Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Krok po kroku. Zabójcza maszyneria

W imię rzekomego dobra osoby chorej skłania się ją do wyrażenia pisemnej bądź ustnej zgody na przeprowadzenie eutanazji
Z prof. dr. med. Ingolfem Schmidem-Tannwaldem, ginekologiem, przewodniczącym stowarzyszenia Lekarze dla Życia, rozmawia Bogusław Rąpała Dlaczego w Niemczech znów rozgorzała dyskusja na temat eutanazji?

- Podstawą naszej działalności jako Lekarzy dla Życia jest rzecz - wydawałoby się - oczywista: uważamy, że życie ludzkie musi podlegać ochronie. To, dlaczego obecnie tak dużo dyskutuje się na tematy związane nie tylko z eutanazją, ale i z aborcją, spowodowane jest kilkoma czynnikami. Po pierwsze, została zakwestionowana wartość życia ludzkiego, zarówno u jego początków (jeśli mówimy o aborcji), jak i u jego schyłku (jak w przypadku eutanazji). Wynika to niejednokrotnie z czysto pragmatycznych rozważań środowiska stanowiącego otoczenie osób poddawanych tym zabiegom. Jestem ginekologiem i wiem, że wiele matek jest często zmuszanych przez swoje otoczenie do aborcji. Padają wtedy różne absurdalne uzasadnienia: że życie dziecka w łonie matki nie jest jeszcze życiem ludzkim, ponieważ jest tylko biologiczne, że to nie jest jeszcze człowiek, itd.
Natomiast gdy życie człowieka zbliża się ku końcowi, pojawiają się inne argumenty usprawiedliwiające zabijanie. Mówi się, że jeśli ktoś nie jest już w stanie funkcjonować, to w swoim dobrze pojętym interesie powinien poddać się "zabiegowi". Dochodzi nawet do tego, że w imię rzekomego dobra osoby chorej skłania się ją do wyrażenia pisemnej bądź ustnej zgody na przeprowadzenie eutanazji, tak jak w sprawie, w której niedawno zapadł wyrok. Do tego dochodzą również oczywiście przyczyny natury ekonomicznej, finansowej, które skłaniają otoczenie osób zagrożonych, znajdujące się w takiej czy innej sytuacji życiowej, do wspierania tego rodzaju tendencji.

Jaką rolę w uświadamianiu zagrożeń związanych z upowszechnieniem aborcji odgrywa Pańska organizacja?


- Nasze stowarzyszenie zwraca uwagę na podstawową zasadę działalności lekarskiej, a więc: primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić. Dbanie o dobro pacjenta jest najważniejszym przykazaniem i nie polega ono wyłącznie na trosce o jego zdrowie, czyli - mówiąc ogólnikowo - na podtrzymywaniu funkcji życiowych jego organizmu. Dobro pacjenta to pojęcie dużo szersze i oznacza wszystkie te działania, które są podejmowane w jego jak najlepiej pojętym interesie.

Niedawno Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Niemczech wydał wyrok uniewinniający adwokata, który swojej klientce doradził odłączenie jej matki znajdującej się od kilku lat w śpiączce od aparatury podtrzymującej życie. Spotkało się to z niezwykle pozytywnym odzewem ze strony społeczeństwa. Ten wyrok to symptom cichego przyzwolenia na eutanazję?

- Proces ten postępuje nie dlatego, że nasze społeczeństwo się starzeje, ale dlatego, że brakuje w nim ludzi młodych. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest bardzo złożona i nie jest związana tylko i wyłącznie z liczbą przeprowadzanych aborcji. Średnia dożywanego wieku rośnie, w naszym społeczeństwie zwiększa się liczba ludzi starych. Taka sytuacja powoduje duże obciążenia dla systemu opieki zdrowotnej, co w konsekwencji oznacza wzrost wydatków w tej dziedzinie dla młodszej części społeczeństwa. Dlatego też ostatni wyrok Trybunału Federalnego spotkał się z takim pozytywnym odzewem, dlatego podejmowane są różne działania i inicjatywy ze strony polityków, co widać nie tylko w naszym kraju, ale w całej Unii Europejskiej.

Jakie skutki może mieć proces zmierzający do upowszechnienia zjawiska aborcji i eutanazji dla samych lekarzy?

- Dąży się do tego, żeby wyeliminować lekarską wolność sumienia, tzn. możliwość podejmowania decyzji według własnego sumienia przez zatrudnionych w danej placówce lekarzy. W konsekwencji lekarz nie będzie mógł odmówić wykonania zabiegu aborcji lub eutanazji w szpitalu, w którym pracuje. Znajdzie to potem przełożenie na cały system opieki zdrowotnej i lekarz nie będzie już osobą wykonującą wolny zawód, mogącą powiedzieć: "Odmawiam wykonania tego zabiegu, bo jest to sprzeczne z moim sumieniem", lecz będzie zmuszony do przeprowadzenia go. I to jest to, czemu my, jako stowarzyszenie Lekarzy dla Życia, stanowczo się sprzeciwiamy. Taka sytuacja dotyka już teraz nas, ginekologów, w przypadku aborcji, a może nadejść chwila, że będzie dotyczyć również lekarzy medycyny intensywnej, a więc zajmujących się leczeniem ludzi starych i chorych. Wtedy spełni się to, co powiedział Hufeland [osobisty lekarz króla Prus Fryderyka Wilhelma III - przyp. red.]. Nazwał on lekarzy, którzy zabijają, "najbardziej niebezpiecznymi ludźmi w państwie". Jest wielu lekarzy, którzy obawiają się rozwoju takiego stanu rzeczy. Dlatego niektórzy uważają, że sposobem na zmianę tej niebezpiecznej tendencji jest rozwój medycyny intensywnej. Tym bardziej że obawiają się sytuacji, iż sami jako potencjalni chorzy staną się kiedyś ofiarami tej "maszynerii". Nie jestem pewien, czy przyniesie to oczekiwane rezultaty. Przede wszystkim uważam jednak, że lekarze muszą sobie przypomnieć, co jest ich podstawowym posłannictwem.

Wciąż jednak wielu lekarzy bez skrupułów przeprowadza tzw. aborcję i bierną eutanazję..
.

- To jest coś strasznego, że lekarz, dokonując aborcji, staje się największym wrogiem poczętego dziecka. Staje się wrogiem śmiertelnym. Jeśli nic się nie zmieni, to inicjatywy zmierzające do rozluźnienia przepisów aborcyjnych i eutanazji będą się rozwijać i wchodzić w życie. Sądzę jednak, że udało nam się już wielu uwrażliwić na te sprawy. Ale wciąż za mało... W Niemczech mamy około 120 tysięcy zgłoszonych przypadków aborcji rocznie. To oznacza, że medycyna nie zna takiej choroby ani takiej epidemii czy zarazy, które pochłaniałyby tak dużą liczbę ofiar. Te dzieci są zabijane przez lekarzy! Oprócz tego trzeba pomyśleć również o kobietach, które w wyniku aborcji doznają olbrzymich szkód fizycznych i psychicznych. Ale tego już nie obejmują żadne statystyki.

Dziękuję za rozmowę.

za: NDz z 14.7.2010 Dział: Myśl jest bronią (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.