Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

„Rzeczpospolita”: Ksiądz Kazimierz Sowa niczym "ojciec Rydzyk dla lemingów"



Nie ukrywa swoich sympatii do Platformy Obywatelskiej. Łączą go osobiste kontakty z wieloma wpływowymi politykami tej partii. Lubi się także z liberalnym dziennikarzami, jednak jego własne medialne inicjatywy po okresach tryumfów zawsze upadały. Kim jest ksiądz Kazimierz SowaJego sylwetkę opisuje „Rzeczpospolita”.


Chociaż wszyscy bracia ks. Sowy byli ministrantami, to obecny duchowny nie był najpobożniejszym z rodzeństwa. Co więcej, w dzieciństwie wygrał konkurs wiedzy o PZPR. Z trójki braci polska opinia publiczna zna dwóch. Księdza Kazimierza oraz Marka, marszałka województwa małopolskiego z Platformy Obywatelskiej. To jednak tylko jeden ze znanych ks. Kazimierzowi mu polityków. Są to chociażby Aleksander Grad, Paweł Graś, Tomasz Arabski czy Sławomir Nowak. - Był taki skład rządu, którego połowie ministrów ochrzciłem dzieci – podsumował niedawno swoje relacje z PO ks. Kazimierz Sowa.


Jednak swego rodzaju duszpasterstwo partii rządzącej to nie wszystko czym zajmuje się ksiądz Sowa. Jest on jej otwartym zwolennikiem. Przyznaje się, że głosuje na PO oraz Komorowskiego, którego porażkę z resztą ciężko przeżył. Chociaż skręt partii w lewo jest dla niego kłopotliwy to głównej partii opozycyjnej nie poważa.


- Ależ to dzicz jednak ci PISowcy! Wstyd to mało. I niech mi nikt nie pisze, że za mocno, że obrażam, że nie przystoi. Po prostu mali, mściwi ludzie, którzy – oby – już nigdy Polską nie rządzili – grzmiał kiedyś na Facebooku ksiądz Sowa. Dziś nieco złagodził swoje stanowisko.


Kazimierz Sowa nie jest typowym księdzem. Ciężko spotkać go z koloratką. Powód? "Tak mu się opłaca". Bez jasnego i widocznego z daleka przekazu, że jest duchownym, łatwiej jest mu być komentatorem i nawiązywać kontakty z liberalnymi dziennikarzami, chociażby Moniką Olejnik czy Tomaszem Lisem.


Święcenia kapłańskie ks. Sowy pokryły się wraz z upadkiem PRL. W skorygowanej rzeczywistości duchowny rozpoczął pracę dziennikarską oraz studia podyplomowe w tym kierunku. Wtedy też poznał wielu wpływowych polskich biskupów – kard. Nycza, bp. Pieronka, bp. Szkodonia, czy ks. Tischnera. To właśnie w znajomościach wielu upatruje powodu, dla którego jednoznacznie związany z określoną opcją polityczną kapłan nie jest karany za ujawnianie swoich preferencji.


Obronną ręką ks. Sowa wyszedł także ze skandalu jakim był upadek Radia Plus. Gdy po wzroście siły Radia Maryja biskupi zaczęli obawiać się braku kontroli nad toruńską rozgłośnią założono właśnie Radio Plus. Po sukcesach okazało się, że stacja nie jest dochowa. Postanowiono ją ratować i w tym celu prezesem Plusa został ks. Kazimierz Sowa. W jego czasach w rozgłośni pracowali znani dziś dziennikarze, m.in. Beata Tadla, bracia Karnowscy czy Tomasz Terlikowski. Nie pomogło to jednak podźwignąć się firmie. Sponsor strategiczny wycofał się. Ksiądz Sowa bez zgody Episkopatu sprzedał 80 proc. udziałów w Plusie firmie kojarzonej z… Włodzimierzem Czarzastym. Jednak mimo skandalu duchowny z małopolski nie został ukarany. Jaskrawo kontrastuje to z suspendowaniem czy napominaniem kapłanów, którzy w sposób o wiele mniej radykalny podejmowali kroki rozbieżne z decyzjami władz Kościoła polskiego.


Ostatnio o ks. Sowie stało się głośno w związku z koncelebracją przez niego Mszy Świętej z udziałem Bronisława Komorowskiego. Podczas tej Mszy skrytykowano Episkopat za przypominanie ewangelicznej nauki Pana Jezusa. Chociaż sam Sowa nie zabrał wtedy głosu to później stał się medialną twarzą całego zamieszania, a odprawiających Mszę księży nazwano „Sowa i przyjaciele”.


Według "Rzeczpospolitej" ksiądz Sowa bywa nazywany Rydzykiem dla lemingów. Jest w tym nieco prawdy, gdyż obaj duchowni związani są z mediami. Sowa jest jednak świadomy swojej słabości wobec dziennikarza-redemptorysty. Rydzyk jest lepszym twórcą mediów.


Gdyby spotkać obu kapłanów to tylko w przypadku jednego z nich nie będziemy mieli wątpliwości, kto jest osobą duchowną. Ksiądz Sowa ubiera się jak cywil, a telefon odbiera słowami „dzień dobry, Kazek Sowa”. Styl kapłana „lemingów” odpowiada więc katolicyzmowi Platformy Obywatelskiej.

za:www.pch24.pl/rzeczpospolita--ksiadz-kazimierz-sowa-niczym--ojciec-rydzyk-dla-lemingow-,37565,i.html#ixzz3isgo1HBc

Copyright © 2017. All Rights Reserved.