Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Stanisław Michalkiewicz - Nasi okupanci się zreflektowali

Niektórzy uważają, że wobec rabunkowej gospodarki, jaką uprawiają okupujące Polskę bezpieczniackie hordy i będącego jej następstwem opłakanego stanu finansów publicznych, poddanie naszego nieszczęśliwego kraju kurateli ze strony Brukseli, mogłoby przyczynić się do opanowania sytuacji, a może nawet jakiejś poprawy. Wprawdzie niezależne media głównego nurtu nabrały wody w usta na temat rządowego projektu ustawy przedstawionego na druku sejmowym numer 1066, ale w Internecie rozszalała się burza, której odgłosy, między innymi za pośrednictwem niżej podpisanego, 6 lutego dotarły również na antenę Radia Maryja. Okazało się, że sprawy publiczne jeszcze nie do końca i nie we wszystkich środowiskach zobojętniały - chociaż oczywiście puszczenie premieru Tusku płazem deklaracji, że traktat lizboński podpisał „bez czytania”, woła o pomstę do nieba. Wspomniany rządowy projekt ustawy dotyczył udziału zagranicznych funkcjonariuszy w akcjach pacyfikacyjnych na terenie Polski, co niewątpliwie jest fragmentem scenariusza rozbiorowego.

Nasi okupanci z bezpieczniackich hord najwidoczniej nie są do końca pewni, czy w razie czego uda im się samodzielnie spacyfikować ewentualne rozruchy, spowodowane czy to kryzysem gospodarczym, czy też przyspieszeniem procesu rozbioru Polski - bo rozbiór pełzający, elegancko nazwany „pogłębianiem integracji” przez cały czas postępuje. Najlepszą jego ilustracją jest próba ratyfikowania tak zwanego „paktu fiskalnego”, będącego kolejną amputacją części suwerenności politycznej - tym razem w zakresie budżetu państwa i finansów publicznych.

Niektórzy uważają, że wobec rabunkowej gospodarki, jaką uprawiają okupujące Polskę bezpieczniackie hordy i będącego jej następstwem opłakanego stanu finansów publicznych, poddanie naszego nieszczęśliwego kraju kurateli ze strony Brukseli, mogłoby przyczynić się do opanowania sytuacji, a może nawet jakiejś poprawy. Z góry wykluczyć tego nie można, bo łajdactwo bezpieczniaków i bęcwalstwo Umiłowanych Przywódców, którego skutkiem jest rysująca się demograficzna katastrofa, załamanie gospodarki, systemu emerytalnego i postępująca erozja państwa, przybiera postać groźną - ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że amputacja suwerenności politycznej jest bardzo trudno odwracalna, a być może - nieodwracalna, zwłaszcza w sytuacji, kiedy wiele poszlak wskazuje na to, iż kryzys finansowy, przynajmniej od pewnego czasu, jest wykorzystywany w charakterze wygodnego pretekstu do budowy w Europie IV Rzeszy metodami pokojowymi.

Dlatego lepiej nie frymarczyć resztkami suwerenności, jakie jeszcze nam pozostały po lekkomyślnym przyjęciu traktatu akcesyjnego zawierającego zobowiązanie - na szczęście bez określenia terminu - przystąpienia Polski do unii walutowej, czy ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Warto przypomnieć, kto i dlaczego pożałował narodowi referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego, chociaż teraz proponuje referendum w sprawie uczestnictwa w unii walutowej. Ale to tamte traktaty wepchnęły Polskę na równię pochyłą, na której końcu majaczy nie tylko utrata niepodległości i suwerenności politycznej, ale również - scenariusz rozbiorowy.

Przed tym ześlizgiem nie uratują naszego nieszczęśliwego kraju ani patetyczne deklamacje, ani „związki partnerskie”, zwłaszcza w rodzaju tego, który dla niepoznaki został przez uczestników nazwany „Instytutem Myśli Państwowej”. Ten ześlizg może zahamować jedynie zbudowanie w Polsce siły poprzez zastosowanie rozwiązań, jakie bogate kraje zachodnie stosowały u siebie, kiedy były tak biedne, jak Polska. Takiej dobrej rady udzielił Umiłowanym Przywódcom jeszcze w 1990 roku Milton Friedman - ale kiedy Niemcy „zadzwonili kieską pomału”, zapomnieli oni o wszelkich radach i jeden przez drugiego rozpoczęli wyścig „do Europy” w nadziei, że znowu będzie jak za Gierka. Tymczasem właśnie Anschluss Polski do Unii uniemożliwia nam skorzystanie z tamtej dobrej rady - nawet gdyby Polska nie była okupowana przez zdemoralizowane, bezpieczniackie hordy.

Ale wzburzenie opinii perspektywą pacyfikowania nas przez Gestapo, NKWD i Mosad musiało najwidoczniej spłoszyć naszych okupantów, bo 18 lutego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zatrąbiło do odwrotu. „Konieczne jest dokonanie ponownego przeglądu projektu ustawy” - czytamy w komunikacie MSW, w którym oczywiście znajdują się również obłudne zapewnienia, że chodzi w nim tylko o „zapewnienie ograniczonej i niezbędnej pomocy w działaniach ratowniczych oraz zwalczaniu przestępczości transgranicznej”. Qui s’exscuse - s’accuse - powiadają wymowni Francuzi, co się wykłada, że kto się tłumaczy, ten się oskarża. Kogóż to Gestapo miałoby „ratować” - i przed czym?



za:http://www.michalkiewicz.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.