Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Weźcie sobie te pomniki




Kilka dni temu sowieckie MSZ zażądało od Polski wyjaśnień w sprawie dewastacji pomników upamiętniających Armię Czerwoną. Nie, to nie pomyłka - określenie „sowieckie” wydaje się jak najbardziej na miejscu, bowiem monumenty, o które upominają się Rosjanie, poświęcono sowieckiej armii, która okupowała Polskę po 1944 roku. Najwyraźniej rosyjskie władze czują się spadkobiercami okupantów…

Zdaniem Rosjan w Polsce regularnie dochodzi do dewastacji pomników i grobów żołnierzy radzieckich, którzy „wyzwalali kraj z rąk hitlerowców”. W opinii tamtejszego MSZ, niektóre polskie media i politycy prowadzą antyrosyjską kampanię, mająca na celu fałszowanie wydarzeń historycznych. W oświadczeniu padło także żądanie zapewnienia przez polskie władze nietykalności pomników żołnierzy, którzy „ratowali Polskę od hitlerowców”.


Nie nasza to rzecz


Bez wątpienia strona rosyjska ma rację. Istnieją w Polsce media wzywające do usuwania sowieckich pamiątek. Wśród nich znajduje się między innymi portal PCh24.pl. Działania zmierzające do oczyszczenia przestrzeni z tzw. wyzwoleńczych pamiątek traktujemy jako oczywiste. Trwającemu niejako siłą rozpędu od czasów PRL-u honorowaniu sowieckich bagnetów przynoszących zniewolenie trzeba w końcu powiedzieć zdecydowane „dość”! Trudno bowiem pojąć dlaczego mielibyśmy oddawać cześć realizatorom stalinowskiego planu zniewolenia naszego kraju.


Czyż nie usuwano wprowadzonych przez okupujących Polskę Niemców zmian w nazwach ulic i placów? Czy pozostawiono pomniki bohaterskiego Wermachtu? Oczywiście, że nie! Dlaczego więc nie należałoby w ten sposób potraktować ostatnich reliktów sowieckiej dominacji? Widać wyraźnie, że współczesne rosyjskie władze czują się spadkobiercami władz Związku Sowieckiego, a pośrednio również stalinowskich zastępów niosących „wyzwolenie” ziemiom polskim (choć tylko tym na zachód od Bugu). Zaangażowanie na rzecz „nietykalności” pomników-pamiątek „braterstwa” jest tego najlepszym dowodem. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć - to ich sprawa. My zajmijmy się historycznymi „porządkami”.



Fakt, iż na Kremlu dominującą wizją historii jest ta przesiąknięta kultem „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” nie powinien nikogo dziwić. Zaskakuje jednak obecność także i w Polsce propagatorów sowieckiego oglądu świata. Nie jest to bynajmniej nieliczna grupa. Nie wdając się w dywagacje, czy zaangażowanie na rzecz pozostawienia sowieckich pomników w spokoju wynika z bycia tzw. dzieckiem resortowym czy z braku dostatecznej wiedzy, należy podkreślić szkodliwość takich działań. Swoboda w dysponowaniu terytorium własnego kraju oraz oddawania czci prawdziwym a nie narzuconym przez okupanta bohaterów nie powinny podlegać dyskusji. Ewentualne wrogie pomruki płynące z tej czy innej strony nie powinny Polski interesować.


Zburzyć Pałac Kultury?



Trudno jednak mówić o całkowitej wolności od sowieckich artefaktów, jeśli za jeden z symboli stolicy wciąż uznawany jest Pałac Kultury. Ten sowiecki „dar” nie bez przyczyny nosił imię Józefa Stalina. Stanowił wszak coś na kształt totemu wbijanego w ziemię przez Indian. To w jego kierunku miały zwracać się oczy każdego przybywającego do Warszawy. Obecność Pałacu była niczym zaznaczenie swojego terytorium za pomocą fekaliów, dokonywane często przez zwierzęta. „To moja ziemia, nie rusz” – zdawał się krzyczeć budynek. Nie mniej wymowna była także obecność na polskiej ziemi radzieckich wojsk, stanowiących - jeśli trzymać się zoologicznej metafory – ostre kły drapieżnika. Podobnymi totemami Sowieci postanowili „obdarować” także inne kraje należące do strefy wpływów ZSRR. Jeszcze w latach 90. pojawiały się tu i ówdzie pomysły na unicestwienie Pałacu Kultury, jednak – z różnych powodów - nie zyskały one niestety większej aprobaty.

Umysły wielu ludzi okazały się niegotowe na radykalne zerwanie z komunistyczną symboliką. W wielu wypadkach ten stan trwa do dnia obecnego: wciąż licznie są reprezentowane w polskiej przestrzeni publicznej nazwy ulic, skwerów, a nawet szkół gloryfikujące wprost komunistycznych piekłoszczyków lub celebrujące zakłamane daty z najnowszej historii Polski. Wśród nich znajdują się, a jakże, i te nawiązujące do wspomnianego już tzw. wyzwolenia.



Obwoźne mauzoleum Lenina


Nadwiślańscy czciciele sowieckiego modelu wyzwoleńczego mają się wciąż dość dobrze. Niektórzy wymykają się ziemskiej sprawiedliwości i w glorii chwały są chowani przez biskupów przy dźwiękach orkiestr wojskowych, inni, nadal ciesząc się zdrowiem i tłustymi apanażami, dożywają późnej starości. Są jak sowieckie pomniki, które raz za czas migną przed naszymi oczami. Ich obecność - nienarzucająca i nienachalna – kładzie się cieniem na Polskę AD 2015. Tak jak nie udało się ich pozbawić np. stopni wojskowych i związanych z nimi wysokich emerytur, tak nie doprowadzono do usunięcia radzieckich pomników „wyzwolenia”.



Wciąż obecną na polskiej scenie politycznej czerwoną skamieliną jest Sojusz Lewicy Demokratycznej. Ta postkomunistyczna formacja - pamiętajmy o sprawie tzw. pożyczki moskiewskiej – jest niczym mobilne popiersie Lenina, bądź Stalina. Otwartym pozostaje pytanie jak długo jeszcze to ugrupowanie będzie obecne w Sejmie. Trudno mówić o oczyszczaniu Polski z sowieckich zaszłości nie wspominając o ich spadkobiercach politycznych obecnych zarówno w postkomunistycznej lewicy jak i w innych ugrupowaniach oraz w nierzadko bardzo wpływowych środowiskach.


Mówiąc o desowietyzacji i dekomunizacji przestrzeni publicznej nie można dać sobie narzucić skrajnie merkantylnego punktu widzenia tak często artykułowanego i mogącego liczyć na medialne wsparcie. Głosiciele poglądów typu „ile to będzie kosztowało”, „bogatsi od tego nie będziemy” przeważnie sami są zainteresowani utrzymywaniem status quo. Dlaczego? Bowiem ich obecna pozycja, czy zajmowane stanowisko wynika z „operatywności” dziadka mordującego „zaplutych karłów” lub ojca budującego najlepszy z ustrojów. Czasem jednak to po prostu przedstawiciele „czerwonej zarazy”. A na nich po prostu szkoda czasu. Są nieuleczalnie chorzy.


Skoro czujący się najwidoczniej spadkobiercami sowieckiej okupacji obecne władze Fedracji Rosyjskiej są tak zatroskane o pomniki upamiętniające ich nadwiślańską dominację, to gorąco namawiam – zabierzcie je do siebie! Z pewnością kiedy zajmą bardziej eksponowane miejsce  wtedy też nabiorą odpowiedniego blasku. Przestaną także być problemem wszelkiego rodzaju rocznice związane z tymi artefaktami. Znikną krytycy obecności monumentów upamiętniających „wieczną przyjaźń i wyzwolenie”, a ich niegasnącą chwałę będzie można celebrować parktycznie co dnia. Na co więc czekacie?

Łukasz Karpiel

za:www.pch24.pl/wezcie-sobie-te-pomniki,34440,i.html#ixzz3Tup0keER

Copyright © 2017. All Rights Reserved.