Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Dowolna wykładnia sędziego

Po wyroku sądu okręgowego skazującym byłą posłankę Beatę Sawicką mamy teraz zaskakujące uniewinnienie w apelacji.
Z Wiesławem Johannem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, rozmawia Zenon Baranowski – Jestem tym wyrokiem zbulwersowany. W moim najgłębszym przekonaniu jest to wyrok, który nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Jeżeli ktoś przyjmuje łapówkę na oczach całej Polski, a potem się okazuje, że to jest odpowiedzialność tylko w kategoriach moralnych. Albo ktoś popełnia przestępstwo, albo nie. Jestem tym zaniepokojony. Na początku tego miesiąca miałem okazję uczestniczyć w Zgromadzeniu Sędziów Trybunału Konstytucyjnego z udziałem pana prezydenta, pana premiera, marszałków Sejmu i Senatu, gdzie się mówiło o prawie, o praworządności, o tym, jak powinno funkcjonować państwo prawa. Teraz widzimy, jak funkcjonuje to państwo prawa.

Sąd apelacyjny mocno zaakcentował nielegalność działań CBA.

– Jeżeli czynności operacyjne CBA były oparte na decyzji prokuratora albo sądu, to te postanowienia były wykonywane przez funkcjonariuszy CBA. Nie można mówić, że były bezprawne. Zwróćmy uwagę, że sąd pierwszej instancji dokonał analizy prawnej i uznał, że pani Sawicka jest winna. Nie mówił o odpowiedzialności moralnej. Sąd stwierdził, że wzięła łapówkę i powinna za to odpowiadać. Sawicka była funkcjonariuszem państwa, posłem na Sejm Rzeczypospolitej.

Sędziowie przesadzili z zasadą swobodnej oceny dowodów?

– Zasada swobodnej oceny dowodów nie oznacza zasady dowolnej oceny dowodów. To nie jest zasada, która ma w sobie dowolność. Atutaj mamy do czynienia zdecydowanie z zasadą dowolnej oceny dowodów. Ten wyrok jest po prostu hańbiący. Jedno wielkie nieporozumienie. Dla mnie wykładnia pojęcia przyjęcia korzyści materialnych, korupcji pana sędziego Rysińskiego jest zwyczajnie nie do przyjęcia. Ale niezawisły sąd taki wyrok wydał i koniec. Mogę tylko wznosić ręce i pytać za Rzymianami: „Quo usque tandem?” –Jak długo jeszcze? Jak długo tacy ludzie będą wydawali wyroki w imieniu Rzeczypospolitej.

W przypadku tej sprawy mamy jakieś zawikłanie prawne, że zapadają tak odmienne wyroki?


– Nie widzę tutaj żadnego zawikłania prawnego, widzę tu zawikłanie polityczne. Po prostu przygotowuje się akcję na Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, i rozprawę z ludźmi z CBA, a to jest znakomita okazja. Zapada wyrok, w którym sąd apelacyjny, nie jakiś zwykły sąd rejonowy, stwierdza, że działania CBA były bezprawne, a zatem ten, kto wykonywał te działania, musi ponieść odpowiedzialność.

Należy się martwić stanem wymiaru sprawiedliwości?


– Mamy obecnie do czynienia z niewiarygodnymi seriami decyzji, które mnie, jako człowieka, który funkcjonuje w wymiarze sprawiedliwości od ponad pięćdziesięciu lat, musi niepokoić. Mieliśmy wyrok w sprawie Grudnia ’70, gdzie nagle sąd stwierdza, że strzelanie z karabinów maszynowych do ludzi jest pobiciem ze skutkiem śmiertelnym. Można przyjmować różne konstrukcje prawne, ale tak dziwne nawet studenta I roku prawa by zaskoczyły. Inna sprawa – marszałka województwa podkarpackiego mającego siedem zarzutów korupcyjnych, które zdaniem sądu są oczywiste. Ale pan marszałek może za 60 tys. zł kaucji wyjść do domu w sytuacji, gdy te zarzuty są zagrożone do 10 lat pozbawienia wolności. Dzieje się to w sytuacji, gdy kibic siedzi w areszcie prawie rok nie wiadomo w sumie, za co, zamyka się ludzi za kradzież roweru czy za jakieś drobne przestępstwa. To musi zastanawiać. A teraz wyrok w sprawie pani Sawickiej. To jest jakaś nieprawdopodobna seria decyzji wymiaru sprawiedliwości. Nie chcę tego łączyć w jedno i nadawać temu jednoznacznego wymiaru, ale podkreślam, że mnie jako obywatela zwyczajnie to niepokoi. Co się dzieje z tym wymiarem sprawiedliwości?


Dziękuję za rozmowę.

Zenon Baranowski

za:http://www.naszdziennik.pl (pkn)

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 (02:02)

***

Sędzia zgubił dokumenty?


Z Tomaszem Kaczmarkiem, posłem PiS, byłym funkcjonariuszem CBA i CBŚ, rozmawia Maciej Walaszczyk

Beata Sawicka powiedziała po ogłoszeniu wyroku, że jest on „lekcją demokracji i praworządności”. Jak się Pan czuje, gdy słyszy tego rodzaju górnolotne oceny z jej ust?

– Przede wszystkim należy podkreślić, że Beata Sawicka mimo wszystko osiągnie swój cel.

Jaki cel?


– Dostanie pieniądze. Łapówka, którą przyjęła, zostanie odzyskana w postaci odszkodowania. Jeżeli oczywiście Sąd Najwyższy oddali wniosek o kasację. Wszyscy Polacy widzieli jej zachowanie w postaci przyjmowania łapówki, słyszeli wypowiedzi dotyczące prywatyzacji służby zdrowia i organizacji całego procederu z zakupem działki na Helu.

Sędzia ocenił, że dowody na korupcję Sawickiej i Wądołowskiego CBA zdobywało, łamiąc prawo, posługując się argumentami kolizji z zasadami „demokratycznego państwa prawnego”.

– Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie. Dziwię się słowom, jakie padły z ust sędziego. Żyjemy w Polsce, a nie w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii, i nie ma w naszym porządku prawnym zasady owoców z zatrutego drzewa. Osoba, która popełniła przestępstwo, musi ponieść karę. Jeśli mamy w mieście monitoring, który zarejestruje jakieś zdarzenie związane z przestępstwem lub wykroczeniem drogowym, to czy osoba, która je popełniła, unika odpowiedzialności karnej? Niesłychana jest w ogóle rozbieżność między wyrokiem I instancji a wyrokiem w sądzie apelacyjnym. To orzeczenie jest dla mnie przede wszystkim abstrakcyjne.

To znaczy, że nie odnosi się do stanu faktycznego?

– Oczywiście. CBA, podejmując działania w tej sprawie, działało zgodnie z obowiązującymi normami prawnymi. Świadczą o tym decyzje i zgody, które zostały wydane przez prokuratora generalnego na wszczęcie kombinacji operacyjnej z użyciem funkcjonariusza pod przykryciem, tzw. FPP, i wręczenia kontrolowanej korzyści majątkowej. Dużymi literami pragnę podkreślić, że adwokaci Beaty Sawickiej złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Prokuratura w Lublinie zbadała sprawę i jednoznacznie się na ten temat wypowiedziała, stwierdzając, że CBA działało zgodnie z prawem. Co więcej, po złożeniu zażalenia na tę decyzję sprawę zbadał sąd. On również wypowiedział się jednoznacznie, że CBA działało zgodnie z prawem. W samym procesie Sawickiej i Wądołowskiego zarówno prokurator ich oskarżający, jak również sąd okręgowy w uzasadnieniu do wyroku stwierdzili jednoznacznie, że nie było przekroczenia uprawnień, a wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Mamy kolejno cztery różne instancje i organy państwowe, które mówiły to samo.

To co mogło powodować sędziami rozpatrującymi apelację?

– Nie wiem, czym się kierowali. Fakty mówią same za siebie. Dlatego dziś poinformowałem media o swoim pisemnym wystąpieniu do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, aby to Prokuratura Generalna wystąpiła do Sądu Najwyższego w tej sprawie ze skargą kasacyjną. Dziś Polacy zasługują na to, by tę sprawę wyjaśnić bardzo rzetelnie i dokładnie. Zasługują na to, by wszystkie materiały dotyczące tego śledztwa zostały po prostu odtajnione i udostępnione do wglądu opinii publicznej, żeby dziennikarze i każdy z obywateli mógł sobie wyrobić pogląd i opinię na tę sprawę. Dobrze, że o to samo zaapelował Zbigniew Ziobro.


Sąd uznał, że nie zaistniały żadne przesłanki prawne i faktyczne, jeśli chodzi o Sawicką, uprawniające CBA do jej inwigilacji przez tajnego agenta od lutego do 16 czerwca 2007 roku.


– Nikt w tamtym okresie, żaden funkcjonariusz CBA nie prowadził działań operacyjnych wobec Beaty Sawickiej. Nie wiem, na jakiej podstawie sędzia sądu apelacyjnego wysnuł takie argumenty. Nie prowadzono żadnych czynności inwigilacyjnych. CBA weszło w posiadanie informacji, z których jasno wynikało, że Beata Sawicka i ówczesny burmistrz Helu Mirosław Wądołowski mogą dopuścić się popełnienia przestępstwa. Wtedy te materiały zostały przekazane do rozpatrzenia prokuratorowi generalnemu.

Ale Ernest Bejda i Maciej Wąsik powiedzieli mi w piątek, że wszystko zaczęło się od zamiaru kupienia egzaminu uprawniającego do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. To Pan, uczestnicząc w tym kursie jako funkcjonariusz pod przykryciem, miał dowiedzieć się o tym i w konsekwencji rozpocząć działania?


– To nie było tak. Niestety, żeby rozmawiać na temat szczegółów tej sprawy, należy po prostu odtajnić cały materiał, by nie było niejasności. Zgodnie z procedurami rzeczywiście pewnego rodzaju informacja związana z możliwością nielegalnego zdawania egzaminów w Ministerstwie Skarbu Państwa przewija się w tej sprawie. Ale nigdy w związku z tym CBA nie podjęło działań operacyjnych.

To skąd dowiedział się Pan, że Sawicka i Wądołowski próbują znaleźć klienta na działkę na Helu i przeforsować za łapówkę zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego miasta?


– Sama mi o tym powiedziała wprost. To ona mnie namawiała, żebym wziął udział w nielegalnym procederze przetargu na zakup działki. Chciałbym jednak wskazać na jedną rzecz. Przed 16 czerwca 2007 roku wobec byłej posłanki PO i osób, z którymi miałem osobiście kontakt, nie prowadzono żadnych czynności operacyjnych. To należy wykluczyć. Odzwierciedlają to dokumenty, które są w gestii sądu. Dopiero gdy CBA zdobyło wiarygodne informacje wskazujące na możliwość popełnienia przez Beatę Sawicką przestępstwa, zgodnie z procedurą wszczęto kombinację operacyjną z udziałem FPP.

To drugi zarzut z wyroku: sąd uznał, że ówczesny szef Biura Mariusz Kamiński nie wydał wymaganego przez ustawę odrębnego zarządzenia o wszczęciu operacji kontrolowanego wręczenia łapówki Sawickiej.

– To nieprawda! Może sędzia zgubił ten dokument z akt sprawy.


Pan go widział?


– Tak, ponieważ tzw. higiena pracy każdego funkcjonariusza pod przykryciem wymaga zapoznania się ze zgodą wydaną przez organy państwa, by można było podjąć ofensywne działania operacyjne zgodne z art. 19 ustawy o CBA.

Odnosząc się do wątku Mirosława Wądołowskiego, sędzia Rysiński powiedział, że CBA nie miało nawet wiarygodnej informacji o tym, że żąda łapówki, mimo to Kamiński podpisał zarządzenie o kontrolowanym wręczeniu pieniędzy na łapówkę.


– Świetnie! Dlatego apeluję do sędziego, który orzekał w tym procesie, o odtajnienie nagrań z całości materiału dowodowego. Puśćmy zapis rozmów, które były prowadzone w tej sprawie. Niech opinia publiczna przestanie być mamiona głupotami i oderwanym od rzeczywistości wyrokiem sądowym. Niech te nagrania poznają dziennikarze, niech usłyszą zarówno to, co mówił Wądołowski, jak i sama Sawicka, która odgrywała w tej sprawie kluczową rolę. Te nagrania istnieją, ale są objęte klauzulą tajności.

Znamy ich fragmenty dotyczące przekrętów przy prywatyzacji szpitali i „kręcenia lodów” czy planów pobicia Grzegorza Schetyny.

– To, co jest znane dziennikarzom i opinii publicznej, jest zaledwie kroplą w morzu.

Jak zapamiętał Pan Beatę Sawicką? Robi wrażenie osoby, której po wejściu do polityki woda sodowa uderzyła do głowy. Stała się chciwa i bezwzględna?

– Jest taka, jaką może pan ją znać z upublicznionych fragmentów nagrań. To osoba cyniczna, a nie ofiara.

Był Pan wcześniej funkcjonariuszem Centralnego Biura Śledczego, brał Pan wtedy udział w podobnych operacjach?


– Funkcjonariuszem pod przykryciem zostałem w 2002 roku. Przez 4 lata pracowałem właśnie w tej roli, biorąc udział w kilku operacjach specjalnych CBŚ. Wszystkie zgodnie z procedurą musiały uzyskać zgodę prokuratora generalnego. Dziś już nie jestem postacią anonimową. Bandyci, których rozpracowywałem, mnie identyfikują. I jestem im znany.

Kim oni byli?

– To były sprawy związane z narkotykami, handlem bronią i kobietami.

Czy w którejś z tych spraw sąd zakwestionował zebrane dowody i uniewinnił bandytów, uznając, że zostały one zdobyte w sposób nielegalny?

– Nigdy się z taką sytuacją nie spotkałem. Nigdy. Wnioski i zarządzenia, jakie są sporządzane przez CBA i policyjne Centralne Biuro Śledcze, są dokładnie takie same.

Dziś jest Pan też politykiem opozycji. Jak ocenia Pan piątkowy wyrok jako polityk?

– Państwo pod rządami Donalda Tuska, a w szczególności sędzia, dają jasny sygnał wszystkim tym, którzy chcą wejść na złą drogę, a więc wręczać lub przyjmować łapówki: jesteście bezkarni.
Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk


za:http://www.naszdziennik.pl (pkn)

Nasz Dziennik

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 (02:07)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.