Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

O źródłach nienawiści do republikańskiej Polski

W świetnym artykule pt. „Czym jest antykaczyzm” prof. Ryszard Legutko scharakteryzował to zjawisko jako bezprecedensowe w polskiej historii. Symptomatyczne jest to, że przemysł pogardy pojawił się w momencie, kiedy na polskiej scenie politycznej pojawiło się Prawo i Sprawiedliwość – jedyna realna opozycja.

Sytuacja ostrego konfliktu to efekt procesu budzenia się społeczeństwa po „totalitarnej nocy”. Dotyczy wielu krajów byłego bloku socjalistycznego. Czechy, kraj najsilniej osadzony w tradycji kultury zachodniej i przed II wojną najbogatszy pośród wszystkich krajów późniejszego bloku socjalistycznego, przeszły ten proces w sposób łagodny. I tam mowy nienawiści jest najmniej. Polska została skomunizowana w większym stopniu, niż większość Polaków chciałaby to przyznać. Stąd taka podatność dużej części wykorzenionych z polskości ludzi na propagandę i mowę nienawiści.

Posttotalitarna reakcja


Totalitaryzm był potężny – wyhodował własne społeczeństwo socjalistyczne – ale nie na tyle silny, aby zniszczyć pamięć tradycji republikańskiej. Ta tradycja zaczyna się gwałtownie odradzać. Politycznym znakiem tego procesu było pojawienie się PiS. Zbieżność w czasie tego odrodzenia z pracami nad ekshumacją ciał polskich bohaterów jest oczywista. Proces ten po tragedii w Smoleńsku nabrał przyspieszenia. Nic zatem w tym dziwnego, że nastąpiła potężna reakcja, bo tradycja republikańska i posttotalitarna to dwa światy. Nie przypadkowo zatem „obiektem nienawiści – pisze Ryszard Legutko – nie jest tylko partia polityczna. Ten obiekt jest znacznie szerszy, choć niełatwy do określenia. Obejmuje grupy społeczne, wyobrażenia, zachowania, idee. Nie ma on wyraźnego kształtu ani konkretnej formy. Ale ci, których opanował antykaczyzm wiedzą, a raczej intuicyjnie odczuwają, że wróg jest potężny, że jego macki sięgają historii, dotykają fundamentalnych ludzkich przekonań, mają swoje zakorzenienie w świadomości, odruchach serca i umysłu”. Odkrycie źródeł antykaczyzmu – stwierdza Ryszard Legutko – pozwala na zrozumienie dzisiejszej Polski.

Reakcja przeniesienia


Rzeczywiście, zrozumieć dzisiejszą Polskę to zidentyfikować źródła tego kloacznego wodospadu chamstwa i prostactwa. Siła ataku potwierdza, że antykaczyści czują, że mają do czynienia z wrogiem silnym i zdeterminowanym. Inaczej nie pojawiłoby się to zjawisko chamstwa, nienawiści, histerii, wściekłości o takim natężeniu. Zaciekłość tego ataku świadczy o sile obozu republikańskiego. W szerszym planie ten konflikt wpisuje się w wojnę kulturową, jaką lewacka ideologia rozpętała w świecie Zachodu, stając się adwokatem totalitarnych zapędów islamu. I część argumentów przeciw obozowi republikańskiemu brana jest z arsenału lewackiej ideologii, gdy chodzi o zniszczenie instytucji Kościoła katolickiego, jako oparcia dla republikańskiej Polski. Stalin mawiał, że wraz ze zbliżaniem się komunizmu zaostrza się walka klasowa. Można rzec, że elity III RP, które reprodukują nawyki mentalne wyniesione z totalitaryzmu, mając poczucie zagrożenia dla swojego panowania, czując rosnącą siłę republikanizmu, zaostrzają wojnę ideologiczną, stosując klasyczny mechanizm przeniesienia. Rzutują na przeciwnika to, co same sobą reprezentują.

„Trójjedyni panowie”


Swego czasu, jeszcze w PRL, nieżyjący już marksistowski filozof Leszek Nowak nazwał komunistów „trójjedynymi panami”, co oznaczało, że w jednym ręku zmonopolizowana była władza polityczna, ekonomiczna i duchowa. Taka sytuacja jest dla osobników psychopatycznych – a takimi są totalitaryści – komfortowa. Niewydolność systemu komunistycznego stwarza dla niego alternatywę: albo komunizm wojenny jak w Korei Północnej, albo koniunkturalne poszerzanie grup społecznych. Te drugie uczestniczą w limitowanej demokracji, która jest dekoracją, maskującą trudne do zidentyfikowania centra rzeczywistej i rozproszonej władzy. Stąd słabe półmafijne państwo, czyli mętna woda, w której znakomicie czują się tzw. grube ryby. Ale osiągnięcie ekonomicznej dominacji musi dla totalitarystów znaleźć także potwierdzenie w dominacji politycznej i ideologicznej. Chodzi o wyeliminowanie wszelkiej konkurencji. Zatem, wraz z powrotem tendencji renowacji komunizmu jako techniki panowania w kapitalistycznym już otoczeniu – czego przejawem jest używanie sądów i aparatu państwa do niszczenia konkurencji i ochrony ciemnych interesów – musiała ruszyć ofensywa ideologiczna niszcząca opozycję.

„Święty” ogień oburzenia

I to ofensywa, która odwołuje się do praktyk totalitarnych seansów nienawiści, bo to tradycja „swojska” i wypróbowana, rodzima. Buduje się wspólnotę płonącą „świętym” ogniem oburzenia na faszystów, na ciemnogród. Ta wspólnota ma wszelkie cechy sekty, a przystąpienie do niej czyni „lepszym”, „moralniejszym” od tego mitycznego ciemnogrodu. Ponadto, jakże przyjemnie jest płonąć „świętym ogniem” oburzenia, demonstrując wyższość moralną! Bo ta mowa nienawiści ma tworzyć wspólnotę złączoną nienawiścią, a resentyment to silne, choć niewidzialne spoiwo. W totalitaryzmie przedmiotem nagonki w seansach nienawiści był kler, kułacy, Żydzi, bikiniarze, imperialiści. Teraz są nimi zwolennicy PiS. Kreuje się wroga, aby dokonać mobilizacji masy. Śmiem twierdzić, że gdyby nie było internetu, biorąc pod uwagę jej skalę, ta operacja mogłaby zakończyć się sukcesem.

Zatem antykaczyzm to nienawiść do wolnego rynku, państwa prawa, liberalnej demokracji, ponieważ część tej elity, która uformowała się w III RP, wolnego rynku, państwa prawa i liberalnej demokracji nienawidzi, bo zagrażają one jej pozycji, osiągniętej na drodze działań półmafijnych i mafijnych. Język, który jest w użyciu w tym przemyśle pogardy, pozwala określić, kim są jego twórcy. To język żuli, cwaniaków i świata przestępczego, slang półświatka, a więc ludzi, których określano kiedyś mianem marginesu społecznego. Elity władzy politycznej i ekonomicznej, czyli część postkomunistycznej oligarchii tworzą uzależniony od siebie motłoch, kreując dla niego taki język. „Arystokracją” tego motłochu są dyspozycyjni dziennikarze. Ale, co trzeba jeszcze raz podkreślić, natężenie i siła tego języka chamstwa i nienawiści, przy całej jego destrukcyjnej dla życia publicznego mocy, jest potwierdzeniem siły obozu republikańskiego.

Maciej Mazurek

za:niezalezna.pl (pkn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.