Jak Trzaskowski ściągnął Amerykanów

Nie jest tajemnicą, że siły popierające Rafała Trzaskowskiego nie są zachwycone osłabianiem Niemiec i wzmacnianiem roli USA w Polsce. Kiedy prezydent Andrzej Duda ogłasza kolejne etapy umacniania naszego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, politycy PO muszą udawać radość. Jednocześnie

upierają się przy utopijnym pomyśle bezpieczeństwa europejskiego.

Nie ma czegoś takiego jak europejska armia czy europejski system bezpieczeństwa. Jedyne państwo UE, które dysponuje flotą i siłami powietrznymi, mającymi jakiekolwiek znaczenie, czyli Wielka Brytania, właśnie Unię opuszcza. Niemcy nie są nawet w stanie obronić siebie samych, nie mówiąc o udzielaniu pomocy za granicą. Z pomocą francuską mamy już doświadczenia. Zresztą wkrótce ten kraj będzie tak zajęty kolejnymi zamieszkami z udziałem imigrantów, że mu i na to armii nie wystarczy. Liczyć możemy tylko na USA. Amerykanie zaprosili Andrzeja Dudę do Waszyngtonu dzień po tym, jak Trzaskowski ogłosił listę swoich doradców wojskowych – wszyscy tkwiący mentalnie w sowieckim systemie, a jeden oskarżony o współpracę z rosyjskimi służbami. Wygląda na to, że amerykańskim służbom zapaliły się czerwone lampki i nie chcą, by Polska wpadła w łapy Kremla.

Tomasz Sakiewicz

za:niezalezna.pl