Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Reagan, Klaus i Orbán pod ostrzałem KOD. Jak „obrońcy konstytucji” walczyli z prawicą

Prawo i Sprawiedliwość oraz prezydent Andrzej Duda, oskarżani przez postkomunistyczny układ o łamanie konstytucji, mają godnych poprzedników. Wśród prawicowych reformatorów, którym lewica i sędziowskie lobby zarzucały gwałcenie ustawy zasadniczej, byli m.in. Ronald Reagan, Václav Klaus i Viktor Orbán - pisze Grzegorz Wierzchołowski w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”.

Manifestacje KOD oraz alarmistyczny ton w większości polskich i zagranicznych mediów mają sprawić wrażenie, że PiS i prezydent Andrzej Duda w sposób bezprecedensowy łamią wszelkie demokratyczne standardy, z zapisami konstytucji włącznie. Tymczasem oskarżenia o gwałcenie ustawy zasadniczej to w przypadku politycznej walki z prawicą nic nowego. O demontaż państwa prawa, zamach na demokrację i antykonstytucyjne dążenia do stworzenia państwa autokratycznego lub policyjnego posądzano najwybitniejszych konserwatywnych reformatorów ostatnich dekad.

Wojna Ronalda Reagana

Jednym z największych wrogów środowiska sędziowskiego w USA był prezydent Ronald Reagan. Tego najwybitniejszego amerykańskiego przywódcę drugiej połowy XX w. wielokrotnie oskarżano o łamanie konstytucji. W 1983 r., gdy Reagan bez zgody Kongresu ogłosił rozpoczęcie inwazji na Grenadę, kilka powszechnie szanowanych organizacji, m.in. Narodowe Stowarzyszenie Prawników i Amerykański Związek Wolności Obywatelskich (ACLU), wytoczyło rządowi proces, zarzucając Ronaldowi Reaganowi pogwałcenie konstytucji.

Ale szczyt nagonki na Reagana przypadł na środek lat 80. Padały wówczas najcięższe zarzuty, dotyczące głównie niekonstytucyjnego – zdaniem wielu sędziów i demokratów – stosowania dekretów prezydenckich. Reagan, używając ich, omijał procedurę legislacyjną, czyli głosowanie w Kongresie – co rzecz jasna wywoływało sprzeciwy. Najsłynniejszy taki dekret nosił numer 12333 i znacząco rozszerzał uprawnienia amerykańskich agencji wywiadowczych. Należy tu dodać, że przez osiem lat rządów Reagana Kongres zdominowany był przez wrogich mu demokratów, a zatem dokonywanie ważnych zmian w funkcjonowaniu państwa przy użyciu dekretów – z pominięciem Kongresu – było wyjątkowo kontrowersyjną decyzją.

Zresztą sam Reagan i jego ludzie dolewali oliwy do ognia poprzez szeroko komentowane wypowiedzi, uderzające według liberalnych mediów w niezawisłość Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Np. prokurator generalny w gabinecie Reagana – Edwin Meese – stwierdził w 1986 r., że Sąd Najwyższy „jest na wojnie z konstytucją, na wojnie z podstawowymi zasadami demokratycznej władzy”. Meese dodał także, że prezydent USA ma prawo interpretować konstytucję po swojemu i nie jest związany opiniami Sądu Najwyższego jako wykładni ustawy zasadniczej. Stwierdzenia te wywołały burzę podobną do tej, jaka przetoczyła się w ostatnich tygodniach w Polsce.

Klaus – konstytucyjny „zdrajca stanu”

Podobne problemy miał były czeski prezydent Václav Klaus – przyjaciel Lecha Kaczyńskiego. W 2011 r. odmówił on podpisania ustawy reformującej system emerytalny, nie kierując jej przy tym z powrotem do parlamentu, który zapewne przegłosowałby prezydenckie weto. Nastąpił pat, podczas którego czescy eksperci prawni oskarżali Klausa o działanie przeciwko konstytucji i brak poszanowania dla ustawy zasadniczej.

Było to jednak nic w porównaniu z tym, co działo się w 2013 r., gdy czeski prezydent z okazji 20-lecia odzyskania przez Czechy niepodległości ogłosił amnestię, w ramach której na wolność wyszło ponad 6 tys. osób (amnestia dotyczyła więźniów skazanych na mniej niż rok i wszystkich Czechów powyżej 75. roku życia odsiadujących wyrok niższy niż 10 lat więzienia). Opozycja i nieprzychylne Klausowi media zarzuciły mu nadużycie konstytucyjnego prawa łaski; wkrótce opublikowano petycję, w której domagano się postawienia prezydenta przed sądem konstytucyjnym za zdradę stanu i usunięcia go z urzędu. Szybko dołączono do niej kolejne rzekome przykłady pogwałcenia przez czeskiego przywódcę konstytucji, m.in. odmowę podpisania dokumentu zezwalającego na wejście Czech do Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego oraz – uwaga – zwlekanie z nominowaniem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. 4 marca 2013 r. czeski senat postanowił, że za wszystkie te domniemane przypadki pogwałcenia ustawy zasadniczej Klaus stanie przed sądem konstytucyjnym.

Kilka dni później prezydentura Klausa dobiegła końca i w związku z tym Trybunał Konstytucyjny oddalił wniosek o proces. Jedyną konsekwencją, jaką w przypadku skazania mogła spotkać Klausa, było bowiem usunięcie z urzędu.

Orbán i jego walka

Z konstytucjonalistami miał też – jak wiadomo – problem węgierski reformator Viktor Orbán. Między 2010 a 2013 r. tamtejszy Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą siedem kluczowych reform prawicowego rządu, m.in. obowiązkowe obniżenie wieku emerytalnego dla sędziów. W 2013 r. gabinet Orbána ograniczył więc autonomię TK, co oczywiście zostało – tak jak w Polsce – uznane przez sędziów oraz liberalno-lewicowe media za niekonstytucyjne. Najważniejsze reformy dotyczące TK, które przeprowadził Orbán, to zmiana zasad wyboru sędziów, podwyższenie ich liczby (z 11 do 15) i ograniczenie zakresu spraw mogących być rozpatrywanych przez Trybunał. Wszystkie te zmiany uznano za uderzające w „wolności obywatelskie” i „państwo prawa”. Surowej krytyce poddano również prezydenta Węgier Jánosa Ádera (wywodzącego się z partii Orbána), który poparł „niekonstytucyjne” poprawki do ustawy zasadniczej, powołując się na potrzebę zachowania narodowej jedności.

Dalsze wydarzenia przypominają to, co dzieje się ostatnio w Polsce, i są być może zapowiedzią tego, co jeszcze się stanie. W antyorbanowskich mediach brylować zaczął László Sólyom – przewodniczący węgierskiego Trybunału Konstytucyjnego w latach 1990–1998, w latach 2005–2010 prezydent Węgier – zarzucając rządowi niszczenie demokracji. Następnie przez Europę przetoczyła się fala artykułów prasowych i wypowiedzi zagranicznych polityków, a najzagorzalszymi obrońcami węgierskiej konstytucji okazały się... media i politycy z Niemiec.

W 2013 r. Parlament Europejski opublikował tzw. raport Tavaresa, poświęcony rzekomemu łamaniu konstytucji przez Viktora Orbána. W dokumencie wezwano węgierskiego premiera do „pełnego przywrócenia prerogatyw Trybunału Konstytucyjnego jako najwyższego organu chroniącego konstytucję”. Równie daleko idące żądania wysunęła wówczas Komisja Wenecka Rady Europy, która niedawno „wyraziła zaniepokojenie” sytuacją w Polsce. Na szczęście Viktor Orbán nie uległ tej presji.

Grzegorz Wierzchołowski

za:niezalezna.pl/74434-reagan-klaus-i-orban-pod-ostrzalem-kod-jak-obroncy-konstytucji-walczyli-z-prawica

Copyright © 2017. All Rights Reserved.