.

Pamiętajcie pobudzeni krzykacze. Za to przychodzi wcześniej czy później płacić.
Chyba...
Chyba, że przyjdzie opamiętanie
Do wielu z nas-beztroskich małolatów ongiś - przyszło. I jest dobrze. Spokojnie.
k