Kontrowersyjna reklama proaborcyjna w kampanii Bidena budzi silne reakcje środowiska pro-life

W trakcie kampanii reelekcyjnej prezydenta Joe Bidena, w kluczowych stanach, gdzie istnieje różnica zdań w kwestii aborcji, pojawiła się kontrowersyjna reklama proaborcyjna o nazwie „These Guys”. Reklama ta dąży do wsparcia polityki zapewniającej kobietom prawo do wyboru aborcji.

Odnosi się ona do siedmiu stanów, w których wyniki wyborów w 2020 r., ważyły się niemal do samego końca. Są to: Arizona, Georgia, Michigan, Pensylwania, Nevada, Wisconsin oraz Karolina Północna, która wówczas została zdobyta przez Donalda Trumpa.
Spot reklamowy trafił na antenę w piątek i przez kolejne dwa tygodnie będzie docierał do odbiorców w tych istotnych siedmiu stanach.

Reklama rozpoczyna się stwierdzeniem, że decyzje dotyczące zdrowia reprodukcyjnego są niezwykle osobiste i powinny być podejmowane przez same kobiety we współpracy z ich lekarzami (a zatem – bez ojca). Następnie zostaje przytoczony cytat republikańskich kandydatów na prezydenta, którzy wyrażają sprzeciw wobec aborcji.
Wspominane są również wypowiedzi Donalda Trumpa, a także wprowadzenie na Florydzie przez gubernatora Rona DeSantisa zakazu aborcji po sześciu tygodniach.

Reklama podkreśla, że administracja Joe Bidena dążyła do wzmocnienia prawa do aborcji poprzez uregulowanie kwestii związanej z wyrokiem w sprawie Roe przeciwko Wade na poziomie federalnym. Wskazuje także, że obecna administracja sprzeciwia się federalnemu zakazowi aborcji.

Reklama spotkała się z krytyką ze strony organizacji pro-life, które uważają politykę Bidena za ekstremalną. Jedna z przedstawicielek tej organizacji Laura Echevarria zarzuca Bidenowi wspieranie aborcji na żądanie w dowolnym momencie i z dowolnego powodu, co jej zdaniem jest skrajne i nieakceptowalne.

Administracja Bidena jest oskarżana o działania na rzecz rozszerzenia dostępu do aborcji w Stanach Zjednoczonych. Prezydent podpisał dekrety, które instruują agencje federalne do ułatwienia dostępu do aborcji. Dodatkowo współpracował z przywódcami stanowymi w celu złagodzenia przepisów regulujących aborcję.

W przeciwnym kierunku podążają niektórzy republikańscy kandydaci, opowiadający się za wprowadzeniem federalnego zakazu aborcji po piętnastym tygodniu ciąży. Donald Trump i Ron DeSantis nie zobowiązali się do wprowadzenia takiego zakazu. Inni uważają, że kwestia aborcji powinna być regulowana na poziomie stanowym.

za:bialykruk.pl


***
Znaczy - bida z administracją Bidena...
k