Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Bauman. Etyk na etacie

W naszym życiu publicznym wciąż funkcjonują „autorytety”, których życiorysy i postawa moralna są sprzeczne z deklarowanymi przez nich ideałami… Nie jest to zresztą polska specjalność. W Wielkiej Brytanii np. stalinowscy politrucy też mogli być profesorami szacownych uniwersytetów. /.../

Obciachowy uniwersytet


Nie po drodze mi z narodowcami, ale przyznać muszę, że młodzi ludzie zakłócający swoim zachowaniem wykład mieli odwagę wykrzyczeć głośno to, co od dawna było w ramach politycznej poprawności zamiatane pod dywan. Że wciąż w życiu publicznym występują „autorytety”, których życiorys i postawa moralna wydają się sprzeczne z deklarowanymi przez nich ideałami. Bo co innego robią, co innego głoszą…

Młodość jest szczególnie wyczulona na obłudę i kłamstwo. Skłonność do kompromisów, zmieniająca się często w tolerancję dla niegodziwości, przychodzi z wiekiem i doświadczeniem.

W 2000 r. senat Uniwersytetu Jagiellońskiego odmówił doktoratu honoris causa Romanowi Polańskiemu. Ze względu na ciążący na nim zarzut gwałtu na nieletniej. Decyzja ta spotkała się z autentycznym zdumieniem salonu, które przeszło następnie w swoiste potępienie i zgorszenie. Co za obciachowy senat?!…

Przywoływanie moralności, przypominanie o etyce jest dziś niewdzięcznym zadaniem. Paradoksalnie, częściej chyba można je usłyszeć na trybunach piłkarskich stadionów niż w aulach uniwersyteckich. Oczywiście w praktyce, bo w teorii wszystko jest na swoim miejscu. Prof. Zygmunt Bauman jest przecież m.in. „wybitnym etykiem”.

Wierzę, że dwudziestoletniemu Zygmuntowi Baumanowi komunizm mógł się pomylić z oświeceniem. Takich ludzi było w ówczesnej Polsce sporo – młodych i niedojrzałych, którzy w 1939 r. przeżyli szok. Bo im – praktycznie dzieciom jeszcze – świat, który wydawał się pewny, trwały i niezniszczalny, nagle się zawalił.

Wierzę, bo nie dziwią mnie ludzie, którzy przetrwawszy piekło niemieckiej okupacji, próbowali widzieć w nadchodzących Sowietach „wyzwolicieli”. Zwłaszcza gdy zachodni alianci w Jałcie i Poczdamie kompletnie stracili zainteresowanie losami Polski. To wówczas przecież wrócił do Polski premier rządu RP na emigracji Stanisław Mikołajczyk, by podjąć współpracę z komunistami, beznadziejną i w sumie zakończoną klęską.

Zdecydowanie jednak nie wierzę w szczerość 82-letniego Baumana, mówiącego „Guardianowi” w 2007 r., że program partii komunistycznej stanowił najlepsze rozwiązanie polskich problemów. Ta wypowiedź sugeruje bowiem, że ówczesna Polska dostała do wyboru – pod kontrolą ONZ na przykład! – spektrum rozmaitych programów politycznych, z których świadomie i dobrowolnie zdecydowała się na ten komunistyczny. Trzeba być naprawdę idiotą, by opowiadać takie rzeczy.

Etyk teoretyk


I Zygmunt Bauman wciąż udaje pożytecznego idiotę. Nie mówi więc „Guardianowi”, że nie mogło być żadnych wyborów, bo sojusznicy – z Wielką Brytanią na czele – zostawili Polskę na łasce i niełasce Stalina. Skwapliwie uznali tzw. rząd lubelski, wystawiając swoich najwierniejszych sojuszników do wschodniego wiatru.

Nie trzeba być światowej sławy filozofem ani historykiem, by zdobyć się na taką opinię. Trzeba tylko trochę elementarnej uczciwości… A zatem Bauman, człowiek wykształcony, etyk i autorytet moralny, miał obowiązek powiedzieć w 2007 r. „Guardianowi”: „Zostawiliście nas bez pomocy, nie dziwcie się zatem, że musieliśmy kombinować z Ruskimi. Normalny człowiek chce żyć, a nie umierać”.

Profesor politruk

Oczywiście nic takiego nie powiedział, bo prywatnie Zygmunt Bauman idiotą nie jest. I wie, że „Guardian” tego słyszeć nie chce. Bauman od 1971 r. mieszka, pracuje i pobiera brytyjską emeryturę w Leeds. Wie również doskonale, że o jego stalinowskiej przeszłości brytyjskie służby nie dowiedziały się bynajmniej w 2007 r. z publikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Tak głupie i naiwne służby imperium po prostu być nie mogą…

Bauman nie jest wyjątkiem. Podobnie było z innym stalinowskim oficerem politycznym Włodzimierzem Brusem, który został szacownym profesorem Oxfordu. Podobnie z jego żoną Heleną Wolińską, stalinowską prokurator, odpowiedzialną za śmierć setek osób, w tym generała „Nila”. Przyjacielem oksfordzkiego domu Brusów był m.in. Leszek Kołakowski, kolejny wybitny filozof, któremu widać prywatnie nie przeszkadzała zbrodnicza przeszłość gospodyni. Tak samo zresztą jak Brytyjczykom, którzy odmówili wydania Wolińskiej, gdy polskie władze pod koniec lat 90. zażądały jej ekstradycji. Sama Wolińska zaś oświadczyła „Guardianowi”, że jest po prostu ofiarą antysemickiej nagonki. Gdy zmarła pięć lat temu, została pochowana dwa dni wcześniej przed oficjalnie ogłoszonym terminem pogrzebu. Czyżby w obawie przed jakąś demonstracją?!…

To, że Brytyjczycy zatrudniali na uniwersytetach stalinowskich politruków, można oczywiście uznać za charakterystyczną dla nich skłonność do swoistej ekstrawagancji. Bliższe prawdy jest jednak brutalne stwierdzenie, że po prostu opłacali w ten sposób milczenie „autorytetów” w sprawach dla siebie przykrych.

Dlatego też „światowej sławy filozof i etyk” Zygmunt Bauman obawia się – nawet dzisiaj – zrobić rachunek sumienia. Boi się oskarżać komunizm, Stalina i samego siebie, bo musiałby przy okazji oskarżyć brytyjską historię i politykę. A gdyby to zrobił, to wściekła królowa mogłaby mu zabrać emeryturę… W istocie bowiem Zygmunt Bauman etykiem jest jedynie na etacie. Prywatnie zawsze był i pozostał koniunkturalistą.

Dlaczego zaś w obronę zwykłego koniunkturalisty angażują się władze państwowe, uniwersyteckie i kolejne rzesze autorytetów? … Sorry, Jan Christian Andersen wyjaśnił to już przecież dawno! …

„– On jest nagi! – zawołał w końcu cały lud. Cesarz zmieszał się, bo wydawało mu się, że jego poddani mają słuszność, ale pomyślał sobie: »Muszę wytrzymać do końca procesji«. I wyprostował się jeszcze dumniej, a dworzanie szli za nim, niosąc tren, którego wcale nie było”.

Andersen nie przewidział tylko jednego. Że „małym dzieckiem i jego ojcem” zajmie się oddział antyterrorystyczny. W swojej genialnej wyobraźni widział jednak jakieś granice absurdu… Których najwyraźniej nie dostrzegają prezydent Wrocławia, minister nauki i szkolnictwa wyższego, premier i inni wybitni „gracze w salonowca”, broniący dziś wątpliwego autorytetu… Z gładkolufowymi karabinami w rękach.

Paweł Tomczyk

za:niezalezna.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.