Festiwal typowania wariatów

Tuż przed czwartą rocznicą katastrofy smoleńskiej odbył się kolejny festiwal typowania wariatów.
To zaiste w Polsce impreza cykliczna, warto jednak uświadomić sobie, z jakiej tradycji się wywodzi. Diagnozowanie u przeciwników politycznych zaburzeń psychicznych i eliminowanie ich na tej podstawie z życia publicznego jest wynalazkiem do perfekcji dopracowanym w Sowietach i z przerażającym sukcesem stosowanym w PRL. Powszechna tolerancja w dzisiejszej Polsce tego typu zachowań jest niczym innym jak właśnie pozostałością systemu komunistycznego. Nie przez przypadek zresztą w typowaniu wariatów celują przede wszystkim dziennikarze, których kariery (lub kariery ich przodków) opisane zostały na kartach książki „Resortowe dzieci”.

W demokracji postulowanie odebrania głównemu oponentowi politycznemu prawa do działania publicznego na podstawie przeświadczenia, iż jest on niespełna rozumu, jest krańcową kompromitacją, po której delikwent może liczyć tylko na potępienie. W postkomunistycznej Polsce są politycy i dziennikarze, którzy swoje kariery budują niemal wyłącznie na takich działaniach. Istnieją, a nawet mają się świetnie dlatego, że korzystają z parasola ochronnego, jaki roztaczają nad nimi wszyscy ci, którym zależy na trwaniu w naszym kraju takich reliktów komunizmu. A zależy z oczywistych względów – te antywolnościowe mechanizmy gwarantują im bezpieczeństwo, pozwalają zachować pozycje wywalczone podczas Okrągłego Stołu.

Choć ostatnio festiwal typowania wariatów dotyczył przede wszystkim sprawy wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, to w przeszłości towarzyszył m.in. rozwiązaniu wywodzących się z komunizmu WSI i określeniu powiązań ich funkcjonariuszy z rosyjskimi służbami specjalnymi oraz umocowania w naszym systemie politycznym i gospodarczym.

Uruchamiany był także zawsze, gdy dochodziło do próby ujawnienia przeszłości ważnych postaci polskiego życia publicznego, a także gdy podejmowany był wysiłek ograniczenia wpływów rosyjskiego lobby w naszym kraju. Jednym słowem: za każdym razem, kiedy dochodziło do naruszenia interesów postkomunistycznego i postsowieckiego porządku, jego stróże uruchamiali mechanizmy antydemokratyczne, przede wszystkim festiwal typowania wariatów.

Skuteczność tych metod pokazuje, jak liczna grupa Polaków jest niewrażliwa na fakt, że stosuje się wobec nich chwyty rodem z totalitaryzmu, i nie potrafi dostrzec w nich zagrożenia dla interesu państwa, a również własnego. Więcej postkomunizmu to mniej uczciwości, nieprzejrzyste zasady dostępu do dóbr nie tylko na poziomie ogólnopolskim, lecz także lokalnym. Prędzej czy później będzie się z nim musiał zmierzyć każdy, nawet ten, kto żyje w przekonaniu, iż polityka kompletnie go nie dotyczy.

Katarzyna Gójska-Hejke

za:niezalezna.pl/54247-festiwal-typowania-wariatow