Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Obóz świętych powraca. Wraz z nadciągającym ku Europie tsunami.

Tysiące imigrantów wpuszczanych do państw Unii, bezradna Europa przyjmująca ich z dobrodziejstwem inwentarza licząc, że wkrótce stanowić będą o sile Starego Kontynentu , a jednocześnie Europa nigdy już nie mająca nic wspólnego z tym, co stare i dobre, gdyż to przybysze zza morza, stanowią o jej obliczu – brzmi jak opis dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej, nieprawdaż? A to streszczenie książki sprzed czterdziestu lat!

Mówi się, iż konserwatywni pisarze, nie mają łatwego życia, ponieważ to co piszą, przez współczesnych im krytyków odbierane jest jako przejaw głupoty, a przez osoby czytające te same książki tych samych konserwatystów ale po latach, treści w nich zawarte uznawane są już za… oczywistość. Tak jest też z Jeanem Raspailem i jego „Obozem Świętych” – poruszającą powieść napisał on bowiem w 1973 r. Fala groźnej emigracji do Europy dopiero nabierała rozpędu, którego kulminację dziś dostrzega coraz więcej środowisk. Oprócz rządzących.


„Obóz świętych” dla czytelników sięgających poń w latach siedemdziesiątych musiał być lekturą wstrząsającą. Raspail opisywał bowiem inwazję barbarzyńców, którzy pod pozorem emigracji ekonomicznej rozsadzają od środka prastarą cywilizację chrześcijańską. Wszystko przy cichym poklasku rządu republiki, który – mimo iż w pierwszej chwili dostrzegł zbliżającą się katastrofę – uległ wytwarzanej przez siebie (sic!) presji politycznej poprawności. Część Francuzów jednak nie daje robić sobie wody z mózgu i przeciwstawiają się zalewowi barbarzyńskich zwyczajów. Natychmiast zarzuca im się faszyzm i brak chrześcijańskiego miłosierdzia.


Brzmi znajomo? Warto raz jeszcze podkreślić – powieść powstała ponad 40 lat temu! Autora spotkało wiele przykrości – odżegnywano go od czci i wiary, uznano za wariata. Dziś, gdy książka ponownie jest wydawana (w Polsce przez wydawnictwo „Fronda”), sędziwemu pisarzowi mogą grozić jeszcze poważniejsze konsekwencje – cóż, wiemy co ze swoimi wrogami robią muzułmanie, również ci zamieszkujący Europę. O barbarzyństwie importowanym na Stary Kontynent słyszymy dziś każdego dnia, i to w mediach głównego nurtu, nawet jeśli nadal są to ośrodki na tyle nierozsądne, by próbować brutalną rzeczywistość zakłamywać.


Kolejne wydanie „Obozu świętych” to szansa, być może jedna z ostatnich, na przypomnienie Europejczykom kim byli kiedyś, wskazanie kim są dziś i unaocznienie, kim muszą stać się jutro, jeśli uwierzą w konieczność dziejową i pozostawią zlewaczałym do szpiku kości rządom władzę nad kontynentem. Jesteśmy dziś w sytuacji o czterdzieści lat gorszej niż w momencie pierwszej publikacji dzieła Raspaila – to dziś bowiem najpopularniejszym imieniem nadawanym chłopcom w Wielkiej Brytanii jest Mahomet, w reprezentacji Niemiec grają Turcy, w przepięknej Marsylii powstał formalny już nieomal kalifat, a Włosi każdego dnia wpuszczają do Europy dziesiątki przybyszów z innego świata. Czy w jakimkolwiek europejskim sercu tli się zatem jeszcze nadzieja, na odratowanie cywilizacji, która nie dość, że niszczy się sama to jeszcze zaprasza do współudziału przedstawicieli trzeciego świata? Cóż, okładka najnowszej publikacji wydawnictwa Fronda może nas albo przestraszyć, albo zachęcić do kontrataku. Nasz wybór.


Spoglądając na profetyczne zdolności Raspaila warto zwrócić uwagę także na opisaną przez niego postawę Kościoła. Papież przekształca tam Chrystusową Owczarnię w coś na kształt organizacji chroniącej tzw. prawa człowieka, wybiera „opcję na ubogich” i by ratować kraje trzeciego świata nakazuje sprzedać Watykan. Postacie licznych duchownych katolickich przedstawionych przez autora nie pozostawiają natomiast złudzeń, że którykolwiek z nich wierzy jeszcze w prawdy zawarte w chrześcijańskim credo. Taka ciekawostka.

Krystian Kratiuk

„Obóz świętych”, Jean Raspail, wydawnictwo Fronda 2015, stron:384


Więcej: http://www.pch24.pl/oboz-swietych-powraca--wraz-z-nadciagajacym-ku-europie-tsunami,36079,i.html#ixzz3lHoADDWF


***

Imigranci, historia i hipokryzja.

Na naszych oczach spełnia się profetyczna wizja Jeana Raspaila z jego powieści „Obóz świętych”; książki, która w równej mierze poświęcona jest nadciągającej fali imigrantów, którzy na zawsze zmienią kulturowe oblicze naszego kontynentu, jak i postępującej niemocy (politycznej, ale również intelektualnej i duchowej) szeroko pojmowanych elit europejskich wobec tego zjawiska. Nie tylko elit świeckich
.
Dzisiaj do tej niemocy dochodzi spora dawka hipokryzji. Słyszymy bowiem z ust prominentnych polityków niemieckich – ostatnio przy okazji rozmowy prezydenta RP Andrzeja Dudy w Berlinie – że Polska powinna zgodzić się na przyjęcie większej niż zadeklarowane dwa tysiące liczby osób szukających dla siebie lepszej przyszłości na Starym Kontynencie nie tylko w imię „europejskiej solidarności”, ale w imię pamięci o tym, „jak dobrze Polacy byli przyjmowani w czasach, gdy sami potrzebowali pomocy”.

Co prawda, gdy chodziło o budowę wraz z Rosją wymierzonej w żywotne interesy Polski rury gazowej na dnie Bałtyku, Niemcy mieli solidarność europejską w głębokim poważaniu. Nie na tym tylko polega przecież hipokryzja niemieckich utyskiwań na polską nieczułość wobec problemu fal imigrantów zalewających Europę. Hipokryzją tchnie również próba wywierania na nasz kraj nacisku poprzez granie na historycznych analogiach.
Warto w tym kontekście przypomnieć o przypadającej w tym roku sto trzydziestej rocznicy tzw. rugów pruskich. W 1885 roku rząd Ottona von Bismarcka opublikował rozporządzenia przewidujące wydalenie z obszaru Prus wszystkich Polaków, którzy nie byli poddanymi króla pruskiego. Chodziło o dziesiątki tysięcy osób, które od wielu lat mieszkały na obszarach zaboru pruskiego, a przybyły na te ziemie ojczyste z dwóch innych zaborów.

Krok ten władze pruskie motywowały troską o bezpieczeństwo państwa oraz zapewnieniem ochrony „niemieckiej kultury i niemieckiego bytu”. Do 1890 roku z całą brutalnością „państwa kultury” jak nazywano w rządowej propagandzie państwo Hohenzollernów, wydalono z granic Prus, przede wszystkim z ziem polskich, ponad trzydzieści tysięcy Polaków.
Brutalność „pruskich rugów” odbiła się głośnym echem w Europie. Sprzeciw budziła również wśród tej części niemieckich elit politycznych, które nie poświęciły resztek zmysłu moralnego na rzecz polityki „zdrowego egoizmu narodowego”. Pruski poseł w Petersburgu zanotował, że „gdy wielki kanclerz [Bismarck] pewnego dnia ustąpi, wiele ludzi będzie się wówczas wstydzić i wzajemnie zarzucać sobie nikczemność, z jaką płaszczyli się przed jego potężną wolą. Mnie dotyka najbardziej niemądre i niepotrzebnie okrutne rozporządzenie o wydaleniach”. W styczniu 1886 roku Reichstag – parlament ogólnoniemiecki wyłaniany w oparciu o inne prawo wyborcze niż parlament t pruski (Landtag) – przegłosował rezolucję potępiającą „pruskie rugi”.

Ostatecznie gdy z majątków junkierskich położonych na wschodzie Prus zaczęły dochodzić alarmistyczne wieści, że po „rugach” zapanował nagle deficyt taniej siły roboczej (czyt. polskich robotników rolnych także objętych polityką bezwzględnej ekspulsji), rząd pruski na początku lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku odstąpił od tego narzędzia antypolskiej polityki. Ale w użyciu był już inny instrument mający chronić „niemiecką kulturę i niemiecki byt” na wschodzie – powstała w 1886 roku pruska Komisja Osadnicza.
Tak się dziwnie składa, że 130-lecie jej istnienia przypadnie w przyszłym roku, w roku, w którym znikną obowiązujące restrykcje dotyczące kupowania polskiej ziemi.

Grzegorz Kucharczyk

za:http://www.pch24.pl/imigranci--historia-i-hipokryzja,37924,i.html#ixzz3lHzF2CSU

Copyright © 2017. All Rights Reserved.