Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

List otwarty do Pana Bogdana Zdrojewskiego: Broni Pan klauna

Profesor Krzysztof Jędrysek uczył mnie na krakowskiej PWST, że istnieje różnica między błazenadą a klaunadą. Błaznem nie może być każdy. Błazen, jak np. Stańczyk, to w istocie mędrzec. Poprzez śmiech zmusza do zastanowienia, w wygłupie jest ukryta mądrość. Klaunem może być już każdy. Klaun kopie w tyłek drugiego klauna, a gdy ten upadnie, wywijając koziołka, poprawia mu tortem w twarz. A publika szaleje, bo… to śmiesznie wygląda. I już. Nic więcej nie potrzeba.

Pan minister Zdrojewski był uprzejmy stanąć w obronie różnorodności naszej kultury. Chwała mu za to. Przyjrzyjmy się zatem, jaka to różnorodność nam ostatnio wezbrała. Oto w Centrum Sztuki Współczesnej zawisła… obraza Krzyża? Nie, o tym pisać nie będę, już wystarczająco dużo napisano. Zawisła inna wiekopomna praca. Wiekopomny TFU-rca namówił mężczyznę w wieku bardziej niż dojrzałym, aby zdjął majtki, wziął do ręki łopatę i zaczął kopać w ziemi. A sam wiekopomny TFU-rca zajął się filmowaniem. Jąder kopiącego. I w Centrum Sztuki w Warszawie, w bijącym sercu narodu, gdzie prezentowane są osiągnięcia awangardy młodego pokolenia polskich twórców, zawisł film z dyndającymi jądrami. Zaraz. Ale może TFU-rca chciał coś przez to powiedzieć? Może opatrzył to jakimś komentarzem lub choćby inteligentnym tytułem? Nic bardziej błędnego. Tytuł brzmi: „Jądra Kopiącego”. Ot i wsio.

Nie chodzi o to, czy ta praca podoba się piszącemu te słowa, czy nie. Chodzi o to, że na koszt nas wszystkich kształceni są młodzi artyści w naszych – uwaga – Akademiach Sztuk Pięknych. Kilka lat w znoju nabywają doświadczenia, umiejętności warsztatowych, kształtują swój gust pod okiem wybitnych i uznanych plastyków. A potem w CKW prezentowane są najciekawsze osiągnięcia najwybitniejszych osobowości.

No więc ja się pytam – prosty chłopak z Lublina jestem, nie znam się, może mi ktoś wyjaśni – czego oni się tak uczą? Ukraść krucyfiks, rozebrać się i z nim wytarzać potrafiłby mój 12-letni syn. Nakręcić film z jądrami kopiącego potrafiłaby moja 10-letnia córka. Gdybym ich nie wychował. Bo już teraz, wychowane, moje dzieci wiedzą, że to głupie, złe, wielu ludzi może obrazić, a wielu zniesmaczyć. Jasne – obrażają się tylko niedorozwinięte katole.

Chociaż zaraz, zaraz, nie! Ostatnio jeden Rosjanin się obraził. Tym razem powstało coś, do czego trzeba było rzeczywiście coś umieć. Rzeźba. Student ASP wyrzeźbił wizerunek kobiety w ciąży gwałconej przez czerwonoarmistę. Świetnie uchwycone proporcje, ciekawa kompozycja, niezwykła ekspresja, naprawdę – budzi emocje. Gwałty Armii Czerwonej na setkach tysięcy polskich kobiet są oczywistym faktem, po kilkudziesięciu latach wolno już o tym mówić… ale tylko po cichu. Bo wspomniana rzeźba obraziła Rosjanina. I w ciągu jednej nocy znikła! A to, że migdalenie się rozebranego zaburzonego TFU-rcy ze średniowiecznym krucyfiksem i nazywanie tego SZTUKĄ obraziło kilkadziesiąt tysięcy katolików? A któż to są katolicy? Ta banda moherów, służących nam do tego, żeby się z nich nabijać? To na pewno nie jest powód, żeby odwoływać lub zdejmować cokolwiek. Jeden obrażony Rosjanin – to co innego. Tutaj nie ma na co czekać. Zdjąć natychmiast, bo jeszcze się na dobre obrazi. Za mówienie prawdy.

Byłem studentem pana Krzysztofa Globisza, wiem, że jest aktorem o niewyobrażalnych możliwościach. Kiedy dowiedziałem się, że Klata wymyślił, że prof. Globisz ma kopulować ze scenografią, gdy przeczytałem recenzję pana Witolda Gadowskiego, załamałem ręce.

Dla niedowierzających przedrukowuję tylko krótki fragment ze wspomnianej recenzji:

Scena Narodowa, dotowana sumą kilkunastu milionów złotych rocznie z mojej kieszeni, jako podatnika, czyli z budżetu państwa, zamieniła się w niezbyt wyszukany cyrk, gdzie każdy z aktorów prześciga się w bardziej prowokacyjnym wygłupie. To był bardziej wygłup niż dojrzałe aktorstwo, choć zarówno Dorota Segda, jak i Krzysztof Globisz mają dobry poziom warsztatu i potrafią zagrać wszystko. Żal patrzeć na aktorów obdarzonych takim warsztatem, kiedy się deklasują.

Jeśli mając w zespole Globisza, reżyser odwołuje się do tak prostackich środków wyrazu, może to świadczyć tylko o rozpaczliwym braku wyobraźni. A skoro już nie ma nic do powiedzenia… przynajmniej pokażmy, że jesteśmy odważni. I bezkompromisowi. Teatr jako dziedzina sztuki miał kiedyś służyć poszukiwaniu Piękna i Prawdy o człowieku. Miał być przestrzenią intymnego spotkania aktora z widzem. Spotkania, które miało być narzędziem uwrażliwienia i dialogu. Dziś teatr coraz częściej nie uwrażliwia, ale rozdziewicza. Gwałci wrażliwość widzów i chamsko wyciągniętym palcem pokazuje tym, którzy go utrzymują ze swoich podatków:

„Nie podoba się? Wynocha! Skoro nie umiecie docenić zaszczytu obcowania z moją nagą Klatą…”

Ukończenie PWST w Krakowie kosztowało mnie wiele pracy. Nad warsztatem, nad wyobraźnią, nad wieloma elementami, które budują kunszt artysty. Dziś oglądam coraz częściej żenującą klaunadę zawodowych hochsztaplerów, którzy korzystają z tego, że publiczność nie ma odwagi przyznać, że… król jest nagi!

I to jest najwyraźniej definicja tej różnorodności, o którą Pan walczy, Panie Ministrze. Aby dziś być wybitnym artystą, docenianym, dotowanym… nie trzeba nic umieć. Nie trzeba wyobraźni i finezji. Nie trzeba mówić niewygodnych prawd o naszej historii. Wystarczy pokazać jaja. Albo wytarzać się z krzyżem. Albo zawiesić jaja na krzyżu. Ale najlepiej, żeby ta różnorodność zawierała jaja. Dlatego pisałem na początku o klaunach. Broni Pan klauna. Klata to klaun. Klaun, zakochany klaun. Najsmutniejsze, że zakochany w sobie.

Z… ze smutkiem

Jakub Kornacki absolwent krakowskiej PWST 1997

PS. A skoro nasze Sztuki Piękne już dawno przestały udawać, że służą poszukiwaniu Piękna, może trzeba zaktualizować nazwę? Akademia Sztuk Szokujących (ASSz)? Akademia Sztuk Obrzydliwych (ASO)? Akademia Sztuki Mięsa (ASM)? A jak już musi być ASP, to może – AKADEMIA SZTUK PLUGAWYCH?


za:www.naszdziennik.pl/wp/60555,broni-pan-klauna.html


***

Wandale na salonach


Z dr Elżbietą Morawiec, teatrologiem, krytykiem sztuki, rozmawia Adam Kruczek

Była Pani kierownikiem literackim wielu polskich teatrów, m.in. przez siedem lat Starego Teatru w Krakowie. Co Pani myśli, patrząc na obecny stan tej sceny
?

– Tu nie chodzi tylko o Stary Teatr, lecz o to wszystko, co dzieje się obecnie w kulturze polskiej, np. ten haniebny akt sprofanowania krzyża w Centrum Sztuki Współczesnej. Stary Teatr jest tylko jednym z przykładów niszczenia kultury polskiej tym ogromnym walcem, który idzie przez całą Polskę i przez wszystkie polskie teatry. To, co się stało w Starym Teatrze, jest po prostu bezprzykładne. Ten proces jest znany nie od dzisiaj, a jego prorokiem był stary włoski komunista Antonio Gramsci, który mówił, odwracając Marksa: nie uderzajmy w bazę, uderzajmy w nadbudowę; zniszczmy kulturę, religię, tradycję i wtedy zdobędziemy władzę. I to się właśnie dokonuje na naszych oczach. Zaczęło się w Ameryce od hipisów itp. To był duży salon, a my jesteśmy małym salonikiem, do którego wdarli się wandale. To, co się dzieje w Starym Teatrze, to akt czystego wandalizmu i barbarzyństwa. Jan Paweł II mówił w UNESCO w Paryżu, że Polacy pod zaborami zachowali swoją tożsamość, nie mając państwa tylko dlatego, że mieli swoją kulturę. Widać wyraźnie, że ta wataha barbarzyńców zmierza do tego, żeby niszcząc kulturę, odebrać nam tożsamość. To nowa, niebywale groźna odsłona „pieriekowki dusz”, kreowania „nowego człowieka”. Bez tożsamości narodowej, kulturowej, a nawet – płciowej.

To mocne słowa.


– Ale adekwatne. Jeżeli aktor w czasie przygotowania do pseudo „Nie-Boskiej komedii” w Starym Teatrze zmuszony jest do wypowiadania słów: „Krasiński był antysemitą”, „nie chcę być Polakiem”, „chcę być Żydem” – to jest to czysta paranoja. Jeżeli w tym przygotowywanym spektaklu gra się „Deutschland, Deutschland über alles” i aktorzy do tego mają śpiewać słowa „Mazurka Dąbrowskiego”, to o czym my mówimy? To niesłychany akt profanacji hymnu narodowego. Czy można sobie wyobrazić np., aby Francuz w teatrze śpiewał „Marsyliankę” do melodii niemieckiego hymnu?

Od kiedy trwają tego rodzaju praktyki w Starym Teatrze?

– Od samego początku dyrekcji Jana Klaty. Najpierw był „Poczet królów polskich” w reżyserii pana Garbaczewskiego, który doradzał aktorom na próbie, żeby o królach sobie coś „wygooglali”, a rzecz była o tym, żeby zniszczyć całą tradycję patriotyczną. Drugi, horrendalny zupełnie spektakl „Bitwa Warszawska 1920” gloryfikował Dzierżyńskiego i postponował Piłsudskiego, ukazując go jako tchórza chowającego się za materacami. Zastanawiam się, jak można być Polakiem, robiąc takie rzeczy. Przecież Dzierżyński był nie tylko katem Polaków, ale był katem całych narodów!

W liście otwartym do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego domaga się Pani jego dymisji. Co mu Pani zarzuca?


– Napisałam list do ministra Zdrojewskiego, bo już dosyć nazbierało się straszliwych działań w kulturze. Minister w związku ze skandalem profanacji krzyża nie odwołał dyrektora CSW. Bronił też pana Klaty, tłumacząc, że ma on prawo do wolności wyrazu. Faktycznie, wolność to jest święta rzecz, ale granicą wolności każdego człowieka jest nienaruszanie wolności innego człowieka. Jeżeli ktoś bezcześci moje najświętsze wartości, to nie jest żadna wolność, ale anarchia i samowola. Jak widać, minister Zdrojewski nie jest tego w stanie zrozumieć, więc powinien odejść.

Pani sądzi, że minister jest samodzielny w swoich decyzjach?

– To nie idzie wyłącznie od ministerstwa kultury. Dyktat zohydzania Narodu Polskiego płynie od dawna z dwóch głównych centrów: z Czerskiej i z Wiertniczej. Na 50. rocznicę Powstania Warszawskiego przeczytaliśmy w „Gazecie Wyborczej”, że akowcy mordowali Żydów w Powstaniu. Od tego czasu te prowokacje nasilają się. Dość przypomnieć choćby obchody Święta Niepodległości. Ten dyktat jest wspierany przez obecną władzę polityczną; niewykluczone, że zgodnie z jakimiś niejasnymi „wytycznymi”, niekoniecznie z polskich centrów, niszczony jest trzon polskiej kultury narodowej, o którą tak bardzo zabiegał Jan Paweł II.

Dziękuję za rozmowę.

Adam Kruczek

za:www.naszdziennik.pl/wp/60554,wandale-na-salonach.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.