Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kim była ciotka Idy?

Helena Wolińska, która inspirowała postać Wandy Gruz z filmu „Ida”, stanowiła w komunistycznym systemie „przedsionek śmierci”. Podpisywane przez nią wnioski o aresztowanie skutkowały ciężkim dla ofiar śledztwem, a w wielu przypadkach kończyły się śmiercią polskich patriotów – mówi PCh24.pl Tadeusz M. Płużański, autor książek o nieukaranych zbrodniach komunistycznych.


W oscarowym filmie „Ida”, postać ciotki tytułowej bohaterki, komunistyczna prokurator Wanda Gruz, zmaga się z własnymi wątpliwościami i dramatyczną przeszłością. Postać ta wzorowana jest na komunistce, Helenie Wolińskiej. Kim ona była?



To osoba pełniąca najwyższe stanowiska w stalinowskiej machinie zbrodni. Pozycję zawdzięczała swojemu konkubentowi, Franciszkowi Jóźwiakowi, który walczył w komunistycznej partyzantce. To u jego boku Wolińska zaczęła karierę. Potem Jóźwiak został szefem Milicji Obywatelskiej i wiceministrem bezpieczeństwa publicznego. Helena Wolińska wylądowała zaś w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej w stopniu podpułkownika.


Wolińska była też żoną słynnego profesora, Włodzimierza Brusa…


Tak, związek z nim sformalizowała w 1940 roku. Później jednak związała się nieformalnie ze wspomnianym Jóźwiakiem, dzięki któremu zrobiła karierę. Następnie, po 1956 roku, wróciła do Brusa, dając kosza Jóźwiakowi. I tak z „pani generałowej” – bo Jóźwiak był w stopniu generała – stała się „panią profesorową”. Włodzimierz Brus bowiem – w rzeczywistości Beniamin Zylberberg – to znany już wówczas naukowiec, początkowo marksistowski ekonomista, a później rewizjonista.



Proszę powiedzieć coś o ofiarach Heleny Wolińskiej. To byli bardzo znani ludzie antykomunistycznego podziemia…



Wolińska, jako wojskowy prokurator, wystawiała wniosek o tymczasowe aresztowanie. Ofiarami Wolińskiej byli m.in. AK-owcy generał August Fieldorf Nil, Wojciech Borzobohaty czy Juliusz Sobolewski.


Wolińska wnioskowała o aresztowanie na podstawie gotowych blankietów. Przypuszczam, że niespecjalnie się zastanawiała kogo aresztuje, po prostu podpisywała gotowe papiery. Myślę, że przyświecała jej jedna motywacja: nienawiść do tego, co polskie i do Polaków. Dla niej nazwiska Fieldorf czy Sobolewski nie miały żadnego znaczenia. Byli to Polacy, których trzeba było wykończyć.


Wolińska de facto stanowiła swoisty „przedsionek śmierci”. Podpisywane przez nią wnioski o aresztowanie skutkowały ciężkim dla ofiar śledztwem, a w wielu przypadkach kończyły się śmiercią polskich patriotów. Wolińska stała więc na początku tego łańcucha zbrodni.


Wolińska jeszcze w czasach komunizmu, na fali emigracji po 1968 roku, wyjechała z Brusem do Wielkiej Brytanii. W 1998 roku ministerstwo sprawiedliwości chciało jej ekstradycji, by postawić ją przed wymiarem sprawiedliwości. Wówczas twierdziła, że podłożem takich działań jest antysemityzm. Ciekawe jest to, że zarzucając innym nienawiść do Żydów, sama stała za wyrokiem dla Władysława Bartoszewskiego, działacza Żegoty, czyli organizacji pomagającej Żydom w czasie okupacji.


To, co wówczas mówiła należy włożyć między bajki. Wolińska po prostu nienawidziła Polaków – tak w czasie wojny jak i po niej. Warto przytoczyć jej reakcję na starania prokuratora o ekstradycję Wolińskiej. Stwierdziła wówczas, że stawiającemu jej zarzuty bezpodstawnych aresztowań polskich patriotów, ukręciłaby łeb.


Wolińską bardzo źle wspominały również rodziny jej ofiar. Na przykład żona wspomnianego żołnierza AK, Juliusza Sobolewskiego, Krystyna udała się do Wolińskiej z prośbą by zweryfikowała swój wniosek oskarżycielski dla męża. Sobolewskiego skazano bowiem na karę śmierci. Komunistyczna prokurator kazała wynosić się jej z gabinetu, twierdząc, że to najgorszy dzień w jej życiu, bo właśnie zmarł towarzysz Stalin.


Rozmawiał: Krzysztof Gędłek


za:www.pch24.pl/kim-byla-ciotka-idy-,34158,i.html#ixzz3Sa7sa0oC

***


Cały świat się dowie, że Polacy mordowali Żydów. "Ida" z Oscarem


Oto triumf polityki kulturalnej III RP. Film w którym Polacy mordują Żydów, a komuniści usprawiedliwiają tym swą nienawiść do Armii Krajowej i Żołnierzy Wyklętych został przez amerykańską Akademię Filmową włączony do grona najlepszych filmów świata.


„Ida” była nominowana do Oscara w dwóch kategoriach – za zdjęcia i za najlepszy film nieanglojęzyczny. Statuetkę przyznano w tej drugiej kategorii. Film Pawła Pawlikowskiego pokonał m.in. antyputinowskiego „Lewiatana” rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa.  


Film „Ida” początkowo nie wywołał w Polsce poruszenia – obejrzało go zaledwie sto tysięcy osób. Dopiero gdy zaczął być chwalony za granicą polscy eksperci z dziedziny kinematografii przyznawali, że jest to „arcydzieło sztuki filmowej”. Obraz Pawlikowskiego opowiada historię Heleny Wolińskiej – stalinowskiej sędzi żydowskiego pochodzenia, skazującej polskich bohaterów na karę śmierci. Na ekranie towarzyszy jej tytułowa Ida – jej siostrzenica – nowicjuszka jednego z zakonów, która dopiero od ciotki dowiaduje się o swym pochodzeniu.


Historia opiera się o mord dokonany przez Polaków na dziecku Wolińskiej – ma on usprawiedliwiać jej późniejszą nienawiść do chrześcijan znad Wisły.


Gdy „Ida” została nominowana do Oscara, Reduta Dobrego Imienia zwróciła się z apelem do Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – a więc instytucji dotującej film. Sygnatariusze prosili o dopisanie do filmu prawdy historycznej o relacjach Polaków i Żydów w trakcie wojny. PISF apel zbagatelizował.


W promocję filmu zaangażowała się też premier Ewa Kopacz. - Gorąco kibicuję naszym twórcom. Jesteśmy z Was wszyscy bardzo dumni. Stworzyliście mądre i przejmujące kino - mówiła szefowa rządu w specjalnym filmie przygotowanym przez kancelarię premiera z okazji ceremonii rozdania Oscarów.

- Budzący zachwyt polskich salonów film „Ida” to nic innego jak wyjątkowo wredna opowiastka usprawiedliwiająca komunistyczną zbrodniarkę. Jakie wrażenie odniesie światowa societa kulturalno-polityczna, zobaczywszy ów obraz? Że Polacy to żądna żydowskiej krwi i kasy dzicz, która sama zasłużyła sobie na wszystkie cierpienia, zadane jej po wojnie przez czerwonych katów – pisał Krzysztof Gędłek w recenzji

- Choć wizja Oscara dla „Idy” ekscytuje elity postkolonialnej III RP – musimy stanowczo zaprotestować i powiedzieć głośno: nie chcemy tego Oscara! Cena, jaką przyszłoby nam za niego zapłacić byłaby bowiem obłędnie wysoka – pisaliśmy przed rozdaniem nagród Akademii Filmowej w tekście zatytułowanym „Nie chcemy tego Oscara”.

za:www.pch24.pl/caly-swiat-sie-dowie--ze-polacy-mordowali-zydow---ida--z-oscarem,34141,i.html#ixzz3Sa8Ql8HX

***

Stereotyp o Polakach na gali Oscarów. Pawlikowski: "pewnie wszyscy już są pijani"

Film "Ida" zdobył najważniejszą nagrodę filmową - Oscara. Ale dlaczego reżyser Paweł Pawlikowski podczas gali rozdania Oscarów nie ugryzł się w język? Być może nie popisałby się takim "żarcikiem". Dziękując swojej ekipie powiedział, że pewnie wszyscy są już pijani. No i jak walczyć ze stereotypami, skoro taką głupotę usłyszały miliony na całym świecie.

"Ida" zdobyła Oscara. O sukcesie Polaków mówiło się jeszcze przed galą wręczenia Oscarów. Osiągnięciem była już sama nominacja. A przyznanie Oscara "Idzie" wywołało niemalże medialną histerię. W tych pełnych euforii relacjach prosto w Hollywood umknęła jednak jakoś wpadka reżysera, który popisał się niesmacznym żartem odbierając statuetkę.

„Dziękuję moim polskim przyjaciołom, którzy pewnie oglądają mnie teraz w telewizji, ekipie filmowej, która siedziała ze mną w okopach. Pewnie wszyscy już są teraz pijani” – stwierdził reżyser podczas gali wręczenia Oscarów.

A tak się oburzamy się, gdy kpią z nas Niemcy: „jedź do Polski, twój samochód już tam jest”. Albo dowcipy o białych niedźwiedziach, "Polaczkach", lenistwie... Pawlikowski pomógł w kolportowaniu stereotypów. Ale po co?


za:niezalezna.pl/64475-stereotyp-o-polakach-na-gali-oscarow-pawlikowski-pewnie-wszyscy-juz-sa-pijani

Copyright © 2017. All Rights Reserved.