Obrońcy życia na sygnale



Absencja prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i spłycanie tematu przez posłów Platformy Obywatelskiej – tak wyglądało posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym obrońcy życia opowiadali o brutalnym rozproszeniu przez policję legalnego zgromadzenia publicznego ukazującego prawdę o aborcji.

Chodzi o wydarzenie z 2 sierpnia 2012 roku. Tego dnia doszło do bezprawnego zatrzymania dwóch członków Fundacji PRO – Prawo do Życia, którzy przed wejściem na Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą zorganizowali pikietę na temat aborcji. Zaprezentowano duży banner ze zdjęciem zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka, zdjęciem dziewczynki z zespołem Downa oraz umieszczoną obok podobizną Adolfa Hitlera. Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji, był wówczas przewodniczącym zgromadzenia. Jego zatrzymanie – a także innego uczestnika pikiety – doprowadziło do rozwiązania legalnego, bo zgłoszonego odpowiednio wcześniej w Urzędzie Miasta Kostrzyna nad Odrą, zgromadzenia.

– Zgromadzenie było legalne, więc powinno znajdować się pod specjalną opieką instytucji państwowych – mówił w Sejmie Dzierżawski, zaznaczając, że o taką opiekę Fundacja wystąpiła i do kostrzyńskiej policji, i do straży miejskiej. Pikieta przebiegała w sposób pokojowy, liczni obserwatorzy wyrażali dla niej swoje poparcie. Przeciwników była zaledwie garstka.

Po upływie trzech godzin pojawiła się policja. – Sądziłem, że są to funkcjonariusze, którzy przyjechali, by nas chronić. Tymczasem zaczęli się oni domagać zgody na zgromadzenie. Tłumaczyłem im, że prawo przewiduje w tym zakresie tylko zgłoszenie pikiety. Mimo moich wyjaśnień policjanci zażądali opuszczenia zgromadzenia i nakazali udanie się na komisariat. Razem z jednym z uczestników zostaliśmy umieszczeni w zakratowanym wozie i na sygnale przewieziono nas na komisariat. Tam przetrzymywano nas przez dwie godziny, banner został skonfiskowany. Działania policji były w sposób oczywisty bezprawne – relacjonował Dzierżawski. Obrońcom życia postawiono zarzut prezentowania treści nieprzyzwoitych. – Ale sami policjanci nie potrafili powiedzieć, co jest nieprzyzwoitego w prezentowanym przez nas plakacie. Rozbijanie legalnych zgromadzeń publicznych to godzenie w podstawowe prawa obywatelskie – referował Dzierżawski.
Droga do śledztwa

Na działanie policji Dzierżawski złożył skargę do komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wielkopolskim, a do tamtejszej prokuratury rejonowej – zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dostrzegając nieprawidłowości w postępowaniu policji. W podobnym tonie odpowiedział komendant wojewódzki. – Złożyliśmy wtedy skargę do komendanta głównego, który również nie dopatrzył się żadnych uchybień w działaniu policji – mówił Dzierżawski. Decyzję prokuratury Fundacja zaskarżyła do Sądu Rejonowego w Słubicach. Ten uwzględnił zażalenie i nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa.

W słubickim sądzie obrońcy życia złożyli też skargę na bezprawne zatrzymanie – została ona oddalona. Odwołano się do Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, który stwierdził, iż zatrzymanie miało charakter procesowy, i zarządził ponowne rozpoznanie skargi. W lipcu 2013 r. słubicki sąd ostatecznie uznał, że zatrzymanie było bezprawne i stanowiło formę represji wobec zatrzymanych. W trakcie postępowania został ujawniony szerszy materiał dowodowy, którym są nagrania z rozmów służbowych policjantów. Wynika z niego, że operacją zatrzymania kierował komendant miejscowego posterunku policji. – Z akt wynikało, że i ci policjanci, którzy nas zatrzymali, i ci z komisariatu wiedzieli, że nie ma żadnych podstaw prawnych, aby nas zatrzymać. I że nie wiedzieli, pod jakim rygorem prawnym zamierzają nas zatrzymać. Z ust jednego z wyższych funkcjonariuszy padło sformułowanie: „Przywieźcie ich, będziemy myśleć” – cytował Mariusz Dzierżawski. Dzień przed wydaniem postanowienia przez Sąd Rejonowy w Słubicach, w którym stwierdzono nielegalność i bezpodstawność zatrzymania, prokurator rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim umorzył postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez tych samych funkcjonariuszy.
Średnia wolność zgromadzeń

– Niepokojące jest to, że ani prokuratura, ani ówczesny minister spraw wewnętrznych, ani komendant główny policji nie stwierdzili nieprawidłowości w zachowaniu funkcjonariuszy. Mimo prawomocnego orzeczenia sądu, który wyraźnie mówi, że obrońcy życia bezprawnie zostali pozbawieni wolności. Przełożeni kryją policjantów, prokuratura zamiata sprawę pod dywan, a ministrowie zapewniają, że mamy państwo prawa – ocenił przedstawiciel Fundacji PRO. – To istotne, czy w Polsce policja może rozbijać legalne zgromadzenia publiczne czy nie. To, jak postępuje policja wobec obrońców życia, to forma prześladowania. Dlatego liczę na to, że państwo zajmą się tą sprawą – zaapelował do posłów.

Reakcja przewodniczącej komisji była jednoznaczna – Sejm nie może ingerować w decyzje sądów i prokuratury. Tak orzekł Trybunał Konstytucyjny – stwierdziła Stanisława Prządka (SLD). – Ależ nikt nie kwestionuje tu postanowień i wyroków sądów. Chcę tylko przypomnieć, że komendant główny policji zadeklarował, że nie będzie wyciągał konsekwencji od funkcjonariuszy, gdyż sprawa jest badana przez niezawisły sąd. Po tym jednak, jak sąd w Słubicach stwierdził, że zatrzymanie było bezprawne, komendant powołał się na nieprawomocną decyzję prokuratury, która umorzyła śledztwo. Komendant uchylił się tym samym od zajęcia stanowiska w sprawie prawomocnego orzeczenia sądu. Gdzie indziej jak nie na komisji sprawiedliwości należy podnosić te sprawy? – pytał retorycznie pełnomocnik Dzierżawskiego, mec. Łukasz Jończyk.

Poparli go posłowie prawicy. – Temat jest ważny. Uważam, że komisja powinna się nim zająć. Czy zgromadzenia legalne są w Polsce chronione prawem? Ten przykład podaje to w wątpliwość. Wymaga to reakcji komisji sprawiedliwości. Powinniśmy poprosić o wyjaśnienia KGP. Moim zdaniem, doszło tu do szykanowania ze względu na poglądy – sugerował Andrzej Dera (SP), który razem z grupą posłów Prawa i Sprawiedliwości wnioskował o zwołanie komisji w tej sprawie.
Wykręty i uniki

Przewodnicząca komisji, jak tylko mogła, unikała zgłębiania tematu. Najpierw podkreśliła, że komisja nie jest właściwa do rozpatrywania działań policji, bo leży to w gestii ministra spraw wewnętrznych, a tego posłowie wnioskodawcy na posiedzenie komisji nie zaprosili. Jej zdaniem, wystarczyłoby podniesienie całej sprawy w interpelacjach poselskich. – Ale przecież prezydium komisji może listę zaproszonych gości uzupełnić. Pana ministra sprawiedliwości nikt z posłów wnioskodawców nie zapraszał, a przecież pan minister Hajduk przyszedł – zakładam, że na zaproszenie pani przewodniczącej – odparował poseł Dera. Wojciech Hajduk, podsekretarz stanu w resorcie sprawiedliwości, zaraz na wstępie posiedzenia zaznaczył, że nie może zająć w tej sprawie stanowiska, gdyż nadzorowanie działań policji i prokuratury nie leży w kompetencjach ministra sprawiedliwości.

Warto zaznaczyć, że na posiedzeniu komisji nie pojawił się zaproszony na nie prokurator generalny Andrzej Seremet. – To wynik odseparowania funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Kształtuje to zachowanie prokuratury, która stała się instytucją niezależną od władzy wykonawczej – skomentował Stanisław Piotrowicz (PiS), wiceszef komisji.

– Każdy z obywateli naszego kraju winien stać na straży praw człowieka włącznie z komisjami sejmowymi, a przede wszystkim – Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Doszło do złamania prawa do wolnych zgromadzeń. W tej sprawie ta komisja powinna zająć stanowisko, a nie pojedynczy poseł, składając interpelację – konkludował poseł Dera. – Ten przykład opisuje zjawisko. Nie może to pozostać bez wnikliwej analizy przyczyn – dodał Jacek Żalek (niez.).

Ostatecznie – decyzją poseł Prządki – o tym, czy sprawą bezprawnego zatrzymania obrońców życia Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka w ogóle się zajmie, zdecyduje jej prezydium. W jego składzie przeważają posłowie, którzy z myśleniem pro-life nie mają nic wspólnego. To kolejno: Stanisława Prządka (SLD), Robert Biedroń (TR), Robert Kropiwnicki (PO). Prawo i Sprawiedliwość reprezentuje jedynie poseł Stanisław Piotrowicz.

Anna Ambroziak

za:www.naszdziennik.pl/wp/64921,obroncy-zycia-na-sygnale.html